środa, 28 grudnia 2011

Wiosna grudniową porą - reminesencje pospotkaniowe

Chwała!
W ostatni przedświąteczny wtorek mieliśmy okazję zaszczycić swoją osobą (ech ta wrodzona skromność ;)) XIII spotkanie szczecińskiej jugi. Spotkanie nie dość, że jubileuszowe, to prowadzone przez założyciela i spirytus mowens całego tego zamieszania w naszym grodzie, czyli przez Leszka Gruchałę. Temat trochę pasujący do pogody za oknem, czyli omówienie jednego z aspektów podbudowy Spring, a mianowicie tzw. wstrzykiwania zależności w ujęciu beziksemelowym.
Będę szczery, nie chcę mi się trochę pisać wspomnień po takim czasie (bo na gorąco w, nomem omen, gorączce świątecznych przygotowań jakoś nie było okazji), ale skoro Leszek tak ładnie prosił o sprężenie zwrotne, toteż głupio tak olać...
Jako się rzekło, spotkanie miało miejsce jakiś czas temu, a pamięć co prawda mam świetną, ale krótką niczym przerwy między reklamami w tiwi. Stąd też zamiast szczegółowej analizy, garść paru wrażeń które po tym eonie zostały gdzieś tam w zakamarkach.
Może zacznę od wstępu, bo to często on decyduje zarówno o dalszym odbiorze, jak i sposobie prezentowania tematu. No więc, jakby to ująć dyplomatycznie... No... Może lepiej jakby tego wstępu nie było. Taki w zasadzie czas o niczym. Niby parę słów o wstrzykiwaniu, o wiośnie, et cetera, ale... Dla osób które nie wiedzą nic, lub prawie nic o poruszonych tematach zdecydowanie za mało, nawet na taką „pobieżną” orientację o czym tu mowa, a dla tych co trochę więcej liznęli tematyki w zasadzie zbędne. Zdaje mi się, że Leszek wspominał, że to jego pierwsze wystąpienie w roli prelegenta (hmmm... aż ciężko uwierzyć co?), w takim razie taka dobra rada Wujka Dobra Rada (bo ma się te doświadczenie, z całych dwóch wystąpień, nie ;)). Czasem nie warto na siłę jakiegoś wydawało by się niezbędnego elementu prezentacji robić. A którego? Mi zawsze pomagały założenia typu komu i co chcę pokazać w te parę minut. Bo może wyjść, że nie ma bata trzeba przyjąć, że pewne rzeczy są oczywiste dla widowni.
Drugie wrażenie, to takie, że jak przeszliśmy do clou programu, to Leszek wydawał się wiedzieć co mówi (przynajmniej na poziomie jakiego ja, springowy abnegat, oczekiwałem, pewnie ktoś mający więcej do czynienia mógłby się bardziej przyczepić). Przykłady wyglądały mnie na całkiem zrozumiałe i wyjaśniające. Aczkolwiek, to co się łączy z wrażeniem pierwszym, wydaje mi się, że zrozumiałe były dla kogoś kto zna jakikolwiek mechanizm wstrzykiwania, choćby Guice, a część rzeczy tylko dla użytkowników Springa (choć mi to nie przeszkadzało, bo to były nieszczególne, dla tego akurat tematu, szczegóły). I w tym świetle trochę ten wstęp tym bardziej „razi”.
Trzecie wrażenie, nie ma wiele wspólnego z prezentacją jako taką, tylko zdziwiony byłem, że nie ma w JUnit paru rzeczy dla mnie już oczywistych po tych paru latach rzeźbienia w TestNg, i, że muszą być realizowane za pomocą zewnętrznych narzędzi. Szczerze mówiąc, myślałem, iż tych różnic jest mniej. Cóż... Wychodzi na to, że trzeba mi będzie kiedyś odświeżyć znajomość z JUnit i zrewidować parę poglądów.
Czwarte wrażenie, ogólne. Na prezentacji nie nudziłem się, było dość ciekawie. Solidny poziom jugowy. Na ruszanie w kraj, po laury konferencyjne za mało jeszcze, ale na takie właśnie spotkanie jak w sam raz. Z resztą, gdzie się te wszystkie lwy prelegenckie mają wykluć jak nie na jugach? Tak więc, brawa dla Leszka za podjęcie rękawicy i nie polegnięcie, zebranie doświadczeń i pewnie następne wystąpienia jeszcze lepsze będą. Natomiast z niecierpliwością czekam na kolejnych odważnych!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Druciarz, Krawiec, Żołnierz...

Chwała!
Ponieważ nie samymi komputrami człowiek żyje, udało mi się skorzystać z okazji i wyrwać na momencik do przybytku kultury zwanego kinem. Rzecz niesłychana bo drugi już raz w tym roku kalendarzowym! Tym razem padło na kinematografię brytyjską i obraz Tomasa Alfredsona pod tytułem „Szpieg”.
Film ten jest bardzo porządnym kawałkiem szpiegowskiego dreszczowca w stylu niezapomnianych „Trzech dni Kondora”, stanowiącym przeciwieństwo szpiegowskiego kina rozrywkowego, czyli bondów i popłuczyn po nich. Przy tym, żeby nie było, bondy klasyczne uwielbiam, szkoda, że temat się marnuje ostatnio.
Koniec dygresji. Wracamy do tematu. Jako się rzekło, przeciwieństwo bondów, a więc nie ma co liczyć na odmóżdżającą mieszankę akcji, nieprawdopodobieństwa i luzackiego podejścia do świata. W zamian mamy budowanie napięcia tzw. „klimatem” i gęstniejącą „atmosferą”. Film niełatwy, wymagający jednak skupienia, w zamian oferujący dobrze poprowadzoną zagadkę, gdzie umiejętnie są podawane i mylone tropy, zdjęcia pokazujące znój, trud i brud „codziennej” pracy wywiadowczej. Okraszone to wszystko nienachalną, świetnie dopasowaną muzyką. Szkieletem zaś, kwintesencją wręcz, jest kapitalna gra aktorska, od głównych postaci, po drobne, epizodyczne rólki, wszystkie takie, jakie być powinny. Gary Oldman jak zwykle rewelacja (swoją drogą dopiero teraz dotarło do mnie, że to przecież już prawie 20 lat od życiowej roli Stansfielda!), Colin Firth pokazuje, że ma świetny okres ostatnio, John Hurt, Ciarán Hinds, Toby Jones... Można by wymieniać... Ale w zasadzie po co? Lepiej zamiast czytać te wypociny, zabrać się samemu do kina i ocenić. Dla mnie osobiście film roku.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Jubileuszowe XIII Spotkanie Juga o sprężynowaniu w strzykawce...

Chwała!
W imieniu szczecińskiej jugi pozwolę sobie zaprosić na jubileuszowe XIII spotkanie, którego gwoździem będzie prezentacja wielce zasłużonego Leszka Gruchały  o wiele mówiącym temacie: „Dependency Injection w Springu bez XMLa”. Ponieważ nie znam się na sprężynach, i zależnych strzykawkach też tak sobie, więc obiecuję sobie po spotkaniu wiele, a przede wszystkiem wygrania licencji na świeżo wydaną 11 wersję Intellij Idea ;)

Na koniec małym druczkiem, aby konkurencja do losowania nie była zbyt liczna, namiary na Wydarzenie:
wtorek, 20 grudnia 2011, godz. 18:00 Wydział Informatyki PS sala 200.

niedziela, 16 października 2011

Bajeranckie Speca dogadanie się w kwestii ValueRecordera

Chwała!
Tak się czasem składa, że jak dwóch mądrych się spotka to nie idzie im się czasem dogadać w kwestii jakiegoś drobnego szczegółu, bo każdy z nich wie lepiej, a ten trzeci, głupi gwoli ścisłości, tylko się denerwuje, wszak to On traci, a do tego nie rozumie o co detalicznie się rozchodzi.
Taka też sytuacja trafiła mnie ostatnio prosto między oczy. Otóż podbiłem sobie w projekcie wersję Grooviego z 1.7.x do 1.8.x. Na pierwszy (i drugi zresztą też) rzut oka wszystko działa nadal. Jest dobrze, lecimy z koksem dalej. No i dalej przyszło niestety.

niedziela, 31 lipca 2011

Intellij Idea i niedziałające indeksowanie repozytoriów Mavena

Chwała!
Od jakiegoś czasu Intellij Idea cierpi na dość uprzykrzającą przypadłość. Mianowicie ma ona problem z indeksowaniem repozytoriów Mavena, jeżeli pobierany indeks jest stosunkowo duży i jego przetransferowanie na naszą maszynę trochę trwa. Ot chociażby centralne repozytorium. Z niejasnych dla mnie przyczyn, gdyż w istotę problemu wgryzać za bardzo mi się nie chce, pobieranie wyżej wspomnianego indeksu jest przerywane i Idea próbuje dalej pracować na „uszkodzonych” danych. Efektem tego jest komunikat jak na załączonym obrazku.
Ponieważ nie ma takiej rury, której się nie da odetkać i na to da się znaleźć sposób. Otóż indeks należy sobie ściągnąć samemu i ręcznie wrzucić tam, gdzie Idea się go spodziewa. Plan działania (dla repozytorium centralnego) mamy więc następujący:
  1. Ściągamy archiwum zip z indeksem dla tego repozytorium.
  2. W międzyczasie przechodzimy do katalogu katalog_domowy/.IntelliJIdea10/system/Maven/Indices i znajdujemy podkatalog, który odpowiada repozytorium centralnemu (najczęściej będzie to Index1), poprzez spojrzenie w pliki index.properties
  3. Kasujemy ze znalezionego katalogu podkatalogi typu data0.
  4. Zawartość podkatalogu update zastępujemy zawartością ściągniętego archiwum.
  5. Uruchamiamy Ideę i wymuszamy reindeksowanie repozytorium.
  6. Cieszymy się po chwili zindeksowanymi danymi. 

piątek, 29 lipca 2011

Siódma córa Słońca i Wyroczni

Chwała!
A więc stało się... Powitaliśmy na świecie nową, siódmą już, córę w rodzinie Jawy. Córę, którą początkowo zapowiadano na rewolucyjny cud, miód i orzeszki niczym sławetna Marianna, i której wyklarowana postać jednak zapały i entuzjazmy niejednego absztyfikanta ostudzić mocno zdołała. Cóż, ciąża niełatwa była, oboje z rodziców czasem zdawali się za bardzo nie wiedzieć co z tym fantem począć, zupełnie jakby nie planowano tego dziecka, jedynie „wpadka” poimprezowa się zdarzyła...

wtorek, 14 czerwca 2011

Oblizywanie łyżeczki, czyli wrażenia po Confiturze 2011

Chwała!
Zgodnie z zapowiedziami w ostatnią sobotę gościłem, jako jeden z członków silnej grupy pod wezwaniem, w stolicy na największej darmowej konferencji jawowej - Confiturze. Tradycyjnie już skorzystaliśmy z nocnej oferty PKP i z samego rana, po orzeźwiającym spacerku stawiliśmy się ciut przed czasem na miejscu. Tę chwilkę można było więc spokojnie wykorzystać na zabiegi higieniczne, przywitania i pogaduszki.
Po rejestracji i zapoznaniu się z zawartością podarków (w moim wypadku koszulka, bardzo fajna, i trochę papierków reklamowych. Szkoda jedynie, że skoro był konkurs-ankieta nie było dodanego żadnego pisadła) przyszedł czas na krótkie otwarcie i pierwszą prezentację, pozakonkursową, że tak powiem. Niestety, nic mi z niej za bardzo w pamięci nie zostało, gdyż byłem zdecydowanie zbyt zmęczony na korzystanie z języka obcego. Mimo starań, moja część R mózgu nie bardzo jeszcze funkcjonowała, a ta druga akurat nie gawarit...

wtorek, 7 czerwca 2011

Mycie słoików czyli wyprawa po Konfitury

Chwała!
Witam ponownie jak na drugiej części meczu. Pogoda się nam uletnia powolutku, więc szkoda czas tracić przed ekranem.
Skoro mus się ruszyć, to dlaczego by nie do Warszawy? - pomyśleli członkowie Szczecińskiej Grupy Ekspedycyjnej. – Okazja jest to ruszamy!
Tak, tak drżyj Stolico, już w najbliższą sobotę dokonamy precyzyjnego desantu na obiekty goszczące tegoroczną konferencję Confitura. Oj, dżemy i powidła lać się będą (byle nie woda ;))...

czwartek, 28 kwietnia 2011

Tylko bitewny czynnik muzyczny

Chwała!
Na początku marca tego roku w najważniejszych stacjach telewizyjnych naszego pięknego kraju ruszyły pierwsze edycje trzech programów będących konkursoszołami muzycznymi. Nie ma co ukrywać, jestem dość wiernym oglądaczem dwójkowej „Szansy na Sukces”, a i polsatowskiego „Idola” śledziło mi się przyjemnie. Tak więc takie skomasowane potrójne uderzenie nie mogło przejść koło mnie niezauważone. A jeżeli do tego przed premierą nie oglądająca TV osoba publikuje wpis pod wrażeniem „promocyjnego” występu pewnego pudel-metala (bez obrazy, ale chłopak wygląda jakby żywcem wyjęty z Hanoi Rocks, Mötley Crue czy Twisted Sister ;), zresztą ja lubię glam metal) no to tym bardziej trzeba było obejrzeć i wyciągnąć wnioski.

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

XII Spotkanie SJUG - Zapowiedzi

Chwała!
Szczecińska JUG ma zaszczyt zaprosić nas wszystkich na kolejne, dwunaste, spotkanie, którego tematem przewodnim ma być wstrzykiwanie zależności przy pomocy Google Guice. Spotkanie odbyć ma się o godzinie 18. dnia 28. kwietnia w sali 128 budynku I WIPS, a poprowadzone zostanie przez Kazika Pogodę.
Chyba wszyscy się zgodzimy, że w obecnych czasach trudno być programistą Jawy (i pochodnych) bez jakiegokolwiek spotkania ze wstrzykiwaniem zależności. Czy to realizowanej przez „samoróbki” czy też przy wykorzystaniu szeregu gotowych rozwiązań. Google Guice należy do rozwiązań z kategorii „lekkich”, łatwych do wdrożenia i nauki, a jednocześnie o sporych możliwościach przez co zdobyło sobie uznanie rzesz programistów, w tym tak sceptycznej persony jak piszący te słowa. Co stanowi niezłą, chyba, zachętę do zapoznania się z tym rozwiązaniem. Jeżeli dodamy do tego osobę Prowadzącego, którego nie bez kozery zaliczam do najlepszych twórców oprogramowania z jakimi miałem przyjemność się spotkać, to trudno znaleźć jakąkolwiek wymówkę lub usprawiedliwienie dla nieobecności w czwartkowy wieczór.

niedziela, 17 kwietnia 2011

Jawność dla ludu - S03E02 - Reminesencje

Chwała!
W minioną sobotę miałem zaszczyt i przyjemność uczestniczenia w tegorocznej edycji konferencji Java4People, odbywającej się w gościnnych murach świeżo oddanego II budynku Wydziału Informatyki Politechniki Szczecińskiej (jakoś po połączeniu z WysRolem nowa, potworna nazwa uczelni ciężka jest do akceptacji). Mimo krótkiej tradycji, i raczej lokalnego zasięgu w zamyśle, zgromadziła ona grubo ponad setkę uczestników z całej Polski, a nawet sądząc po przedstawionej przez Organizatorów na zakończenie mapce, również zza granicy (bliskiej bo bliskiej ale zawsze ;)).

wtorek, 5 kwietnia 2011

Księżycowe zmiany zależne

Chwała!
Ostatnio chciałem zmienić sobie w projekcie mavenowym zależności od Selenium do najnowszej wersji 2.0 beta 3. Sprawdziłem w nexusie, że jest taka wersja w repo, więc żwawo zmieniam wpis w pliku pom na:

    org.seleniumhq.selenium
    selenium
    2.0b3

Import, i... i jakaż to siurpryza, nie działa! No, żesz Ty, jak Cię w pierwszą krzyżową kopnę mavenie jeden! Ale też nie pomogło. Dopiero dokładniejsze sprawdzenie dokumentacji doprowadziło do eureki, iż od wersji beta 2 należy wpis w pomie zmienić na poniższy:

    org.seleniumhq.selenium
    selenium-remote-control
    2.0b3

I teraz świszczy, hula aż miło popatrzeć.

P.S. Pewnie uważni Czytelnicy zauważyli małą zmianę. Po jej uzasadnienie odsyłam tutaj.

czwartek, 17 marca 2011

Jawność Dla Ludu - S03E01 - Preludium

Sława!
Dobrze zorientowani P.T. Czytelnicy pewnie doskonale wiedzą, że już za miesiąc odbędzie się kolejna edycja Najlepszej Konferencji W Tej Części Galaktyki, czyli w skrócie Java4People. Wiedzą także, że tematem przewodnim w tym roku będą alternatywne języki dla JVM. I wiedzą, że ruszyła z kopyta niczym biczem śmignięty gniadosz rejestracja na to, nie bójmy się tego słowa,  niewątpliwe Wydarzenie.
Organizatorzy przygotowali dla nas dwie ścieżki prezentacji i ścieżkę warsztatową. Przy czym decydując się na warsztaty ograniczamy już przy rejestracji sobie wybór spośród prezentacji. Czego należy być świadomym i zapoznać się dogłębnie z Agendą.

czwartek, 10 marca 2011

Czytelnika X wredna przypadłość

Sława!
Coś mnie podkusiło zaktualizować Adobe Readera do najnowszej dziesiątej wersji. Tak długo jak używany był jedynie do otwierania plików bezpośrednio z przeglądarki nie było do czego się przyczepić. Niestety, jakakolwiek próba odczytania plików pdf z dysku, czy to przez menedżera plików, czy to przez menu Otwórz w samej aplikacji kończyła się nie powodzeniem i komunikatem błędu. Jeśli miałem szczęście był to komunikat o braku dostępu do pliku, jeśli nie, to było Abnormal program termination i czytelnik kończył swój krótki żywot.
Okazuje się, że przyczyną nieszczęść wszelakich jest nowo wprowadzony tryb chroniony. I jeżeli napotyka się na wyżej wspomniane problemy, należy go wyłączyć. Hmmm... Stawia to trochę pod znakiem zapytania skuteczność tego trybu skoro trzeba się go pozbyć, aby móc z programu w ogóle korzystać.
Ale wracając do tak zwanego adremu, oto, krok po kroku, gdzie opcji takowej szukać:
  1. Otwieramy sam program Adobe Reader X (czyli, nie próbujemy jednocześnie otworzyć jakiegokolwiek pdfa).
  2. Wybieramy menu Edycja|Preferencje (lub korzystamy ze skrótu CTRL-K)
  3. Z listy po lewej wybieramy Ogólne
  4. Odznaczamy znajdującą się na samym dole opcję Podczas uruchamiania włącz tryb chroniony
  5. Naciskamy OK i zamykamy czytelnika. Od następnego uruchomienia problemy powinny zniknąć.

niedziela, 6 marca 2011

Prawdziwie męskie zaległości nadrabianie

Sława!
Tak jakoś dziwnie się złożyło, że przez ponad trzydzieści lat żywota swego nie udało się mej skromnej osobie być w kinie na filmie reprezentującym tak wielce szanowny gatunek jakim jest western. Ku mojej szczerej rozpaczy gatunek wielbiony przeze mnie, dostarczający dzieł artystycznie genialnych lub o ten geniusz mocno się ocierających, jest gatunkiem ginącym. Gdybym miał wymieniać postacie z panteonu moich ulubionych artystów filmowych, to ileż z nich maczało w westernach swoje palce? Choćby takie tuzy jak Sam Peckinpah, John Ford, John Sturges, John Wayne, Gary Cooper, Robert Redford, Paul Newman, Henry Fonda, Charles Bronson, Lee Marvin, James Coburn, Yul Brunner, Steve McQueen, Lee van Cleef, Eli Wallach, Ernest Borgnine... No i oczywiście Wielka Trójka: Clint Eastwood, jako aktor mający na koncie wiele świetnych ról z Bezimiennym na czele, a jako reżyser cudowne Bez Przebaczenia. Enio Morricone geniusz muzyki filmowej którego utwory wciąż porywają serca i stadiony. Oraz Sergio Leone, który jak chyba nikt inny potrafił snuć pełne emocji i napięcia Opowieści o Dzikim Zachodzie.

wtorek, 1 lutego 2011

Wyraziste ekranów zrzucanie

Sława!
Do jednej z najczęstszych czynności związanych z szeroko rozumianą obsługą komputera jaką wykonuję ostatnimi laty jest robienie zrzutów ekranów, głównie w celach dokumentacyjnych. Dotąd używałem w tym celu jakiegoś zrzuczacza oraz programu graficznego do ich późniejszej obróbki.
Pod okienkami (gdyż tak się składa, że pod czas pracy w tym systemie najczęściej mam taką potrzebę. Ot taka specyfika pracy zawodowej) najczęściej był to tandem LightScreen plus Paint.NET. Oba, nie powiem, zacne, ale jednak przełączanie się między dwoma aplikacjami dość męczące chwilami bywa. Do tego LightScreen ma pewne, drobne niedociągnięcia dodatkowo męczliwość tę przy „masowym” zrzucaniu potęgującą.
Na moje szczęście coś mnie podkusiło znów zapytać Wujka Gógla czy coś nowego się nie pojawiło. A pojawiło. Remedium na moje kłopoty wydaje się być jak na razie narzędzie o dźwięcznej nazwie Screenpresso.
Cóż takiego mnie w nim urzekło? Przede wszystkim wszystkie tryby zrzucania ekranu mamy pod jednym klawiszem (PrtScrn), a od dalszych naszych ruchów zależy czy zrzucimy cały ekran, wybrane okno czy nakreślony własnoręcznie ekran. W tym ostatnim pomaga ekranowa lupa dzięki której możemy wyznaczyć je z dość dużą dokładnością. Narzędzie to ma też wbudowany edytor zrzuconych obrazów wyposażony we wszystko co mi potrzebne - strzałki, linie, ramki, rozmazywanie, wstawianie numeracji i tekstu. Dodajmy do tego bardzo prostą obsługę całości i możliwość dopasowania miejsca i nazwy zapisu zrzutów dostajemy prawie ideał ;). A wszystko to za darmo, również w wykorzystaniach komercyjnych.
Zdecydowanie polecam sprawdzić!

niedziela, 30 stycznia 2011

XI Spotkanie SJUG - Wrażenia

Sława!
W ostatni czwartek stycznia odbyło się już 11. spotkanie szczecińskiej jugi. Tym razem na zaproszeniu widniała dumna myśl przewodnia - „Wprowadzenie do Google App Engine (Java API) na przykładzie Google Web Toolkit”. Tym razem zabrakło mi czasu i chęci zainteresować się wcześniej czym w ogóle jest to Google App Engine więc oczekiwania miałem spore...

wtorek, 11 stycznia 2011

Łubudubne osadzanie SQL Developer

Sława!
Niedawnymi czasy mus miałem zainstalować Oracle SQL Developer pod miętowym systemem pigwinkowym, który akurat bazuje na Ubuntu. Na moje szczęście, ponieważ instalacja „ręczna” w tych systemach nigdy mi specjalnie się nie podobała (a szkoda?), znalazłem sposób na instalację z „pakietu”.
Sposób ten znalazłem na blogu Marcina Izdebskiego, gdzie serdecznie odsyłam. Od siebie dodam, że operacja bazująca na wyżej wymienionym koncepcie poszła sprawnie, aczkolwiek nie wiem za bardzo dlaczego utworzony skrót dla menu aplikacji nie działa w mintMenu (aczkolwiek działa z Kupfera czy ze standardowego menu Gnome)... Cóż, może się dowiem tego od któregoś z PT Czytelników...