tag:blogger.com,1999:blog-29341758935646214762024-03-05T22:17:59.248+01:00Graciarnia PacykarniaTrochę o tym i o tamtym...Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.comBlogger104125tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-88094077563582296652016-07-23T19:16:00.001+02:002016-07-23T19:16:43.676+02:00Usmażeni w Warszawie, znaczy konfitury były…<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
W tym roku udało się upiec dwie pieczenie, więc była i <a href="http://2016.confitura.pl/" rel="nofollow" target="_blank">Confitura </a>i <a href="http://www.legendyrocka.com/" rel="nofollow" target="_blank">szarlotka</a>. O szarlotce będzie w osobnym wpisie, wszak statsy trzeba sobie nabić za rok, więc ten poświęcę Confiturze.<br />
Odbyła się ona 2 lipca (czyli zebranie się trochę mi zajęło) i w tym roku powróciła z Uniwersytetu do centrum konferencyjnym na ul. Bobrowieckiej. Z wszelkimi tego plusami (więcej miejsca na korytarzach i holach) i minusami (brak klimatyzacji).<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJKXj87v001tTtBWf4443XRiW7ZGfNJjfzgXHJo5X8eSHQ50r8NY5tw8TuQE7AfHowUPKMuIapzOlJMVc4UhDLC59aHGDVCDi50hnAUiijNnUvzfyZWgGF4QeJHJNj27jtHVY1EL2sxkg/s1600/WP_20160702_06_03_51_Pro.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJKXj87v001tTtBWf4443XRiW7ZGfNJjfzgXHJo5X8eSHQ50r8NY5tw8TuQE7AfHowUPKMuIapzOlJMVc4UhDLC59aHGDVCDi50hnAUiijNnUvzfyZWgGF4QeJHJNj27jtHVY1EL2sxkg/s640/WP_20160702_06_03_51_Pro.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dzięki PKP był czas na kontemplację harmonii Przyrody z Cywilizacją o brzasku poranka…</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Z trzydziestu pięciu prezentacji (ciekawostka, wśród których nie było żadnej której dałem +1 w VFP) postanowiłem sobie posłuchać:<br />
<br />
<br />
<ol>
<li><b>Marty Smektały</b> o projekcie z punktu widzenia UX designera — zawsze to wartość dodana poznać coś o pracy o której na co dzień „się nie myśli”. Niestety, problemy techniczne (nie z winy prezenterki) wybiły chyba prowadzącą z równowagi i trema trochę zjadła. Choć nie porwało czas stracony nie był.</li>
<li><b>Joanny Karczewskiej</b> o tym jak dotrwać do emerytury. Było sympatycznie, wesoło, ale trochę nadal nie wiem jak to zrobić ;) Za to cieszy, że informatycy 60+ to nie tylko COBOL i FORTRAN ;)</li>
<li><b>Dominika Przybysza</b> o Spocku. Wiecie, Star Trek, Groovy... Czego chcieć więcej? (Czego? Braku JUnit :P). Fajnie, ale nie mnie nie przekonało nadal. Za to koszulka Brain Change prima sort.</li>
<li>A w tej sesji nic mnie nie zachęciło, więc spędziłem ją na zapoznaniu się na stanowiskamch sponsorów o ich działalności i ofercie. Co ciekawe wielu ze zdziwieniem zauważyło fakt przybycia gości ze Szczecina. Aczkolwiek Pani z Isolution zadała mi dość ciekawe pytanie, z którego, odpukać, może coś się wykluje prezentacyjnego...</li>
<li><b>Sławomira Sobótkę</b>. Wszystko w temacie. Nie wiem czy jest temat którego nie potrafił by przedstawić intrygująco i wartościowo.</li>
<li>Duetu <b>Piotr Medyński</b> i <b>Artur Żórawski</b> z przepisem na szczęśliwego pracownika. Hmmm… Chyba nie czuję tego.</li>
<li><b>Bartka Zdanowskiego</b> o samodewelopmencie. Moim zdaniem druga, po Sławku Sobótce, prezentacja dnia. Bardzo sympatyczna robota, idealna na zakończenie maratonu.</li>
</ol>
<div>
A na spoinie? Cóż, widoki...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgneUZggJbUkGXNWjMecHu-0kfTQFEaiGQwDGUZqrbKO9gyjmAnPMFyqeZr7aiupfI-TwH-bKKpZ_Qfmn80E22NJIuYbrkQVgC45pcjrc3hKBZXEJySqz7uKsRTHyqZujqW4dx4U7u-SLY/s1600/WP_20160702_20_29_00_Pro.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgneUZggJbUkGXNWjMecHu-0kfTQFEaiGQwDGUZqrbKO9gyjmAnPMFyqeZr7aiupfI-TwH-bKKpZ_Qfmn80E22NJIuYbrkQVgC45pcjrc3hKBZXEJySqz7uKsRTHyqZujqW4dx4U7u-SLY/s640/WP_20160702_20_29_00_Pro.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">…ale kanapeczki i tort też niczegowate!</td></tr>
</tbody></table>
<div>
<br /></div>
<br />
<br />
</div>
<div align="justify">
<br /></div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-50428327741152440202016-05-15T22:29:00.003+02:002016-05-15T22:29:51.114+02:00Oktarynowe świeczki na zasłużonym torcie, czyli ósma edycja DevCrowd<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Skoro się narzuciło takie tempo postów, to wypadałoby je trzymać. Tak więc przyszedł czas nieubłaganie na kolejny wpis. Tym razem, szokująco nieprzewidywalnie, będzie o tegorocznej edycji Konferencji DevCrowd.<br />
Konferencja tradycyjnie odbyła się w salach Wydziału Informatyki Politechniki Szczecińskiej, tradycyjnie rozpoczęła się od krótkich słów przywitanie od Organizatorów, oraz dziekana wydziału, prof. Wilińskiego. Dodatkiem do tradycji była obecność w gronie witających, Szefa platynowego sponsora edycji, którym była zgadnijcie-jaka-Firma ;)<br />
W pierwszej sesji wybrałem prezentację Bartka Kuszaka o testach obciążeniowych. Zostało przedstawione trochę teorii dotyczącej tego rodzaju testów, a w części „praktycznej” narzędzie LoadRunner. Nie było źle, nie było porywająco. Jeśli chodzi o warsztat, brakowało mi płynności, przez co umykało mi czasem zainteresowanie (pytanie czy to problem mój czy prezentera... ;)) W każdym razie nie najgorsze rozpoczęcie.<br />
Następnie wysłuchałem Piotra Tobolskiego o języku Swift, ale właściwie nie wiem po co… W teorii miałobyć „okiem programisty javy” a było przedstawienie języka programowania nie bardzo połączone z tym okiem. Jakoś tak nie podpasowało.<br />
Trzecia sesja, to wykład Tomasza Kalkosińskiego o testowaniu prawdziwego systemu. Trochę znów mylący tytuł, ale prezentacja bardzo mi się podobała. Autor przedstawił jak podejść do budowania testów programistycznych, jak tworzyć stos narzędzi, jak się tym bawić i uczyć. Do tego fajnie warsztatowo. Brawo!<br />
Na ostatnie danie przed obiadem z dwóch podobnych tematów nad Koziołka postawiłem dla mnie nieznanego Grzegorza Piwowarka i jego prelekcję o Jawie VIII. Obok poprzednika, to moje „odkrycie” tegorocznej edycji. Warsztatowo i treściowo właściwie jedyne co mogę się przyczepić to lekki nadmiar anglicyzmów. Tak poza tym był polot, był rytm, była wiedza, był plan co się chce przekazać. Brawo!<br />
Po obiedzie zaś udałem się na prelekcję „konkurencji” czyli wykładzik Huberta Pietruszewskiego. I szczerze mówiąc, o ile ja wyniosłem całkiem sporo poglądu jak wygląda koncepcja konkurencji, to dla postronnego obserwatora chyba mogło być ciut za dużo o ubezpieczeniach, a za mało o technice (technologii).<br />
Przedostatnia sesja to Dominik Przybył o Javie 9. Ponieważ trochę wypadłem ze śledzenia co ma być, to na pewno plus taki, że mogłem się zaktualizować. Aczkolwiek nie porwało mnie, z notatek wychodzi, że głównie przez warsztat prezenterski. Ale Dominik musi wybaczyć, bo jakoś szczegółów nie pamiętam już. W każdym razie nie było źle, bo dałem 4 w ankiecie.<br />
Na Finał zostawiłem sobie już temat lżejszy, bo już jednak z koncentracją powoli było nie najlepiej, i postanowiłem posłuchać o błędach w staraniach o nową pracę. Było tak jak na takich prezentacjach być powinno. Lekko, zabawnie i bez zmuszania do przesadnego myślenia ;) Aczkolwiek warto było sobie z tematu co nieco zapamiętać, tak na wszelki wypadek.<br />
Podsumowując, DevCrowd trzyma poziom i nie zawodzi. Nic tylko czekać z niecierpliwością na rozpoczęcie kolejnej oktawy sukcesów!<br />
<br />
<br /></div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-9200368122691325102015-07-07T22:22:00.000+02:002015-07-07T22:22:00.615+02:00W tym roku zamiast konfitur, szarlotka.<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Jak już pisałem we wcześniejszym poście w tym roku plan corocznego wyjazdu an warszawską <a href="http://2015.confitura.pl/#/" rel="nofollow" target="_blank">Confiturę</a> szybko uległ dezintegracji. Dlaczego? Ano dlatego, że w tym roku termin skolidował z dziewiąta edycją <a href="http://www.legendyrocka.com/" rel="nofollow" target="_blank">Festiwalu Legend Rocka</a>.</div>
<div align="justify">
- <i>We wcześniejszych latach nie przeszkadzało? -</i> Zapyta Ktoś.</div>
<div align="justify">
- <i>No nie, bo pierwszy raz byłem na tym festiwalu.</i> - Odpowiem zgodnie z prawdą.</div>
<div align="justify">
<i> - Pierwszy? To nagle tak?</i></div>
<div align="justify">
<i> - Tak. Ale wcześniej nie przyjeżdżali Franek, Billy i Dusty. </i></div>
<div align="justify">
<i> - Oni?! To trzeba było zabrać mnie ze sobą!</i></div>
<div align="justify">
Dokładnie tak. Priorytety. Confitura, niezależnie od swojego wysokie poziomu po prostu musiała w tym starciu przegrać. Jeżeli przyjeżdżają Żywe Legendy, jeden z najlepszych zespołów w historii rock'n'rolla (a w jego rytmie wszak me serce bije i bić będzie po kres), Idole od czasów dzieciństwa. Dwoma słowy -<a href="http://www.zztop.com/" rel="nofollow" target="_blank"> ZZ Top</a>. Jedyne trzy godzinki drogi od domu. Nie można było przegapić.</div>
<div align="justify">
Na przystawkę został podany norweski zespół <a href="http://kelvinmusic.no/" rel="nofollow" target="_blank">Kelvin</a>. Całkiem przyjemny pop-rock czy jak tam się ten gatunek nazywa. W każdym razie zagrali ostrzej i bardziej energetycznie niż na jedynym klipie jaki mi się udało znaleźć. Tak więc zobaczymy co z nich wyrośnie.</div>
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/XOgnykf89cs/0.jpg" frameborder="0" height="360" src="https://www.youtube.com/embed/XOgnykf89cs?feature=player_embedded" width="640"></iframe></div>
<br /></div>
<div align="justify">
Natomiast co do Gwiazd. Cóż. Panowie w wieku emerytalnym, wyszli i od pierwszego uderzenia w struny poleciała taka masa energii, że niejeden młodzieniec może tylko pozazdrościć. Godzina dwadzieścia czystego rock'n'rolla. Panowie pokazali swoją maestrię grając znane i lubiane hity z przekroju całego okresu działalności. Znalazły się i nowe <i>I Gotsta Get Paid</i> czy <i>Chartreuse</i>, jak i starsze <i>Gimme All Your Lovin', Tush, Legs, La Grange</i>... Zresztą cała setlista do zobaczenia <a href="http://www.setlist.fm/setlist/zz-top/2015/dolina-charlotty-supsk-poland-bf6b92e.html" rel="nofollow" target="_blank">tutaj</a>. Były miłe akcenty ze strony Billego, jak „<i>Dobry Wieczór</i>”, „<i>Dobrze się bawicie?</i>” czy napis <i>Piwo</i> zamiast <i>Beer</i> na gitarze (no i <i>My Head Is In Polski</i> w refrenie :)). Jakieś minusy? Jedynie to, że za krótko! Za dodanie do zestawu <i>Rough Boy</i> czy <i>Viva Las Vegas</i> myślę, że nikt by się nie obraził.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/P7TeY8tt9XY/0.jpg" frameborder="0" height="360" src="https://www.youtube.com/embed/P7TeY8tt9XY?feature=player_embedded" width="640"></iframe></div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-52272900731573212762015-07-01T22:26:00.000+02:002015-07-01T22:26:52.575+02:00Pół roku wakacji, czyli od czasu do czasu coś wypada skrobnąć...<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Aż sam nie wiem, którą z piosenek Organka na początku tego wpisu zacytować... <a href="https://www.youtube.com/watch?v=zFK8GqOUcGw" rel="nofollow" target="_blank">O Matko</a>! azali <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Xnn7dNPDZlw" rel="nofollow" target="_blank">Głupi Ja</a>... Tyle czasu minęło od ostatniego, miałem niby postanowienie, że się wezmę, a tu wyszło, że autor typu D.U.P.A (że tak nawiążę do <a href="https://www.youtube.com/watch?v=VU80BYR4p-M" rel="nofollow" target="_blank">innego utworu</a> z czasów najnowszych). Cóż, skoro już się zabrałem, to w ramach leczenia sumienia, szybkie podsumowanie tego co się wydarzyło w ostatnim półroczu:</div>
<div align="justify">
<ul>
<li>Odbyła się kolejna edycja <a href="http://2015.devcrowd.pl/" rel="nofollow" target="_blank">DevCrowd</a>. Jak zwykle warto było, dobry poziom prezentacji, bardzo dobry organizacji, genialny uczestników ;) Na wyróżnienie in plus chciałbym wskazać prezentację „<a href="http://2015.devcrowd.pl/agenda/?page_id=100#Pawe+Spychalski" rel="nofollow" target="_blank">Internet Of Thing - czas rozpocząć przygotowania</a>” Pawła Spychalskiego. Bardzo przyjemnie poprowadzone hipotetyzowanie i wróżenie z fusów jak rozwinie się temat, który wydaje się mieć podstawy być czymś całkiem znaczącym w bliższej lub dalszej perspektywie. Na minus natomiast Robert Pankowecki i jego „<a href="http://2015.devcrowd.pl/agenda/?page_id=100#Robert+Pankowecki" rel="nofollow" target="_blank">dlaDeveloperów odDeveloperów - jak sprzedawać wiedzę programistom</a>”. Nie wiem czy nie najgorsza prezentacja na jakiej byłem kiedykolwiek. A co najgorsze? Język. Nie można było się skupić na ewentualnej treści jaką prezenter miał do przekazania, gdyż nie szło zidentyfikować języka w jakim była ona prowadzona. Ja rozumiem, że w naszej branży niestety anglicyzmy dość agresywnie się w nasz język codzienny wbijają, ale są chyba jakieś granice przyzwoitości i szacunku dla publiczności. Skoro kulejemy w języku ojczystym i mamy go w głębokim poważaniu, to może szczerzej będzie się zdecydować na ukochany i jedynie słuszny angielski? Swoją drogą lingua franca nie na darmo ma francę w nazwie... A-ha... Specjalnie dla prelegenta, co oznacza w polskim wyraz <a href="http://sjp.pwn.pl/szukaj/audiencja.html" rel="nofollow" target="_blank">audiencja</a>: „<i>oficjalne posłuchanie udzielone komuś przez osobę na wysokim stanowisku</i>”. Zdziwko niezłe, nie?</li>
<li>Wystartowała nowa inicjatywa społecznościowa - <a href="http://papryqarz.org/" rel="nofollow" target="_blank">Papryqarz</a>. Czyli taki Spin 2.0, o ile ktoś jeszcze pamięta tamte inicjatywy. Rozpoczęło się nieźle, frekwencja dopisała. Ciekawe jak wytrzyma próbę czasu. Na razie zapowiada się kolejne spotkanie, tak więc pożyjemy, zobaczymy jak i w co się to rozwinie.</li>
<li>Odbyło się też <a href="http://szjug.pl/2015/05/11/unconference/" rel="nofollow" target="_blank">kolejne spotkanie naszej jugi</a>. Tym razem w formie tzw. unconference czyli luźnych pogadanek w wianuszkach zainteresowanych osób, na wybrane tematy. Było dość ciekawie, ciasteczka, herbatka. Nowe miejsce w klimatyzowanych pomieszczeniach <a href="http://www.technopark-pomerania.pl/pl/" rel="nofollow" target="_blank">Technoparku</a>. Trochę nie dopisała frekwencja, ale nowe twarze się pojawiły, więc jest szansa, że coś drgnie nam do przodu.</li>
<li>Miała miejsce też rejestracja na tegoroczną <a href="http://2015.confitura.pl/" rel="nofollow" target="_blank">Confiturę</a>, która już w tą sobotę. Rejestracja w nowej formie, bilety się rozeszły, cegiełki wyprzedane. Ciekawym jak nowa formuła wpłynie na frekwencję (procentowo - rzeczywistych uczestników do zarejestrowanych) i zainteresowanie uczestników pełnią sesji. No i znów <a href="http://2015.confitura.pl/#/presentations/62" rel="nofollow" target="_blank">nasz człowiek</a> będzie się prezentował. Liczę na powtórkę dla Jugi! Ja w tym roku brać udziału nie będę, nawet nie próbowałem rejestrować się. Dlaczego? Bo <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Z_4ULKpkLNc" rel="nofollow" target="_blank">szorstki ze mnie chłopiec</a>...</li>
<li>Byłem w kinie. Na <a href="https://www.youtube.com/watch?v=YWNWi-ZWL3c" rel="nofollow" target="_blank">nowym Mad Maxie</a>. Jako kolejna część? Nie urywa, choć poziom trzyma. Jako film „przygodowy”? Całkiem fajnie, jazda bez trzymanki, momentami odjazd przerysowań ale trzymający się pewnej konwencji i nie skaczący przez rekina. W każdym razie nie żałuję, bawiłem się dobrze. I tylko zachodzę w głowę co to za marka, że po trzydziestu latach na pustyni opony w stanie nówka igła ;) Ale to tylko takie moje sapanie... ;)</li>
</ul>
<div>
I to było by na tyle.</div>
</div>
<div align="justify">
<br /></div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-5660278714987569282015-01-31T22:31:00.001+01:002015-01-31T22:31:36.357+01:00JRebel, ADF i nieprzeładowane strony.<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Po długiej, chyb nawet zbyt, przerwie czas wysilić swoje pozostałe szare komórki, póki fałdy na korze jakieś zostały. Okazja się akurat trafiła sama, bo w ramach obowiązków zawodowych mam okazję sprawdzić w boju produkt firmy ZeroTurnaround - <a href="http://zeroturnaround.com/software/jrebel/" target="_blank">JRebel</a>.</div>
<div align="justify">
Właśnie w trakcie tego sprawdzania napotkałem na początkowo dość zagadkowy problem, który poniżej postaram się naświetlić. Otóż, mam ci ja aplikację zewnętrzną, podbudowę czy też rdzeń systemu, w technologii <a href="https://www.oracle.com/adf" target="_blank">Oracle ADF</a>. Natomiast sam dopisuję do niej moduły biblioteki rozszerzeń dostosowującej tenże rdzeń do zachcianek i zapotrzebowań klienta. No więc dopisuję sobie nowy tzw. fragment strony, wszystko ładnie mi JRebel przeładowuje, jest fajnie. Biorę się za następny i... i nic, tak jakby JRebel zmian nie widział. Co ciekawe, przepływ odświeża, ziarna też, tylko sama strona jak wyglądała tak wygląda. Ki czort? Hmmm... Po restarcie zmiany widać, ale nowych znów niet. Hmmm... Rzut oka w logi, i co? I wszystko wygląda na to, że... działa.</div>
<pre class="brush: plain; ruler: true;">2015-01-29 08:26:23.947 TRACE [IntelliJFSNotify] >> path\to\my\changed\PageFragment.jsff
2015-01-29 08:26:23.947 INFO [IntelliJFSNotify] Event 'CHANGE' on: 'path\to\my\changed\PageFragment.jsff'
2015-01-29 08:26:23.955 TRACE [IntelliJFSNotify] >> CHANGE
2015-01-29 08:26:31.733 INFO [ADF-Core] ADF metadata resource modified: file:/path\to\my\changed\PageFragment.jsff
2015-01-29 08:26:31.767 DEBUG [ADF-Core] ResourceMonitor instance named 'BindingRequestHandler' returns new positive result
2015-01-29 08:26:31.767 INFO [ADF-Core] Purging page and view definition cache
2015-01-29 08:26:31.767 INFO [ADF-Core] Reinserting juMom definition
2015-01-29 08:26:31.767 DEBUG [Mojarra] FacesConfigReloader.reload invoked
2015-01-29 08:26:31.767 DEBUG [Mojarra] Capturing NavigationHandler state.
2015-01-29 08:26:31.767 TRACE [Mojarra] NavigationDiff: null
2015-01-29 08:26:31.767 INFO [Mojarra] Reloading configuration
2015-01-29 08:26:31.767 INFO [Mojarra] Application does not allow to unsubscribe listeners
2015-01-29 08:26:31.767 INFO [Mojarra] Application class: com.sun.faces.application.ApplicationImpl
2015-01-29 08:26:31.767 TRACE [Mojarra] Reload on oracle.adfinternal.view.faces.lifecycle.LifecycleImpl@75aec8d1 and org.apache.myfaces.trinidadinternal.context.FacesContextFactoryImpl$CacheRenderKit@5b5cca6 with sc weblogic.servlet.internal.WebAppServletContext@79606145 and cm com.sun.faces.config.ConfigManager@613b3643
2015-01-29 08:26:31.767 TRACE [Mojarra] Clear done
</pre>
<div align="justify">
Zagwozdka coraz większa. O! Przelogowanie też powoduje „odświeżenie” zmian. Zastanówmy się poważnie...</div>
<div align="justify">
Bingo! Tak jest! Cóż to więc okazuje się naszym winowajcą? Ano, aplikacja ma skonfigurowane dostosowywanie (customization) na poziomie użytkownika (<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">UserCC</span>). To powoduje, że każda zmiana na stronie stanu np. zwinięcia segmentu akordeonu czy też widoczności kolumn w tabeli jest zapamiętywane w MDS i nakładane w każdej sesji użytkownika. Fajny mechanizm, dzięki któremu korzystający z aplikacji ma taki układ stron w aplikacji jaki mu wygodnie. Problem w tym, że zmiany te nie są przez mechanizmy WebLogica nakładane na „oryginał” w momencie wchodzenia na stronę, tylko przy logowaniu się użytkownika. Przez co zmiany „przeładowywane” przez JRebel nie znajdowały odzwierciedlenia w treści serwowanej do przeglądarki. Wyjście? Skasowanie plików <span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">*.jsff.xml</span> z odpowiedniego podkatalogu lokalnego MDS. No i teraz furczy aż miło. Można wrócić do generowania kolejnych błędów w oprogramowaniu ;)</div>
<div align="justify">
<br /></div>
<div align="justify">
<b>P.S.</b> Przy okazji jest to setna notka na blogu. Sam nie wiem, czy to dużo, czy mało, ale pękła i już!</div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-31394892494362085272014-07-11T15:33:00.000+02:002014-07-11T15:33:29.095+02:00Jak po słoiki to do stolicy, czyli po Confiturę i z powrotem<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Ponieważ tak się złożyło, że zgodnie z powiedzeniem „sport to zdrowie... stracone” kosztem noszenia gipsu na nodze mam wreszcie wolne w lato (swoją drogą też przy okazji dobre wytłumaczenie dlaczego skoro wolne to nie wezmę i nie przekopię ogródka ;)), to wykorzystam część tego czasu na podzielenie się z P.T. Czytelnikami wrażeniami z tradycyjnej wyprawy do stolicy po słoiki z <a href="http://confitura.pl/" target="_blank">Confiturą</a>.</div>
<div align="justify">
Wyprawa, jak zwykle w mocnym składzie firmowo-<a href="http://szczecin.jug.pl/" target="_blank">jugowym</a>, zaczęła się od mocnego akcentu, czyli od ponad dwóch godzin opóźnienia pociągu „na start”. Cóż, przynajmniej dzięki temu zobaczyłem końcówkę i bramki meczu Brazylia-Kolumbia... Trzeba oddać kolejarzom, że nadrobili z tego ponad godzinę dzięki czemu dotarliśmy na miejsce o całkiem przyjemnej porze, ale jednak w moim przypadku skończyło się na 2 godzinach „pseudosnu” co miało niestety pewne konsekwencje podczas konferencji.</div>
<div align="justify">
Dobra, starczy wstępu, przejdźmy do meritum, znaczy wybranych przeze mnie prezentacji, czy też wykładów.<br />
<a name='more'></a></div>
<div align="justify">
Na pierwszy ząb wybrałem <b><i>„Rapid Dev Environments”</i> Marcina Brańskiego i Przemka Hejmana</b>. Miało być fajnie i szczękoopadowo, duże oczekiwania i równie duże rozczarowanie. Nie wiem, może to przez niewyspanie pociągowe, ale nie zobaczyłem nic co zapowiadano. Albo inaczej, nic do mnie z tego nie dotarło. Owszem, jakieś polecenia zostały w terminalu wydane, coś jakieś komunikaty wypluwało, ale co i po co? Padały jakieś hasła, informacje że maszynki, kontenerki, poleconka ponoć działają (swoją drogą denerwująca maniera zdrobnień), ale trzeba było wierzyć na słowo. W każdym razie jak nic w temacie nie wiedziałem, tak nic nie wiem i, co chyba jest największym minusem, w żaden sposób nie zostałem zachęcony, żeby zacząć rozpoznawać temat samemu. Przykro mi Panowie, ale zmarnowana godzina...</div>
<div align="justify">
Na drugie danie osiołkowi w żłoby dano i trzeba było wybierać czy <i><b>„Grzechy główne liderów technicznych”</b></i> czy też może <i>„Ujarzmianie trudnego klienta”</i>. Drugie kusiło, bo się zdarza z takim w pewnym stopniu współpracować, pierwsze zaś, bo w Firmie mi grożą podobnym stanowiskiem. Metodą Ence-Penca padło na prezentację <b>Mariusza Sieraczkiewicza</b>. Efekt? Odczucia mieszane. Grzechy przedstawione w miarę czytelnie i sensownie, ale z drugiej strony nie podobała mi się do końca przyjęta konwencja. Jasne, doceniam chęć przełamania sztampy i zastosowanie kreacji aktorskiej - narracja Mefistofelesa. Jednakże, hmmm, umówmy się drugiego Solskiego na scenie nie mieliśmy, a największym zgrzytem była mantra<i> „ale to dobrze, bo jak się nudzę to się nudzę”</i>. Czyli zarówno warsztat aktorski jak i scenopisarski do poprawki (ale pomysł jako pomysł mi się nawet podobał). Z merytorycznego punktu widzenia zabrakło mi choćby wzmianki o potencjalnych cnotach i egzorcyzmach do walki z przedmiotami wystąpienia. W sumie wyszło średnio na jeża, coś się wyniosło, czegoś zabrakło, żeby zapamiętać wystąpienie na dłużej.</div>
<div align="justify">
Trzecie w kolejności pod osąd trafiło nomen omen trio z konkurencjo-partnerskiej firmy Sollers, czyli <b>Kasie - Sosnowska i Kmiecik</b>, wraz z <b>Piotrem Frelkiem</b> o <b><i>tworzeniu aplikacji RWD</i></b>. Nie będziemy ukrywać, że bardziej od innego niż właściwe rozumienie skrótu <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/RWD" target="_blank">RWD</a> interesowało mnie spojrzenie co tam u konkurencji słuchać ;) Aczkolwiek i tak prezentacja moim zdaniem się wybroniła, chociaż poszczególne części dość nierówne. Panie (Panny? Faux pas pewnie i tak popełnione) Kasie, że tak powiem bardziej „wygadane” od swojego partnera (szczególnie Kasia Sosnowska warsztatowo prima sort) i część „miękka” z wyraźnie większym polotem od „technicznej”. Właściwie to nawet nie wiem czy coś wniosła specjalnego, bo ja to tak na bakier z łebowymi technologiami raczej (a to zacofaniec i troglodyta ze mnie ;)), ale może jak ktoś kuma czaczę to może mieć inne zdanie.</div>
<div align="justify">
Po przerwie obiadowej udałem się natomiast na prezentację którą opuściłem na tegorocznym <a href="http://2014.devcrowd.pl/" target="_blank">DevCrowdzie</a>, czyli<b> Jacka Laskowskiego <i>pogadanka o wykorzystaniu serwisów społecznościowych do samorozwoju</i></b>. Co do sposobu prowadzenia to co ja mam biedny napisać? Można w ciemno zakładać, że rewelka, bo Jacek, jak to Jacek, kontakt z publicznością, humor, energia, gadane, że o czymkolwiek by mógł zrobić a i tak większość (bo malkontenci zawsze się znajdą ;)) byłaby zadowolona. Na nasze szczęście nie ogranicza się tylko do tego, a próbuje nam przekazać Coś ze swojego doświadczenia. Mnie w każdym razie przekonał, że jak ktoś ma fizia to może połączyć przyjemne z pożytecznym. A nawet jak nie ma, to pokazał jakiś sposób na znalezienie sposobności do rozwijania się poza „naturalnym środowiskiem pracy”. A-ha, i jeszcze jedno, zastrzegał na początku, że wcześniejszym słuchaczom nie odpowiadało „ja, ja, ja” w opowieści. Tak się jakoś składa, że ja uwielbiam i szukam prelekcji opartych o „ja”. Ważne są przecież doświadczenia, odczucia i emocje jakich doznaliśmy i jakie chcemy przekazać innym. Plus dodatkowy, udało mi się wreszcie Jackowi zadać pytanie podczas prelekcji, taki mały osobisty sukcesik ;)</div>
<div align="justify">
Następnie udałem się trochę w ciemno na <b><i>„Sztukę uczenia się na błędach innych”</i> Jakuba Kubryńskiego</b>, która to okazała się wykładem na temat antywzorców. Całkiem przyjemnie, sprawny i ciekawy przegląd, trochę niewymuszonego humoru (np. sprint śmierci albo „fajnie jakby nasza aplikacja miała taki ficzer, że działa na produkcji”). Niestety mniej więcej w połowie prelekcji, dopadło mnie zmęczenie popodróżne i bez winy, co podkreślam, prowadzącego musiałem bardziej walczyć z włączającym się trybem sleep niż koncentrować się na przekazywanej treści. Tak więc jak pojawią się filmy z tegorocznej edycji wykład do poprawki.</div>
<div align="justify">
I właśnie z powodu narastającego zmęczenia następną sesję musiałem sobie odpuścić na rzecz dotlenienia się i zebrania w sobie sił na resztę dnia. Resztą dnia okazał się wykład <b>Sławomira Sobótki</b> o <b><i>pisaniu kodu jako prozy</i></b>. Ponieważ, podobnie jak Jacek Laskowski, Sławek to uznana firma na gruncie prezentacyjno-konferencyjnym to nie będę się rozpisywał ponad to, że było bardzo dobrze. Trudno chyba byłoby znaleźć kogoś, do kogo tezy i przykłady nie trafiły co najmniej na poziom „do poważnego przemyślenia”.</div>
<div align="justify">
Po tym wystąpieniu zostały już tylko tradycyjne zamknięcie konferencji powiązane z losowaniem nagród oraz Spoina, z powoli już również tradycyjnym meczem kręgli Szczecin kontra Wrocław, którego wynik może sprytnie przemilczymy kierując uwagę Czytelników na parę uwag ogólnych o tegorocznej Confiturze.</div>
<div align="justify">
Tak więc, po raz kolejny Organizatorzy stanęli na wysokości zadania, unikając poważnych, z punktu widzenia „statystycznego” uczestnika, wpadek. O co przecież przy takiej skali przedsięwzięcia nie byłoby trudno. Jasne tej wielkości impreza ma pewne swoje nieuniknione minusiki (chociażby przez ilość ścieżek i wykładów trudno, żeby każdy, ale to każdy miał swoją idealną ścieżkę i zobaczył wszystko co chciał, ale póki nie mamy technologii bilokacji...), nad których minimalizacją zresztą jak widać co roku pracują. Duże brawa! I jak się uda załapać na rejestrację, to za rok też Was z przyjemnością najedziemy!</div>Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-55431976039924772172014-05-18T18:55:00.000+02:002014-05-18T18:55:21.893+02:00Wspomnienia z DevCrowd 2014, czyli raz będzie normalny tytuł kwiecistym stylem nie okraszony.<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Jak ten czas leci, ledwo parę notek temu próbowałem przekazać tym, co zbłądzili nieświadomi w te rejony sieci, jak było na<a href="http://www.devcrowd.pl/" target="_blank"> konferencji naszej ulubione</a>j (bo naszej ;)) a tu już kolejna edycja przeszła do historii i literatury. Do tego weny jak nie było, tak nie ma, stąd i notka po ponad miesiącu od wyda... Wróć... od Wydarzenia.</div>
<div align="justify">
Na sam początek, to chciałem szczerze przeprosić wszystkich, którzy „współdzielili” ze mną wybór prezentacji. <i>Mea culpa. </i>Po ogłoszeniu agendy pozwoliłem sobie zażartować, że z wiadomych względów na pewno będzie słabiej niż rok temu, i... wykrakałem. Przynajmniej sobie.</div>
<div align="justify">
-<i>Aha, no to pewnie dennie było?</i><br />
<i></i><br />
<a name='more'></a><i><br /></i></div>
<div align="justify">
Hola! Hola! Powściągnijmy wodze, fantazje ukróćmy. Powiedziałem „słabiej” a nie „słabo”. Nadal poziom całościowy konferencji wysoki, i na pewno wart poświęcenia tej odrobiny swojego czasu na odwiedzenie jakże gościnnych progów WIPSu.<br />
Chciałbym napisać, że zaczęło się tradycyjnym przywitaniem uczestników przez organizatorów i dziekana WI, ale to byłaby taka półprawda, bo doszła zupełnie nietradycyjna (albo mam już niezłą sklerozę) obsuwa jeszcze przed rozpoczęciem całej zabawy. Taki mały kamyczek do ogródka...<br />
Jeśli zaś chodzi o esencję, meritum czy inne nadzienie, czyli prezentacje zwane też czasem wykładami, to, ze wspomnianego braku weny, ograniczę się do szybkiej listy:<br />
<div>
<ol>
<li><a href="http://2014.devcrowd.pl/agenda/?page_id=100#Bartek+%E2%80%9EKozio%C5%82ek%E2%80%9D+Kuczy%C5%84ski" target="_blank">Bartek Kuczyński na temat ósmej (jakby nie patrzeć magicznej ;)) wersji Jawy</a>. Całość można by ująć w wyrażenie „klasyczny Koziołek”. Z jednej strony bez uderzenia w splot, żadnych łałów, jejków i tym podobnych wyrazów szoku i niedowierzania, że Panie, takie rzeczy na świecie to się fizjologom nie śniły... Z drugiej, sprawnie, wartko, ciekawie i zawsze życiowo. To znaczy, że z tematami poruszanymi nie mam problemu typu „fajnie, pięknie, aczkolwiek po co?”, jeno starcza mi wyobraźni, żeby zobaczyć siebie gdzieś w bliższych lub dalszych, zawsze w miarę realnych, okolicach. Pozytywnie. No i jak słusznie zauważył, mimo, że Java 8 już oficjalna, to wciąż na nią czekamy, żeby wejść na produkcję.</li>
<li><a href="http://2014.devcrowd.pl/agenda/?page_id=100#Mateusz+Kaczmarek" target="_blank">Mateusz Kaczmarek o uszczęśliwianiu przez dobre wzornictwo</a>. Cóż, niestety starczyło tylko na ciekawe zapowiadanie się. Pomijając nawet kwestie warsztatu prezenterskiego (nierównomierne tempo i płynność wypowiedzi, nadmierne anglicyzmy, a raczej poliszyzmy), nie byłem w stanie ustalić „myśli” przewodniej. Tego czegoś co Autor chciał nam przekazać. Parę komunałów, dużo blablabla, mało treści, brak wskazania czym jest to dobre wzornictwo, jak je próbować osiągnąć. Do zapomnienia. Szkoda. A-ha i dodatkowy minus za postawienie znaku tożsamości między systemem operacyjnym a aplikacją zewnętrzną.</li>
<li><a href="http://2014.devcrowd.pl/agenda/?page_id=100#Maciej+Pankiewicz" target="_blank">Teoria Wielkiego Zespołu Macieja Pankiewicza</a>... Dobra wskazówka na przyszłość, czytać agendę, czytać agendę, czytać agendę! A przede wszystkim w całości tytuły! Ponowne rozczarowanie, aczkolwiek uczciwie muszę przyznać, było napisane, że chodzi o projektantów. Można też było się domyślić z „notki biograficznej”, że projektanci będą od międzymordzia graficznego... Dwie większe uwagi. Po pierwsze, tematu starczyło na góra pół godziny, czyli raczej na jakiegoś Tadeusza niż na tego typu „sesję konferencyjną”. Po drugie, zły tytuł. Wielki zespół to nie tylko programista + projektant iu/grafik... Mamy przecież jeszcze wszelkiej maści analityków, projektantów technicznych, testerów i inne mniej lub bardziej celowe w danej sytuacji stanowiska.</li>
<li><a href="http://2014.devcrowd.pl/agenda/?page_id=100#Bart%C5%82omiej+Ni%C4%87ka" target="_blank">Programista to za mało Bartłomieja Nićki.</a> Zaczęło się nawet dobrze, bo plusem za Beamera, ale potem im dalej w las... tym drzew mniej. Owszem, sam warsztat całkiem, całkiem, ale w pewnym momencie zacząłem się najzwyczajniej nudzić. Później doszło do tego wrażenie, że prelegent się powtarza. Jednakże najgorsze, że poza stwierdzeniem, że po pięćdziesiątce to głupio programować, nie uzyskałem żadnej odpowiedzi na pytania postawione przez samego autora w zapowiedzi swojej prelekcji.</li>
<li><a href="http://2014.devcrowd.pl/agenda/?page_id=100#Ireneusz+Lepel+i+Sebastian+Krzewi%C5%84ski" target="_blank">Ireneusz Lepel i Sebastian Krzewiński o narzędziach developerskich</a>. A raczej, sieciowych aplikacjach używanych w procesie rozwijania oprogramowania takich jak Jira czy Stash. Temat chyba raczej dla sys-techów niż Szanownych Panów Programistów ;) Aczkolwiek największy minus to warsztat mówczy prelegentów przez który mówiąc oględnie temat się nie sprzedał. Mało dynamiczne, niepłynne, rwane... Oględnie mówiąc do Kurka i Kamińskiego daleko jak do okej...</li>
<li><a href="http://2014.devcrowd.pl/agenda/?page_id=100#Tomasz+Borek" target="_blank">Tomasz Borek i zaawansowane testowanie</a>. Na gorąco było łał. Po opadnięciu emocji, nadal przyjemna prezentacja. Bardzo dobrze opowiedziana, czuć było, że prezentujący wie co mówi. Fajnie, że była taka zajawkowo-inspirująca. Czyli temat poruszony na zachętę, do dalszego poszperania jeśli zaciekawiło, bez znudzenia jeśli akurat nas „nie chwyciło”.</li>
<li><a href="http://2014.devcrowd.pl/agenda/?page_id=100#Adam+Bien" target="_blank">Adam Bien zdalnie o Java EE</a>. Trochę się obawiałem jak wyjdzie „technicznie”, ale dało radę. Chociaż nieobecny cieleśnie to zdołał przykuć uwagę i całkiem sprawnie całość wyszła. Co do merytoryczności... Właściwie nie wiem... Niby nieźle się to mi słuchało, ale po tym miesiącu jakby nic w głowie nie zostało... Może po prostu zabrakło mi jakieś wiedzy o JEE (właściwie to jakiejkolwiek ;)), żeby to się lepiej przetrawiło?</li>
</ol>
</div>
Podsumowując. Mimo „wtopienia” z wyborem prezentacji na pewno nie zrezygnuję z pojawienia się na następnej edycji, do czego też gorąco namawiam Czytelników. Tym bardziej, że jak słyszałem w kuluarach „alternatywy” były całkiem, całkiem. Natomiast, szczególnie do lokalnych, szczecińskich prelegentów, mam drobną prośbę do prelegentów. No i do kandydatów na prelegentów. Zgłaszajcie się na Jugę i podobne okazje. Wydaje mi się, że część prezentacji po prostu przegrała z tremą, brakiem doświadczenia, otrzaskania, a nie ze słabym tematem jako takim. Z własnego, drobnego doświadczenia mogę wysnuć teorię, że juga daje takie prezenterskie TDD. A to jak wiemy, może tylko pomóc.</div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-47869068191081850022014-02-18T21:38:00.000+01:002014-02-18T21:38:18.394+01:00Autolosowanie w Foobarze<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
A dzisiaj, znów po zbyt długiej przerwie, powrócę dobrą myślą do mojego ulubionego odtwarzacza muzycznego kryjącego się pod nazwą <a href="http://www.foobar2000.org/" target="_blank">foobar2000</a>. Konkretniej zapiszę sobie w tym pamiętniczku w jaki sposób zrobić sobie playlistę samouzupełniającą się losowym albumem w momencie zbliżania się do końca aktualnie granego. Co prawda, zdaję sobie sprawę, że jako zacofany piernik nie doceniam wspaniałości jakże cudownych wynalazków typu Spotify, LastFm, iTunes i co tam jeszcze wymyślono w międzyczasie. Nie dziwnym będzie dla mnie jeżeli ich użytkownicy wzruszą ramionami czy też wybuchną radosnym śmiechem, ale cóż... Inna wizja tego jaki świat ma być też ma prawo istnieć.<br />
<br />
<a name='more'></a></div>
<div align="justify">
Wracając do tematu, otóż, aby takie cudo w foobarze uzyskać najpierw potrzebne jest zaciągnięcie z nieprzebranych zasobów internetu i zainstalowanie wtyczki <a href="http://www.foobar2000.org/components/view/foo_random_pools" target="_blank">Random Pools</a>. Po dokonaniu tejże operacji i uruchomieniu odtwarzacza w preferencjach znajdziemy nowy element gałęzi Tools, o chyba łatwej do przewidzenia nazwie. Ekran tego elementu przedstawia nam listę zdefiniowanych pul (oraz oczywiście umożliwia tworzenie, usuwanie i edycję) oraz opcje samododawania o której później.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2MwzaYs24z-VaoJX47jcIDobFumxVv8zKV8latMgRQvR0cAShDtc7mbgipnZkeKPqqIYTY6NeCFaOyaDvJ9mzmkpSuSoosM3dpubtiojZaO37AAFHWAOeEtvvQ-Kk26rnh4u5QjKNNAA/s1600/screenshot_2014.02.18_21.34.13.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2MwzaYs24z-VaoJX47jcIDobFumxVv8zKV8latMgRQvR0cAShDtc7mbgipnZkeKPqqIYTY6NeCFaOyaDvJ9mzmkpSuSoosM3dpubtiojZaO37AAFHWAOeEtvvQ-Kk26rnh4u5QjKNNAA/s1600/screenshot_2014.02.18_21.34.13.png" height="293" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<div align="justify">
Później, gdyż wpierw należy utworzyć co najmniej jedną pulę. W oknie edycji puli poszczególne sekcje odpowiadają za:</div>
<div align="justify">
</div>
<ol>
<li>grupowanie elementów - w skrócie według czego będzie "dzielona" nasza biblioteka, oraz ile takich cząstek ma być wybieranych na raz do puli.</li>
<li>limity w ramach grupy - czyli możemy tutaj ograniczyć wielkość cząstki według różnych kryteriów ilościowych - liczby ścieżek, czasu, łącznej wielkości plików.</li>
<li>filtrowanie - to chyba rozumie się samo przez się</li>
<li>sortowanie - chyba także nie potrzebne są dodatkowe wyjaśnienia.</li>
<li>priorytet - jeżeli chcemy skorzystać z listy przy autododawaniu, musimy przypisać jej jakiś priorytet (a raczej wagę). Priorytety działają na zasadzie podania ile "żetonów" z sumowanej kupki wag do losowania będzie przynależeć do danej puli. Nie muszą się sumować do jakiejś konkretnej liczby, tak więc dla przykładu mając priorytety 1, 2, 3 oznacza to, że pierwsza pula będzie miała 1/6 prawdopodobieństwa, że wyciągnie z niej przy losowaniu, druga 1/3 a trzecia 1/2 (bo 1+2+3=6, czyli jest łącznie 6 żetonów).</li>
</ol>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6go2hyphenhyphen16b5Qn4KA_7tkTH2YWsaHUEgVp0RHQ9FPZJj8b1UHqJbnrMhmFsfwRyed3xEhfUqfwn-Pi1SCSeylePaYJIY08Qv9NoZ5Ur7iAZLYhTZiDsa7jjaPW4S2SfuhJ1SJPvxd7-5z4/s1600/screenshot_2014.02.18_21.21.44.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6go2hyphenhyphen16b5Qn4KA_7tkTH2YWsaHUEgVp0RHQ9FPZJj8b1UHqJbnrMhmFsfwRyed3xEhfUqfwn-Pi1SCSeylePaYJIY08Qv9NoZ5Ur7iAZLYhTZiDsa7jjaPW4S2SfuhJ1SJPvxd7-5z4/s1600/screenshot_2014.02.18_21.21.44.png" height="213" width="400" /></a></div>
<br />
Ja zorganizowałem sobie trzy pule do wybierania albumów w zależności od tego, jak bardzo dawno temu ostatni raz było grane (to foobar zna, bo używam <a href="http://www.foobar2000.org/components/view/foo_playcount" target="_blank">playback_statistic</a>). Stąd też poniższy warunek grupowania:</div>
<div>
<ul>
<li>$if2(%album artist%, %artist%) - %album% - %discnumber%</li>
</ul>
</div>
<div>
Natomiast filtr w zależności od grupy ustawiony jest następująco:</div>
<div>
<ul>
<li><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">%last_played% DURING LAST 8 WEEKS</span> dla ostatnio granych utworów.</li>
<li><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">(NOT %last_played% DURING LAST 8 WEEKS) AND (%last_played% DURING LAST 16 WEEKS)</span> dla dość dawno niesłyszanych.</li>
<li><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;">NOT %last_played% DURING LAST 16 WEEKS</span> dla utworów zapomnianych.</li>
</ul>
<div>
Parytety jak na załączonym obrazku ;)</div>
</div>
<div>
Teraz mając zdefiniowane pule, można ustawić autododawanie, które jest banalne. Wybieramy nazwę playlisty dla której ma być wykonywane (można użyć wieloznaczników), oraz ile lista ma mieć minimalnie elementów żeby zadziałało i w momencie odtwarzania którego elementu od końca. Banał, czyż nie?</div>
<div>
Zostaje tylko życzyć miłego odsłuchiwania muzotek!</div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-78545798568161167802013-11-22T22:35:00.001+01:002013-11-22T22:35:42.635+01:00Motorowy kurcgalopek, znaczy pędem do kin!<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Całkiem świeżo być się mi udało w kinie na filmie sportowym. Do tego opartym na historii powszechnie w mniejszych lub większych szczegółach znanej. Żeby było mało, amerykańskiej produkcji. Czyli wiadomo czego się można spodziewać, ot telewizyjne patrzadło na łykendowe przedpołudnie. Ale żeby od razu do kina na to iść?</div>
<iframe width="560" height="315" src="//www.youtube-nocookie.com/embed/9ZJqxgR-5Xc" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<div align="justify">
Jeśli ktokolwiek tak pomyślał o podmiocie tego wpisu, ten ma rację. Iść to nie, ale lecieć, gnać, pędzić jak najbardziej potrzykroć tak! Bo to Film przez duże F. Historia rywalizacji opowiedziana tak, że jej znajomość nie przeszkadza. Podobnie jak nie przeszkadza brak pojęcia o wyścigach samochodowych, naprawdę nie trzeba być ich miłośnikiem, żeby narracja chwyciła za gardło, a dwie godziny zleciały nie wiadomo kiedy. Bardzo dobry scenariusz, sztuka aktorska na równie wysokim poziomie, wizualnie uczta dla ocząt, a jako sosik ocierająca się o geniusz ścieżka dźwiękowa. Nie mam się do czego przyczepić (choć oczywiście, dla urodzonych malkontentów <a href="http://www.imdb.com/title/tt1979320/goofs?ref_=tt_sa_2">nie ma niemożliwego</a> ;)).</div>
<iframe width="420" height="315" src="//www.youtube-nocookie.com/embed/hF186lkuev8" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
<div align="justify">
Natomiast mam nadzieję, że Szanowni Czytelnicy mi wybaczą powyższą laurkę, ale jako miłośnik F1 (aczkolwiek z racji wieku, ta rywalizacja znana mi tylko z przekazów, ja to już czasy Mansella i Piqueta, Prosta i Senny) oraz kinowych Opowieści szedłem do przybytku X muzy z oczekiwaniami sporymi i... z duszą na ramieniu, że film im nie sprosta. A tu jest lepiej niż w najśmielszych przypuszczeniach, benzyna, adrenalina i gitary. No sami powiedzcie czego chcieć więcej? (Dobra, dobra. Wiem. Miłośnicy żużla rzekną, że jawy ;))</div>Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-8848205167220607262013-07-20T23:00:00.000+02:002013-07-20T23:00:04.571+02:00Śladami siedemnastego Tytusa, czyli uczłowieczanie przez umuzykalnianie...<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Wypadałoby od czasu do czasu, skoro się już tego bloga założyło, to coś w nim opublikować. O informatyce mi się nie chce, na filozofię za cienki Bolek, o polityce strach (tym bardziej, że będąc zaciekłym monarcho-imperialistą od kontrowersji się nie ucieknie) a na sporcie i medycynie to jednak wypadałoby się znać zanim się coś opublikuje (szczególnie w kraju trzydziestu paru milionów trenerów i lekarzy ;)). Tak więc padło na temat o którym mi się jednocześnie nie chce pisać, na który jestem za cienki, strach pisać i kompletnie się na nim nie znam. Znaczy o muzyce.</div>
<div align="justify">
Mianowice, ponieważ nie wiadomo kiedy minęło już ponad pół tego roku, zrobię sobie ku utrapieniu P.T. Czytelników przegląd tegorocznych płyt które miałem okazję użyć jako oprawę wysiłku umysłowego zwanego wywiązywaniem się z zobowiązań wobec pracodawcy. Znaczy pod rzucanie mięchem, rzeźbieniem w g... i próbą mniej lub bardziej udaną sklecenia systemu potiomkinowskiego. Przegląd odbędzie się chronologicznie względem debiutu krążka na rynku (a nie debiutu krążka w moich uszach). No to lecim na Szczecin.<br />
<a name='more'></a></div>
<div align="justify">
Na pierwszy ogień album weteranów z jakże miło mi się kojarzącej <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Deep_Purple" target="_blank">Głębokiej Purpury</a>, o swojsko i sympatycznie brzmiącym tytule <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Now_What%3F!" target="_blank">„Czego?!”</a>. Jakoś tak, zespół ten zawsze kojarzył mi się z latami 70-tymi, płytą <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Deep_Purple_in_Rock" target="_blank">„In Rock”</a> i... ...zasłużoną emeryturą. Znaczy był taki, ważny, ale było minęło. Dlatego też parę lat temu „odkrycie”, że to ciągle aktywna grupa było pewnym zaskoczeniem, acz zbytym machnięciem ręki (jakże łatwo to nam przychodzi, nieprawdaż...). Na szczęście istnieją jeszcze słuchane przeze mnie radia, które potrafią z błędu wyprowadzić. Panowie są w bardzo dobrej formie, słucha się tego z przyjemnością, brzmi dzisiejszo i rześko, a nawiązania do lat dawno minionych tylko dodają całości smaczku. Nózia chodzi.</div>
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/9sAe7XW9WGE?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Kolejna na rynku ukazała się pozycja mojej Wielkiej Fawortyki chwil ostatnich paru, czyli drugi studyjny album <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaz_(piosenkarka)" target="_blank">Zaz</a> - „<a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Recto_verso" target="_blank">Recto Verso</a>”. Stali bywalcy bloga mogli się już przekonać, że w Jej przypadku trudno mi o obiektywizm, więc napiszę krótko. Zachwyt podtrzymany i rozdmuchany na nowo.</div>
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/jWJUhRLoN4w?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Dzień po Zaz, ukazała się składanka największych przebojów <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Big_Cyc" target="_blank">Big Cyca</a> z okazji skromnych 25 lat. Ło Matko! Jak ten czas leci. Zestaw w miarę trafiony, może ja osobiście, trochę bym inaczej dobrał, ale jako, że nie jestem wielkim i zafascynowanym fanem, mogę inaczej odbierać „przebojowość” repertuaru. Aczkolwiek chyba każdy niedzielny „sympatyk” tego zespołu zawiedziony nie będzie.</div>
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/wMBW7xhuUKA?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Później udany mimo wszystko <a href="http://en.wikipedia.org/wiki/Seesaw_(album)" target="_blank">zerk na piłę</a> wykonał duet <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Beth_Hart" target="_blank">Beth Hart</a> i <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Joe_Bonamassa" target="_blank">Joe Bonamassa</a>. <a href="http://en.wikipedia.org/wiki/Don%27t_Explain_(Beth_Hart_and_Joe_Bonamassa_album)" target="_blank">Poprzednia płyta</a> tego duetu była oględnie mówiąc genialna, a ubiegłoroczne solowe dokonania tych artystów również, że klękajcie narody. Tak więc poprzeczka zawieszona była wysoko, jak dla Bubki. Także fakt jej strącenia nie oznacza płyty złej. Nadal jest to płyta dobra, zyskująca w moich uszach z każdym kolejnym przesłuchaniem. Przede wszystkim jest to płyta inna w stylu, mniej drapieżna, mniej blues-rockowa od poprzedniczki. Tutaj mamy bardziej skręcenie w soulowo-jazzowo-swingowe pogranicza bluesa. Także utwory są takie mniej „szarpiące” za serce, mniej tu dramaturgii, „bólu egzystencji” które to Beth potrafi <a href="http://www.youtube.com/watch?v=f6o4IU_DDok" target="_blank">tak świetnie oddać</a> w wokalu. I chociaż wolę styl pierwszego albumu tego duetu, jest to płyta jak najbardziej godna polecenia.</div>
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/bhPB3ztilOM?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Tuż, tuż za nimi w kolejce ustawili się członkowie <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Alice_in_Chains" target="_blank">Alice In Chains</a> ze <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/The_Devil_Put_Dinosaurs_Here" target="_blank">swoimi dinozaurami</a>. I muszę niestety się przyznać, że jest to chyba największe rozczarowanie tego przeglądu. Niby granie fajne, niby poszczególne utwory całkiem, całkiem, ale... ale mając w pamięci także poprzedni album, nie mogę się obejść wrażeniu, że kapela podąża tropem <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Status_Quo_(grupa_muzyczna)" target="_blank">Status Quo</a>. Znaczy gra cały czas jedną i tą samą piosenkę. Robi to dobrze, ale jak na mój gust za dużo monotonii w tym wszystkim. Wciąż ta sama charakterystyczna gitara, wciąż ta sama charakterystyczna maniera śpiewu...</div>
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/hmSeWqmlqYs?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Następna pozycja to ewidentny powód do poważnego wstydu. Mojego. Nie mogę wyjść z zaskoczenia i dojść jakim cudem te naście lat temu uznałem, że ten cały <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Megadeth" target="_blank">Megadeth</a> to takie tam nie warte zachodu? I nawet się nie wiadomo dlaczego nie zainteresowałem ani razu czy mi się nie zmieniło (a nie takim zespołom dawałem drugie i trzecie szanse). Tym czasem ich <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Super_Collider" target="_blank">Super Collider</a> wcisnął w fotel prezentując wręcz kwintesencję tego co uznałbym za mój ulubiony styl ciężkiego grania. Kurde, człowiek wyszukuje różne dziwne wynalazki, błądzi tu i tam, a ma „cel” pod nosem praktycznie. Na szczęście przyszło otrzeźwienie, i teraz nawet nie jedna nózia, ale obie mogą sobie same pochodzić.</div>
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/dkR-Zau3HSM?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Skoro już przy chodzących nóziach i ciężkich brzmieniach, to... Daj Boże taką kondycję w wieku emerytalnym jak panom z <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Black_Sabbath" target="_blank">Black Sabbath</a> (z resztą dotyczy to też Deep Purple)! Po 18 latach przerwy w nagraniach studyjnych, po 35 latach od poprzedniej płyty (studyjnej) z Ozzym, trójka z oryginalnego składu uzupełniona Bradem Wilkiem odpaliła <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/13_(album_Black_Sabbath)" target="_blank">taką petardę</a>... ...że aż się zaczęli zastanawiać, czy nie jest to dobry moment na zakończenie kariery. Bo jak kończyć to z przytupem! Cóż, jeśli by to miałby być definitywny koniec Sabatów, to z jednej strony szkoda, z drugiej jednak zejść ze sceny w takim stylu...</div>
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/o0W91FrTlYk?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Było już o rozczarowaniu, to na koniec o jego przeciwieństwie. Płytę tę kupiłem w dniu premiery w zasadzie w ciemno, po przesłuchaniu jeno singla promującego. Od bardzo dobrego debiutu, niestety każda kolejna płyta tego zespołu prezentowała się moim uszom coraz słabiej, a po przedostatnim albumie nie zanosiło się za nadto, że jeszcze ta grupa wróci w krąg moich zainteresowań. Tym czasem <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/The_Weight_of_Your_Love" target="_blank">waga miłości</a> <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Editors" target="_blank">Edytorów</a> okazała się zwrotem o 180 stopni w tej wędrówce. Bardzo solidne trafienie w mój gust, zmienili swój kierunek stylistycznych poszukiwań i zostaje mi tylko mieć nadzieję, że będą się go w miarę trzymali, bo uzasadnia to moje oczekiwania co do dzieła na poziomie (niekoniecznie stylu!) „<a href="http://en.wikipedia.org/wiki/The_Back_Room" target="_blank">The Back Room</a>”.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/jQQ2gTkV-GM?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-77635250047343616392013-07-13T00:00:00.000+02:002013-07-13T00:00:00.057+02:00Słoiki w Stolicy, znaczy Confitura usmażona...<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
W poprzedni łykend, wraz z Szacownym Towarzystwem, udało się być po raz kolejny na warszawskiej konferencji Confitura. Niestety mus mi rozczarować Czytelników czekających na literacko rozbudowaną relację, gdyż w tym roku weny na wpisy nie starcza. Projekt którym od jakiegoś czasu zarabiam na życie doczesne pochłania wszelkie siły twórcze niczym ryż w solniczce wilgoć, więc mi się szczerze mówiąc rozpisywać nie chce.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://pbs.twimg.com/media/BOowkYKCUAA2WZE.jpg:large" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="https://pbs.twimg.com/media/BOowkYKCUAA2WZE.jpg:large" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Szacowne Towarzystwo i ja (fot. J. Laskowski)</td></tr>
</tbody></table>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Na pierwszy ogień garść wrażeń ogólnych:</div>
<ul>
<li>działała klimatyzacja,</li>
<li>był drugi budynek</li>
<li>i największy plus konferencji „włoskie” lody z automatu! Za darmo!! W dowolnej ilości!!! Radocha, aczkolwiek boli dusza, że w Szczecinie całkowicie „wyczyściło” <a href="http://www.carpigiani.com/" target="_blank">karpidziani</a>, i tyle te „amerykańskie” barachła można spotkać...</li>
</ul>
<div style="text-align: justify;">
Teraz pokrótce prezentacje:<br />
<ol>
<li><i><a href="http://2013.confitura.pl/presentations#68" target="_blank">Masz już dość bycia szambonurkiem? Czyli o tym, co robić, aby praca w projekcie "utrzymaniowym" dawała satysfakcję</a> </i>Joanny Siemińskiej próbującej przedstawić „reanimację” zespołu wykończonego niezbyt porywającym projektem. Wybrałem tę prezentację, ze względu na pewne podobieństwo poruszanej sytuacji do własnych aktualnych doświadczeń. Całość niestety wyszła dość rozczarowująca, siakieś takie komunalno-ogólnikowe, mało porywające, tak na jedno ucho rzekłbym. Ale... ...ale nadrobione znacznie w powystępowej minisesji PiO, i tak mi się wydaje, że prezentacja i prezenterka lepiej, i to znacznie, by się odnalazły na spotkaniu jugi niż na konferencji.</li>
<li><i><a href="http://2013.confitura.pl/presentations#10" target="_blank">Review your code like a Googler</a> </i>Darka Łukszy. Toż to oczywiste, że klaka się musiała wybrać na wystąpienie kolegi. I musi przyznać, że się kolega wyrobił nam, wyrobił... Świetna robota, rzeczowo, płynnie, trochę humoru, brak monotonii. Rzekłbym, że najlepsza z wybranych przeze mnie sesji. Rzekłbym. No, ale o kubeczku się zapomniało prelegentowi, to i ja zapomnę języka w gębie i nie rzeknę ;)</li>
<li><i><a href="http://czego%20o%20programowaniu%20mo%C5%BCe%20nauczy%C4%87%20nas%20gordon%20ramsay/?" target="_blank">Czego o programowaniu może nauczyć nas Gordon Ramsay?</a> </i>Piotra Modzelewskiego. Tutaj trudno powiedzieć, że wyniosłem coś praktycznego wielce, ale... ...ale sam pomysł, że można porównać zespół programistyczny do restauracyjnego i to jeszcze dość przekonywająco uzasadnić wystarczy, żeby nie spisać czasu na straty. Całkiem przyjemna mandarynka, że tak slangiem licealnym czasów swej minionej dawno młodości polecę.</li>
<li><i><a href="http://2013.confitura.pl/presentations#17" target="_blank">Java Developer Career Unplugged</a> </i>Wojciecha Seligi o prowadzeniu swojej (znaczy naszej) kariery w IT. Jak to mawiał klasyk - no, no, no, nie poznaję kolegi... Znacznie lepsze, przede wszystkim warsztatowo, wystąpienie niż sławetne ubiegłoroczne. Znów było kilka kontrowersyjnych stwierdzeń, co nie jest, broń boże, zarzutem, ale podanych w znacznie lepszym stylu, przede wszystkim mniej takiego przekazu „ohoho co to nie ja”. Rozczarowanie jeno, że nic o gniazdach nie było...</li>
<li><i><a href="http://2013.confitura.pl/presentations#38" target="_blank">Testowanie mutacyjne, czyli jak dobre w rzeczywistości są Twoje testy?</a> </i>Marcina Zajączkowskiego. Intrygujący temat, niezbyt dobre przekazanie. Nie można odmówić starań, widać, że przygotowany, tylko... Właśnie tylko jakoś warsztatu prezentacyjnego mi brakowało. Zbyt monotonny sposób wymowy, jednocześnie zachwiania płynności, szczególnie przez zbyt długie pauzy przy końcach „akapitów”. Brak tego „czegoś” co porywa słuchacza (lub chociaż utrzymuje go w życzliwym zainteresowaniu). Momentami czułem się jak na lekko nudnym wykładzie w czasie studiów. Ciężko, oj ciężko było utrzymać koncentrację...</li>
<li><i><a href="http://2013.confitura.pl/presentations#62" target="_blank">Testy funkcjonalne (Selenium) w praktyce</a> </i>Michała Rokickiego. Jakby to powiedzieć, drobne deja vu. Wiecie, gdzieś to widziałem i słyszałem już... A wiem! Toż to ja mówiłem o tym samym na devcrowdzie tegorocznym! Ciekawe doświadczenie, że pomijając szczegóły implementacyjne, ktoś inny dochodzi do tego samego rozwiązania właściwie, przy budowaniu własnego systemu. Gorzej, że na te same problemy nie ma ów ktoś lepszego rozwiązania (lub jeszcze (?) tych problemów nie napotkał). Generalnie na plus, choć drobna uwaga, jeśli prelegent czyta. Nie wiem jak innych ale mnie dość mocno dekoncentrowało takie „nerwowe” gibanie się w trakcie prelekcji, może już lepiej byłoby połazić sobie? Ale mogę się tylko czepiać bez sensu, bez urazy w każdym razie.</li>
</ol>
No a potem wiadomo, podsumowania, nagrody. W tym specjalna konfiturka dla <a href="http://jlaskowski.blogspot.com/" target="_blank">Jacka Laskowskiego</a> za zasługi i całokształt. Gratulujemy! Niech za wskaźnik wagi Jacka dla społeczności będzie cytat <a href="http://www.weszlo.com/news/7537-Jacek_Laskowski_-_Baza_komentatora_jest_to_co_sam_widzial" target="_blank">z wywiadu z innym znanym Jackiem Laskowskim</a>:</div>
<div>
<ul>
<li><i>Wie pan, jaka strona wyskakuje w Google na samej górze po wpisaniu „Jacek Laskowski”?</i></li>
<li><i>O Matko Boska Częstochowska, jaka pierwsza strona… Nie, nie wiem.</i></li>
<li><i>Blog jakiegoś informatyka.</i></li>
</ul>
</div>
<div>
No a po nagrodach oczwyiście spoina, można się było pointegrować jak kto lubi, pociąg i powrót do ukochanego projektu ;)<br />
<br />
<b>P.S.</b> Konferencji tym razem zupełnie nie polecam Czytelnikom. Przecież nie będę sam sobie robił kłopotów z rejestracją w przyszłym roku ;)</div>
</div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-46660574654675628822013-04-25T23:55:00.001+02:002013-04-25T23:58:07.323+02:00Tłumnego zgromadzenia edycja kolejna za nami - DevCrowd 2013 czas podsumować.<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEc53SCCF_2D0zz8i2E7a0LMgARTNWU5l9rtTOCJ42793D7Qo-ERI6udX1tiMijl33yw_noV561TnpmNnpmSHjHmM7VLfIvIHVWGhxcstPQ4gA66pIz_FcLdysAe1Yz2lq6jgsqHc2-AU/s1600/duger-big.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEc53SCCF_2D0zz8i2E7a0LMgARTNWU5l9rtTOCJ42793D7Qo-ERI6udX1tiMijl33yw_noV561TnpmNnpmSHjHmM7VLfIvIHVWGhxcstPQ4gA66pIz_FcLdysAe1Yz2lq6jgsqHc2-AU/s200/duger-big.gif" width="195" /></a>W ostatnią sobotę odbyła się kolejna edycja konferencji <a href="http://2013.devcrowd.pl/" target="_blank">DevCrowd</a>, wyjątkowo dla niepoznaki w Szczecinie ;). Wydarzenie ma już pewną, ugruntowaną pozycję i renomę w światku, więc na dwóch ścieżkach obejmujących 14 prelekcji przewinęło się ponad 150 osób z całej Polski, a nawet z zagranicy (dewizowcy ;)), co jest moim zdaniem wynikiem przyzwoitym. Była to pierwsza edycja pod nowym, światłym kierownictwem, ale jak zwykle dziewczęta i chłopaki z <a href="http://szczecin.jug.pl/" target="_blank">Naszego Jugu</a> dali sobie radę perfekt. Ciężko się powtarzać, jak co roku o salach (ponownie <a href="http://wi.ps.pl/" target="_blank">WI PS</a>), wiktuałach itd, bo to jak zwykle na wysokim poziomie, chciałbym jedynie pochwalić za drobne, acz świetne szczególiki:</div>
<div>
<ul>
<li><i>Torby tekstylne na „zestawy upominków” </i>- kiedyś spotkałem się z tym na Javarsovii ówczesnej, ale generalnie raczej dominują papierowe „jednorazówki”. Tekstylne rozwiązanie o wiele bardziej praktyczne, przynajmniej będzie można na zakupach w warzywniaku zareklamować Wydarzenie.</li>
<li><i>Ankiety z oceną rozdzieloną na ocenę tematyki i prelegenta</i>. Że też nikt na to wcześniej nie wpadł. Przecież nie raz się zdarzało, że temat nie bardzo, ale prelegent wyciągał co się dało i jeszcze więcej (lub też niestety na odwrót) i tak jakoś zawsze wtedy problem jak ocenić. A tu, pach, i nie ma problemu.</li>
<li><i>Folderek z opisem prezentacji </i>(a w nim odrywana agenda ze smyczą). Kapitalna sprawa, nie zawsze wszak pamiętamy, albo mamy sposobność sprawdzić na necie, na co tam mieliśmy teraz iść, a tak folderek z podorędzia... </li>
</ul>
</div>
<div align="justify">
Co do prezentacji zaś. Właśnie. Tak się złożyło, że nie tylko to była pierwsza konferencja Nowego Kierownictwa, ale też pierwsza na której miałem przyjemność się produkować w roli prelegenta (i narażać się na marudzenia i wypominki takich pacykarzy jak ja sam ;)). Stąd też mam pewien problem z oceną i opisem bądź co bądź tej najważniejszej części konferencji. Otóż, nie jest wielką tajemnicą, że należę do osób mocno nieśmiałych, stąd też przed własnym wystąpieniem cały czas gdzieś w głowie już ta trema, ostatnie przygotowania i inne etcetery nie zbyt pozwalały się porwać wystąpieniom w całości, i wstyd się przyznać, ale od czasu do czasu gdzieś tam słuchanie jednym uchem się włączało. Dlatego też pokrótce jeno przelecę na czym byłem i jakie ogólne wrażenie zostało:
</div>
<div align="justify">
<ul>
<li><i><a href="http://2013.devcrowd.pl/?page_id=100#rafal" target="_blank">Prawo Javy</a></i> Rafała Maludy całkiem przyjemne spojrzenie oczami prawnika na ten nasz wycinek świata IT, ze szczególnym uwzględnieniem historii i możliwych „alternatywnych” zakończeń czy też konsekwencji „otworzenia” Javy i konfliktu Oracle przeciw Google.</li>
<li><i><a href="http://2013.devcrowd.pl/?page_id=100#adam" target="_blank">6 rzeczy o których nie było na studiach</a></i> Adama Dudczaka, to tak z perspektywy tych paru dni chyba najfajniejsza z prelekcji na których byłem. Mimo, że studentem nie jestem od ładnych kilku lat. Jednak zostało poruszonych parę kwestii, o których jednak gdzieś wciąż czasem się zapomina. Poza tym przydatna dla mnie z praktycznego punktu widzenia, bo ruszyły nasze <a href="http://2013.devcrowd.pl/?p=193" target="_blank">warsztaty</a>, których jestem jednym z „opiekunów”.</li>
<li><i><a href="http://2013.devcrowd.pl/?page_id=100#bartek" target="_blank">Najczęściej stosowane „wzorce” projektowe</a></i> Bartka „Koziołka” Kuczyńskiego. Tu mam problem, chyba jakiś wyrzut adrenaliny czy co mi nastąpiło, bo pamiętam, co prawda, że mi się podobało. Ale dlaczego? Na pewno było sprawnie jeśli chodzi o „warsztat” prelegenta, ale treść... Coś się po głowie kołacze, ale cóż... Pozostaje mi nadzieję, że jak się będę próbował zapuszczać w maliny, to podświadomość zareaguje. </li>
<li><i><a href="http://2013.devcrowd.pl/?page_id=100#kuczera" target="_blank">Jak zwiększyć wydajność pracy</a></i> Łukasza Kuczery. Szczerze mówiąc, chyba największe rozczarowanie. Po pierwsze, miałem wrażenie niedopracowania, nieprzemyślenia do końca, tak jakby Autor chciał za dużo po prostu. I jakoś całość gdzieś w pewnym momencie zrobiła się dość chaotyczna i męcząca, i w zasadzie w końcu nie wiem jak tą wydajność zwiększyć. Właściwie najważniejsza nau(cz)ka wyniesiona z niej, to to, że jak mapa myśli dla naszej prezentacji zaczyna się nie mieścić na slajdzie, to idziemy w złym kierunku ;)</li>
<li><i><a href="http://2013.devcrowd.pl/?page_id=100#michal" target="_blank">Loudcloud</a></i> Michała Gibowskiego - cóż... nie podobało mi się. Już pomijam fakt, że naturalnie ciężej mi było trzymać koncentrację, bo już za momencik, już za chwileczkę, ale jakoś nie mam poczucia, że prelegent zrobił dużo, żeby zaciekawić. Aż tak rozbudowane wstępy i przedstawianie <i>Play! Framework</i> i <i>Scali</i> można było sobie moim zdaniem darować. No i nie wiem, czy to trema, czy po prostu właściwość, ale hmmm... gestykulacja mocno rozpraszająca.</li>
<li><i><a href="http://2013.devcrowd.pl/?page_id=100#lenart" target="_blank">How secure your framework is?</a></i> Łukasza Lenarta. Tu już na luziku i opadniętych emocjach (co swoją drogą też nie ułatwia prawidłowemu zachowaniu/odbiorowi) więc trochę stracony początek zanim koncentracja się odpaliła na nowo. Ale później bardzo fajnie o ciekawych dziurach, aż się boję pomyśleć czego w Firmie nie znaleźliśmy ;)</li>
</ul>
</div>
<div align="justify">
No i na koniec wrażenia z debiutu prelegenckiego. Może najpierw kilka słów wprowadzenia skąd w ogóle taki temat. Ano stąd, że mnie coś podkusiło zgłosić i nie licząc na akceptację ten temat jako swego rodzaju rezerwę. Akurat był pod ręką w planach na jugę, gdzie byłby swego rodzaju domknięciem wcześniejszych pogadanek o Groovy, Selenium i TestNg. Organizatorzy niestety postanowili zrobić mi niespodziankę i wybrali właśnie temat rezerwowy. No i trzeba było się pospieszyć, poprzycinać, poprzeredagować i generalnie przykroić na warunki konferencyjne. Stąd nie wszystko co by się chciało pokazane czy też poopowiadane. No i jakiegoś założonego kontekstu w głowach słuchaczy też mogło zabraknąć (no, inna kwestia czy jugowicze też coś jeszcze pamiętaliby ;)). Nie zmienia to oczywiście faktu, że słowo się rzekło, kobyłka u płota musi być.</div>
<div align="center">
<iframe src="http://www.slideshare.net/slideshow/embed_code/19978622?rel=0" width="427" height="356" frameborder="0" marginwidth="0" marginheight="0" scrolling="no" style="border:1px solid #CCC;border-width:1px 1px 0;margin-bottom:5px" allowfullscreen webkitallowfullscreen mozallowfullscreen> </iframe> <div style="margin-bottom:5px"> <strong> <a href="http://www.slideshare.net/fpajak/devcrowd" title="Księżycowo podbudowane testowanie" target="_blank">Księżycowo podbudowane testowanie</a> </strong> from <strong><a href="http://www.slideshare.net/fpajak" target="_blank">fpajak</a></strong> </div>
</div>
<div align="justify">
Jak już wspomniałem nie należę do osób odważnych i śmiałych, ale bądźmy szczerzy, jak się chce zwalczać swoje strachy, trzeba im wyjść na przeciw. A gdzie może być lepsza k'temu okazja niż na „własnych śmieciach”? Tym bardziej, że wcześniej dzięki judze i informacjom zwrotnym po swoich wystąpieniach poczułem się jednak, że warto byłoby sprawdzić, czy jestem wstanie zrobić kolejny krok.</div>
<div align="justify">
No więc spróbowałem, choć nie powiem, zdarzały się momenty przed godziną W, że myślałem sobie „na co ja się porwałem”. Trema, adrenalina, krawędź paniki, emocje, pełen mętlik w głowie jak przyszło się kurcgalopkiem montować na stanowisku. Do tego drobne problemy techniczne (z tego miejsca chciałbym podziękować jeszcze raz Maćkowi za użyczenie dodatkowej baterii, dzięki wielkie!) na sam początek. O Mamo! Ja chcę do domu! Ale wyjścia nie ma, jednak ktoś przyszedł posłuchać, nie wypada tak zawinąć się na pięcie. Z resztą co ja mówię ktoś. Kurde mol, Ktoś. Szacowna Publiczność. Panie i Panowie. Do tego Szanowni Goście, na widowni i <a href="http://koziolekweb.pl/2013/04/21/kolejny-devcrowd-za-nami/" target="_blank">Koziołek</a>, i Jarek Ratajski, i <a href="http://pietrowski.info/2013/04/devcrowd-2013/" target="_blank">Sebastian Pietrowski</a>, i Adam Dudczak (o ile w tym afekcie dobrze rozpoznałem)... Ulala, a tu zaczynać trzeba. Dobra! Zbieram się w garść i zaczynam. Jakoś tak gdzieś nawijka leci trochę spoza mnie, ale tu pierwsze zaskoczenie, chyba nie gadam od rzeczy. Publika też nie ziewa jeszcze, nie jest najgorzej. No to zaszalejmy! Pytania! O żeż Ty w ząbek czesany... Miały być łatwiejsze... Szybka zagrywka na czas, jednym wątkiem kończymy aktualne zagadnienie, drugi procek w mózgu rozpaczliwie szuka odpowiedzi. Nic lepszego nie ma? Trudno, ognia, Rufusie! Chyba trafiony. Ha! I kto tu jest kozak! No to kto następny... A żeby Cię cholero... Zamienia się to w walkę o przetrwanie, ale prę do przodu, nawet chyba żarcik się udał jakiś, bo jakieś śmiechy słychać. Fajnie, chyba idzie sprawniej niż myślałem, to ich teraz zakasuję... Co? Czas? Jaki czas? Kończy się? A-ha... ŻE CO?! Niemożliwe, przecież ledwo co zacząłem! No trudno, dzięki za uwagę, jeszcze jakieś gadżety do rozdania, to na razie. Odcięcie...</div>
<div align="justify">
...eee... dlaczego jakiś koleś nawija o jakimś strutsie? A gdzie ja jestem w ogóle? Jaki mamy dzień? Tak! Twierdzę kategorycznie, że to jest osioł!</div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-46636142454303643672013-03-23T23:51:00.001+01:002013-03-23T23:51:46.189+01:00Oczko poszło, czyli wrażeń kilka z XXI spotkania Jugi<div align="justify">
<b>Chwała!</b></div>
<div align="justify">
Nietypowo bo tym razem w środę (20 III) odbyło się pierwsze w tym roku spotkanie <a href="http://szczecin.jug.pl/" target="_blank">Jugi naszej kochanej</a>. Jako <a href="http://www.youtube.com/watch?v=Jr7H2synUrs" target="_blank">samba sikoreczka</a> wystąpiło zaś <a href="http://www.springsource.org/spring-data/mongodb" target="_blank">Spring Data - MongoDB</a>. Prelegent, w osobie <a href="http://maciejwalkowiak.pl/blog/" target="_blank">Maćka Walkowiaka</a>, postanowił przybliżyć nam problem integracji <i>MongoDB</i> ze <i>Springiem</i>, co właśnie umożliwia wspomniane <i>Spring Data</i>. Tak więc po krótkim przypomnieniu/przybliżeniu zarówno <i>Monga</i> jak i ogólnie zagadnienia baz <i>NoSql</i> mogliśmy dowiedzieć się czym to jest SpringData, a następnie przejść już do podprojektu dedykowanego <i>MongoDB</i>. Dzięki temu mając jako taki obraz zagadnienia, można było wstępnie ocenić prezentowane rozwiązanie. Które to wygląda całkiem sympatycznie i wydaje się, że od strony programistycznej „pobawienie się” tym tandemem nie powinno być specjalnie przerażające.</div>
<div style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDF_LfttQ3m27hURl-TtDJ1rX22JPN3CbufnMDBQt-NcfIZ1vjUVuZRp9R0mz3GTtgKzMrREGwU-JE1y40xVufJ5qyNS0yPCgiECMX1PZsPNGk0p4pRAd74f4ycxQk3CnZbEkoHFOyANw/s1600/logoGK_ver5.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDF_LfttQ3m27hURl-TtDJ1rX22JPN3CbufnMDBQt-NcfIZ1vjUVuZRp9R0mz3GTtgKzMrREGwU-JE1y40xVufJ5qyNS0yPCgiECMX1PZsPNGk0p4pRAd74f4ycxQk3CnZbEkoHFOyANw/s1600/logoGK_ver5.png" /></a></div>
<div align="justify">
Co do samej prezentacji, to było bardzo przyzwoicie, sprawnie, z sensem i jak już mam wskazywać jakieś minusy, to właściwie największym, choć nie jakimś straszliwie rażącym, były takie momenty, gdy prelegent tracił „płynność” wypowiedzi. Czyli nawijka, nawijka, wyczerpanie myśli/tematu/akapitu... krótka zwiecha... nawijka, nawijka... Trochę tak wyglądało nie tyle, że gubiony wątek był, tylko jak buforowanie w youtubie ;) Drugie co mnie osobiście raziło, to ilość barbaryzmów, ale raz, że to raczej w dyskusjach z widownią (i dotyczy obu stron), dwa, że cóż... ...przynajmniej jeszcze jakiś czas na scenie IT trzeba mi będzie się z tym pogodzić.</div>
<div align="justify">
Na koniec więc zostaje mi jedynie zaprosić wszystkich P.T. Czytelników na następne spotkanie Jugi oraz na kolejną edycję <a href="http://2013.devcrowd.pl/" target="_blank">Najlepszej We Wszechświecie Konferencji</a> (z jak dobrze/źle* pójdzie moim premierowym udziałem prelegenckim).</br>
<span style="font-size: x-small;">* - niepotrzebne skreślić.</span></div>
</div>Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-40040803865194390182012-12-14T00:30:00.000+01:002012-12-14T00:30:44.450+01:00Oracle Forms z Jawą 7 po ludzku działające<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Tak się składa, że pracowo dość sporo mam do czynienia z aplikacją opartą o Oracle Forms. Aplikacja ma ten feler, że domyślnie nie za bardzo chce współpracować z siódmą wersją Jawy. Cóż, wyjście dotąd było jedno, używać wersji szóstej i broń Boże nie dać się podkusić Chromowi do aktualizacji na najnowszą wersję (o której to aktualizacji krzyczy mnie ciągle i namiętnie). Co się działo, gdy jednak ulegliśmy? Ano śliczny komunikat <span style="font-family: inherit;"><i>„FRM-92095: Potrzebna jest wyższa wersja Oracle JInitiator”</i></span>. Świetnie. Fajnie. Ale tak się składa, że nawet posiadanie najnowszego możliwego JInitiatora problemu nie rozwiązuje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt6OzaV0At49lZXLA7zap-3jH45hSS4A8uhL1Eo4bLH9IalmwHzVql_cSQmecPrs4yDH-vAQOdSlAyw2-JzNm632C8wAmEshI7zHCPjXSEiCp5Lr2VA0O96N39AoOzvYixJA_rH2Ashg0/s1600/screenshot_2012.12.13_23.35.29.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt6OzaV0At49lZXLA7zap-3jH45hSS4A8uhL1Eo4bLH9IalmwHzVql_cSQmecPrs4yDH-vAQOdSlAyw2-JzNm632C8wAmEshI7zHCPjXSEiCp5Lr2VA0O96N39AoOzvYixJA_rH2Ashg0/s1600/screenshot_2012.12.13_23.35.29.png" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXsrHqKb1P0RpFKuk_VhLGEj1pyTG_PDdv8_U8ZrIsOaxFxLSeaTVKC5FxrrzGtLiXFFDiYoUwb4S47KViwr02pEobAynuQVN_2HvHAQrcauz7owZBrOahqH-wIGN0ScInkMoN7mLza-U/s1600/screenshot_2012.12.13_23.38.59.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a></div>
<div align="justify">
Na szczęście od czego mamy nieprzebrane zasoby internetu. Otóż okazuje się, że problem leży w rozpoznawaniu przez formsy czy są odpalane z JInitiatorem czy zwykłą Javą. Jak było do przewidzenia następuje to poprzez sprawdzenie zmiennej <em>java.vendor</em>. Jak jest Oracle, to JInitiator. Pięknie nie? Problem w tym, że od wersji 7 jawy Oracle jest domyślną wartością tej zmiennej. Ślicznie.</div>
<div align="justify">
Więc co robimy? Tak, tak. Zmieniamy wartość tej zmiennej przy uruchamianiu jawy. Nie trzeba nic modyfikować na serwerze, żadnych obejść, proksów, etceterów i itepów. Czyste, proste i przyjemne rozwiązanie. Działa zarówno pod Windows jak i linuksami. Niestety nie mam możliwości aktualnie sprawdzić dokładnie jak w tych ostatnich to wygląda, ale Inteligentny Czytelnik powinien sobie poradzić. Zaczynamy.</div>
<ol>
<li><div align="justify">
W wypadku okienek i przeglądarki o tej samej ilości bitów uruchamiamy po prostu <i>Panel Sterowania</i> i z niego wybieramy aplet <i>Java</i>. W wypadku systemu 64 bitowego i 32 bitowej przeglądarki (czyli też 32 bitowej jawy) musimy przejść do podkatalogu <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">bin</span> instalacji naszego jre i uruchomić plik <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">javacpl.exe</span>.</div>
</li>
<li><div align="justify">
W uruchomionym oknie wybieramy zakładkę <i>Java</i> i przycisk <i>View</i></div>
<div align="center">
<img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXsrHqKb1P0RpFKuk_VhLGEj1pyTG_PDdv8_U8ZrIsOaxFxLSeaTVKC5FxrrzGtLiXFFDiYoUwb4S47KViwr02pEobAynuQVN_2HvHAQrcauz7owZBrOahqH-wIGN0ScInkMoN7mLza-U/s1600/screenshot_2012.12.13_23.38.59.png" /></div>
</li>
<li>
<div align="justify">
Wybieramy interesującą nas instancję jawy i w pole <i>Runtime Parameters</i> dodajemy argument <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">-Djava.vendor="Sun Microsystems Inc."</span></div>
<div align="center">
<img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIv34oY_ldGfQm6PC_FjsgweEst0pmxdjGG9AtL22Dzi86Fv8hyphenhyphenqaMrs5EmLTsBSlW2XPK_mh5SXRPIOKaBs4kOoCHjTZphkP_NOQd3jm548Pwrhi2zGE1q52JOgshD_XU3sBFYvAxYdU/s1600/screenshot_2012.12.13_23.40.18.png" /></div>
</li>
<li><div align="justify">
Zatwierdzamy i cieszymy się.</div>
</li>
</ol>
<div align="justify">
Oryginalnie przepis znaleziony <a href="http://www.ora600.be/FRM-92095%3A+Oracle+Jnitiator+version+too+low+-+please+install+version+1.1.8.2+or+higher#comment-351" target="_blank">tutaj (po angielsku)</a>.</div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-10330936477330834482012-12-05T23:38:00.000+01:002012-12-05T23:38:04.799+01:00Bimber ze złącz i gramofonów - XX Spotkanie Szczecińskiej JUGi<b>Chwała!</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDF_LfttQ3m27hURl-TtDJ1rX22JPN3CbufnMDBQt-NcfIZ1vjUVuZRp9R0mz3GTtgKzMrREGwU-JE1y40xVufJ5qyNS0yPCgiECMX1PZsPNGk0p4pRAd74f4ycxQk3CnZbEkoHFOyANw/s1600/logoGK_ver5.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDF_LfttQ3m27hURl-TtDJ1rX22JPN3CbufnMDBQt-NcfIZ1vjUVuZRp9R0mz3GTtgKzMrREGwU-JE1y40xVufJ5qyNS0yPCgiECMX1PZsPNGk0p4pRAd74f4ycxQk3CnZbEkoHFOyANw/s1600/logoGK_ver5.png" /></a></div>
<div align="justify">
Już w najbliższy poniedziałek, <b>10 grudnia</b> o godz. <b>18:30</b> na <b>Wydziale Informatyki PS</b> w sali <b>129</b> (stary budynek) odbędzie się jubileuszowe, dwudzieste spotkanie <a href="http://szczecin.jug.pl/" target="_blank">szczecińskiej JUGi</a>. Skromny ten jubel zostanie uświęcony wystąpieniem Gościa, a mianowicie z prezentacją o chwytliwym tytule „<i><a href="http://prezi.com/p0psif9qixgz/ports-adapters/" target="_blank">Ewolucyjna Destylacja Architektury - myślenie wizualne na przykładzie Ports'n'Adapters</a></i>” wystąpi <a href="http://www.blogger.com/profile/15082577671795313109" target="_blank">Sławomir Sobótka</a>.</div>
<div align="justify">
Jeżeli mimo wszystko temat nie chwycił was za serca, to może wystarczającą zachętą będzie osoba prezentera, cenionego i uznanego w polskim światku jawowym, czego dowodem niech będzie chociaż uznanie jego wystąpienia <a href="http://2012.confitura.pl/news/67/najlepsze_i_najbardziej_komentowane_prezentacje_tegorocznej_confitury__podsumowanie_ankiet" target="_blank">najlepszą prezentacją tegorocznej Confitury</a>. </div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-80963637985239656922012-11-25T00:29:00.000+01:002012-11-25T00:29:49.601+01:00Jakość do Poznania czyli wrażenia z Testwarez 2012<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Na początku przedostatniego łykendu października (22-23) miałem okazję być oddelegowany do udziału w konferencji poświęconej jakości oprogramowania - <a href="http://www.testwarez.pl/" target="_blank">Testwarez</a>. Tegoroczna edycja tego wydarzenia organizowanego przez <a href="http://www.sjsi.org/" target="_blank">SJSI</a> odbyła się w Poznaniu, w salach konferencyjnych hotelu Mercure. W ciągu dwóch dni <a href="http://www.testwarez.pl/wordpress/?page_id=429&lang=pl-pl" target="_blank">w planach</a> był szereg prezentacji (część w dwóch równoległych ścieżkach), warsztaty oraz walne zgromadzenie wspomnianego stowarzyszenia. W tej relacji, na początek przegląd prezentacji na które się wybrałem, na koniec zaś zostawię sobie ocenę organizacji i ogólną konferencji jako takiej. Zapraszam.</div><a name='more'></a>
<div align="justify">Jako pierwsze miały odbyć się warsztaty, z których ja osobiście zrezygnowałem „z góry” uznając, że w jedynym mnie interesującym temacie mógłbym być „za mądry” ;). Natomiast Koleżanka z Działu która również wzięła udział w konferencji wybrała się na nie. No i okazało się, że za dużo nie wyniosła, bo internet oględnie mówiąc działał słabo i plan warsztatów szlag trafił. Cóż... Ja natomiast po szybkiej, kolejowej przejażdżce zjawiłem się na miejscu około godziny 11. Akurat aby w spokoju zarejestrować się, odebrać zestaw gadżetów, rozejrzeć po miejscówce. Następnie wraz z KzD udaliśmy się do hotelowej restauracji na obiad. Całkiem smaczny, aczkolwiek każdy musiał swoje w kolejce odstać.</div>
<div align="justify">Po obiedzie miało miejsce oficjalne rozpoczęcie konferencji połączone z informacjami o działaniach <a href="http://www.istqb.org/" target="_blank">ISTQB</a>. Dowiedzieliśmy się między innymi, że zaszły zmiany w agendzie - część spowodowana problemami prelegentów z dotarciem (m.in. odwołane loty), część nie wiem czym. Tak więc nie odbyła się prezentacja Rafała Markowicza, zaś Artur Górski zamienił się „miejscami” w ramówce z Andrzejem Brzezińskim. Natomiast dodatkowo we wtorek zamieniono miejscami całe bloki (pierwszy „ścieżkowy” z drugim „plenarnym”).</div>
<div align="justify">Tak czy siak dotarliśmy do pierwszego prelegenta. Miało być dwóch, ale jeden niestety, ponoć usprawiedliwiony, nie mógł wystąpić. Na placu boju więc został jedynie Piotr Górecki. Spróbował on przybliżyć widowni historię automatyzacji testów tworzonego przez ich pracodawcę systemu zarządzającego urządzeniami sieciowymi. Jak to często bywa z prezentowaniem specyficznych przykładów łatwo jest wpaść w pułapkę zbyt hermetycznego przedstawienia sprawy, i nieutrzymania przez to zainteresowania osób które nie mają akurat do czynienia z analogicznym problemem. Niestety to się przytrafiło prelegentowi. Widać było, że się stara, że temat przygotowany, ale no właśnie, nie był, moim zdaniem, w stanie utrzymać zainteresowania prezentacją również tych, którzy z tego typu problemami się nie spotykają (ani nie potrafią siebie przekonać, że mogą w niedalekiej przyszłości się z nimi spotkać). Wydaje mi się, że to po części wina zbytniej szczegółowości prezentacji (przedstawianie API, diagramy klas), przez co momentami czułem się jak na szkoleniu wewnętrznym, a nie ogólnokrajowej konferencji. Do tego dość monotonny sposób mówienia (czyżby zbyt spora trema?) i, jak dla mnie, nieakceptowalny poziom anglicyzmów nie pomogły. A propos poziomu anglicyzmów... Nie tylko mnie się nie podobał, ale sposób wyrażenia tego nie spodobał mi się bardziej, o czym będzie w podsumowaniu.</div>
<div align="justify">Następnie na placu boju pojawili się Piotr Kijewski i Łukasz Piskorski z PZU przedstawiający w jaki sposób widzą dział QA w wewnętrzym projekcie wdrożenia i migracji na nowy system obsługi ubezpieczalni, który właśnie jest w PZU rozpoczynany. Jeżeli chodzi o sposób prezentacji była to chyba najlepsze wystąpienie jakiego miałem okazję być świadkiem na Testwarez. Płynnie, wartko, w sposób przykuwający uwagę opowiedzieli o tym jak projekt (dość spory, bodajże 200 osób zaangażowanych) ma być poprowadzony, jak sobie wyobrażają pracę QA zarówno w ogólności, jak i na poszczególnych etapach wdrażania, czy też jak widzą osobowość i czego oczekują od testera. A wszystko podlane sosem zwinności. No, ciekawie byłoby za jakiś czas posłuchać jak im wyszło w praniu. A-ha, to, że prezentacja była przy okazji częścią „rekrutacji” do projektu zupełnie nie przeszkadzało w odbiorze. Brawo!</div>
<div align="justify">Po przerwie zaczęły się prezentacje w ścieżkach, gdzie podzieliliśmy się z Koleżanką. Mi przypadła ścieżka pierwsza, która rozpoczęła się od referatu Andrzeja Brzezińskiego.</div>
<div align="justify">Referat ten dotyczył problemów, sytuacji z jakimi może się spotkać osoba spełniająca rolę kierowniczą w drużynie testerskiej. W tym krótkie studium własnego przypadku mówcy o nagłym awansie w sytuacji kryzysowej. Można było się dowiedzieć czego można spróbować np. kiedy brakuje motywacji, kiedy za dużo roboty spada na jedną osobę, itp. Także wskazanie możliwych przyczyn lub symptomów wskazujących na możliwość wystąpienia różnych sytuacji „kryzysowych” w zespole. Może nie porywająca, ale bardzo solidna prezentacja, z której myślę każdy mógł coś wynieść dla siebie. Szczególnie wszyscy młodsi stażem/stanowiskiem, że się tak wyrażę, „ku przestrodze”.</div>
<div align="justify">Kolejną mówczynią była Patrycja Czarnul-Gutowska z HP, która przedstawiła studium przypadku reorganizacji zastanego zespołu testowego przy przejęciu projektu (w tym wypadku w następstwie wchłonięcia firmy przez większego gracza na rynku). Szczerze mówiąc, jakaś taka nijaka, niby prezenterka nie zanudzała na śmierć, dało się tego słuchać, ale... ...ale w głowie praktycznie nic nie zostało. Jakoś tak nie wiem, o ile w pierwszej prezentacji (Piotra Góreckiego) wydawało się, że szczegółów za dużo, tak w tej wydało mi się tych szczegółów za mało. Chyba mus będzie jeszcze spojrzeć w materiały i spróbować przetrawić je po raz drugi.<br />
<div align="justify">Na zakończenie konferencyjnej części dnia pierwszego zaplanowane zostały panele dyskusyjne. Osobiście wybrałem się na panel poświęcony konfigurowaniu testów automatycznych. Pomysł fajny, ale zrealizowany tak sobie. Przede wszystkim nie udało się dyskusji rozkręcić. Owszem parę osób z publiczności swoje trzy grosze dało, ale... ...ale nic jakby z tego nie wynikało. Nie wiem, może po prostu publiczność była zbyt jednomyślna i nie miało gdzie zaiskrzyć? Tak czy siak, przy planowaniu takich paneli lepszym podejściem wydaje mi się, kiedy to „na scenie” znajdują się wcześniej przygotowani „adwersarze”. Wtedy zawsze jest ktoś kto daje do pieca. Publiczności chyba też wtedy łatwiej się włączać ze swoimi opiniami. Aczkolwiek jeszcze raz powtórzę, pomysł fajny, i z chęcią wziąłbym udział w próbach takich paneli na innych konferencjach czy nawet judze.</div>
<div align="justify">Sam zaś dzień pierwszy zakończony został częścią chyba w zamierzeniu integracyjną, nazwaną „<em>Networkingiem Piwnym</em>”. Odbyła się ona w „<em>Gospodzie Pod Koziołkami</em>”. Z jednej strony fajnie, że można było coś zjeść (choć szkoda, że zamiast szwedzkiego stołu, było obligatoryjne karmienie - stąd i pierogi musiały się zmarnować), z drugiej do picia tylko piwo (sic!). Osoby bezalkoholowe, lub bezpiwne, musiały albo płacić ze swoich, albo siedzieć o tak zwanym suchym pysku. Moim zdaniem skucha. Na szczęście udało się trafić <a href="http://www.hybris.com/" target="_blank">na bardzo miłe towarzystwo przy stoliku pochodzące z Gliwic</a>. Niniejszym serdecznie pozdrawiam i zapraszam do Szczecina na <a href="http://www.devcrowd.pl/" target="_blank">Devcrowda</a> (o ile się odbędzie ;)). Przy okazji kolejny kamyczek organizatorom trzeba dorzucić, otóż w żaden sposób nie poczuli się do „zaopiekowania” się gośćmi zamykając się w swoim kółeczku towarzyskim. Okej, rozumiem, że na wielkie rozmowy z nieznajomymi ochoty mieć nie mieli (i możliwe, że vice-versa), ale żeby nawet nie przywitać na wejściu?</div>
<div align="justify">No nic, nie przedłużając przejdźmy do dnia drugiego. Zaczął się on od nieujętego w agendzie sprawozdania z walnego zgromadzenia SJSI. No dobrze, niech będzie, ale to, że czas stracony na to próbowano zabrać z następujących po nim prezentacji w sposób dość obcesowy to już zakrawa na jakąś kpinę. Prezentacją od której próbowano ukraść minuty była ta Tomasza Wodzińskiego będąca reklamówką nowego narzędzia Borlanda do testów funkcjonalnych aplikacji na urządzenia mobilne. Reklamówka, jak to reklamówka wiadomo czego się spodziewać ;) Aczkolwiek jak ktoś szukał tego typu rozwiązania to pewnie mógł sobie jakąś wstępną opinię wyrobić czy warto się interesować głębiej. Jak ktoś nie szukał, to chyba z nudów nie padł.</div>
<div align="justify">Następnie mieliśmy do czynienia z chyba najlepszą z prezentacji „merytorycznych”, a mianowicie gość z Norwegii, Hans Schaefer spróbował przedstawić iluzje i niezrozumienia dotyczące testowania oprogramowania. Jak sam przyznał na samym początku inspiracją była książka Geralda Weinberga, a uważni czytelnicy pewnie zauważyli swego czasu, że pozycja ta i <a href="http://pacykarz.blogspot.com/2009/02/recenzja-perfect-software-and-other.html" target="_blank">na mnie zrobiła odpowiednie wrażenie</a>. W zasadzie wszystko to co można powiedzieć o książce, można powiedzieć o prezentacji. A że prezenter warsztat ma, to słuchało się z przyjemnością. Więc jeśli ktoś zajmuje się jakością w IT, albo chce się zajmować, i jeszcze tej książki nie przeczytał, nie ma wyjścia, musi. Jak dla mnie lektura obowiązkowa.</div>
<div align="justify">Następnie przyszedł czas na Michała Gaworskiego i jego opowieść o TDD. Bardzo sympatycznie przedstawione co to jest i z czym to można zjeść. Jakie są mity i nieporozumienia związane z TDD. Na jakie pułapki możemy się natknąć próbując wdrożyć takowy sposób. Kiedy warto, a kiedy niekoniecznie. I tak dalej, i tym podobne. Zdecydowanie na plus.</div>
<div align="justify">Po nim, na scenie pojawili się członkowie poznańskiego <a href="http://ptaq.org/" target="_blank">Ptaqa</a> opowiadając parę słów o swoim przedsięwzięciu. Inicjatywa ciekawa, może by tak pomyśleć i u nas nad Odrą i Płonią o ponownej próbie rozkręcenia czegoś takiego (lokalny SPIN umarł jakiś czas temu)?</div>
<div align="justify">Potem mieliśmy krótkie prezentacje na temat projektów SJSI wybranych w zeszłym bodajże roku do realizacji, mających na celu wspomożenie testerskiej braci. Jednakże co to za projekty? Nie pamiętam. Kompletna dziura w głowie... Wybaczcie.</div>
<div align="justify">Tak więc przyszedł czas na obiad, w identycznej formie co dzień wcześniej. Tym razem zdarzyło się wymienić parę słów <a href="http://www.wikia.com/Polska" target="_blank">z lokalnymi przedstawicielami branży</a> (również zapraszamy na naszą Konferencję ;)). A po obiadku przyszła kryska na kolejne sesje.</div>
<div align="justify">Ja swoją rozpocząłem od poważnego błędu w wyborze. Mianowicie coś mnie podkusiło przejść się na prezentację Piotra Piotrowskiego o kompresji listy przypadków testowych. Temat nie powiem intrygujący, ale... ...ale poczułem się jak <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Rados%C5%82aw_Tomaszewski" target="_blank">red. Tomaszewski</a> szykujący kolejny odcinek „<em>Zakrętasów Nauki</em>”. Mianowicie prelegent postanowił zafundować nam wykład naukowo-akademicki, niestety w formie tej najgorszej „akademickiej dydaktyki”. Referowanie do tablicy, usypiający i nieskładny styl przemowy, kompletnie nieczytelne diagramy, wzory i cuda wianki podlane sosem przeświadczenia o wyjątkowej wartości „odkrycia”. Problem w tym, że jako przedstawiciel dolnych 79% populacji nie byłem w stanie tej wyjątkowości wyłapać. Widocznie, za niski poziom samorozwoju aby wyłapać z niej coś innego, niż „skoro mamy wspólne kroki w przypadkach testowych, to je wykonamy «razem do kupy»”. No, ale to raczej popularna praktyka warsztatowa. Tymczasem nawet nie było zająknięcia się, np. jak w praktyce lepiej oceniać kiedy możemy tak zrobić, żeby nic się nam nie pokaszaniło niż metodą „na udo” (czyli udo się lub się nie udo ;)). Kompletne rozczarowanie niestety.</div>
<div align="justify">Kolejnym chętnym do podzielenia się z publicznością był Bartosz Szulc. Szczęśliwie okazał się skuteczną odtrutką po poprzedniku. Bartek postanowił podzielić się z nami swoimi (i zespołu) przemyśleniami i wyborami powstałymi w trakcie konstruowania własnego środowiska do testów zautomatyzowanych. Prezentacja raczej z gatunku tych inspirujących do samodzielnych poszukiwań podobnych rozwiązań (wszak czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że coś można zrobić) niż gotowiec podany na talerzu. Do tego następna potwierdzająca, że obrana droga budowy własnego środowiska zamiast korzystania (a wcześniej wyżebrywania funduszy od Szefostwa ;)) z gotowych rozwiązań może być słusznym rozwiązaniem. Jedyny zgrzyt nastąpił pod koniec, i to nie z winy prezentującego. Otóż nie zmieścił się w czasie przeznaczonym na wystąpienie, dosłownie zostało mu dwa-trzy kończące zdania, jednakże „opiekun” sesji ze strony organizatorów stanowczo i bezdyskusyjnie stwierdził, że nie, kończymy i basta. Po czym... ...zaprosił na półgodzinną przerwę... W tym momencie nie tylko mi mówiąc oględnie opadły witki...</div>
<div align="justify">Po wspomnianej przerwie wybrałem się skuszony interesująco brzmiącym tematem na jeszcze jedną prezentację pracowników Hewletta-Packarda. Mianowicie Ewa Nowicka i Łukasz Żebrowski mieli przedstawić „<em>Techniki transferu wiedzy w procesie wdrażania testera w projekt</em>”. Szczerze mówiąc, chyba za dużo sobie obiecywałem, przez co spotkało mnie rozczarowanie. Rozczarowanie gdyż prezentacja okazała się strasznie ogólnikowa. Już pomijam to, że jakoś tak prowadzone nie do końca składnie i szparko. Problem w tym, że pokazano co należy w tym transferze zrobić, ale nie pokazano jak. Moim kłopotem jest brak pomysłu na jak, bo do co to, w dużej mierze sam doszedłem analizując problemy w zespole. Tak więc nadal z kłopotem zostałem.</div>
<div align="justify">Wreszcie na zakończenie, namówiony przez Koleżankę, udałem się na wykład Jakuba Bryla o tym, czy Dział Zapewnienia Jakości to li tylko oprogramowanie. Jak słusznie P.T. Czytelnicy podejrzewają, było o tym, że nie. Można się było dowiedzieć, co można testować w dostarczanym rozwiązaniu poza samym oprogramowaniem. Tak więc było o testach produktu takich jak testowanie infrastruktury, mechanizmów kopii bezpieczeństwa czy mechanizmów monitorowania pracy. O testowaniu procesów (w sensie procesu biznesowego wykonywanego przy udziale naszej aplikacji) i dostarczanej dokumentacji. Także zasoby ludzkie mogą podlegać testowaniu, np. czy nasz dział pomocy posiada wystarczającą wiedzę o dostarczanym rozwiązaniu. No i o testowania kontrahentów/partnerów, czyli czy są w stanie wywiązać się np. z zobowiązań gwarancyjnych. Podsumowując całkiem ciekawa prezentacja o tym, że spojrzenie na jakość produktu powinno być w miarę możliwości dość szerokie. Bezpośrednio po jej zakończeniu zostaliśmy pożegnani, drobne podziękowania za udział i „możecie iść”...</div>
<div align="justify">...tymczasem okazało się, że nie do końca, bo po krótkiej było jeszcze oficjalne zakończenie. No ale uczestnicy w dużej mierze już się porozchodzili.<br />
Na koniec krótka opinia o konferencji jako całości. Powiem tak, jeśli chodzi o poszerzenie horyzontów, nie było źle, ale gdybym miał z własnej kieszeni płacić te sześć stów plus wat... To nie wiem czy bym się zdecydował. Może więc trochę szczegółów dlaczego tak.</div>
<div align="justify">Najpierw pozytywy:</div>
<div align="justify">
<ul>
<li>Lokalizacja konferencji, dosłownie pięć minut od dworca.</li>
<li>Ogólny, uśredniony poziom prezentacji powyżej przyzwoitego.</li>
<li>Świetny pomysł z panelami dyskusyjnymi, nawet mimo nie najlepszej realizacji. Moim zdaniem wart kontynuowania i doszlifowania, a także zgapienia przez inne konferencje w których zdarza mi się uczestniczyć.</li>
<li>Okazja poznania choć odrobinkę środowiska „testerskiego”.</li>
<li><a href="http://pl.coremag.eu/fileadmin/user_upload/redaktion/coremag_pl/Downloads/Core_magazineTestWarez_2012.pdf" target="_blank">Specjalny numer</a> <a href="http://pl.coremag.eu/" target="_blank">magazynu C0re</a> poświęcony konferencji, gdzie zamieszczono „zartykualizowaną” część prezentacji.</li>
</ul></div>
<div align="justify">Teraz zaś dziegieć:</div>
<div align="justify"><ul>
<li>Infrastrukura techniczna sal konferencyjnych - nagłośnienie i internet. Rozumiem, że nie do końca za to organizatorzy odpowiadają, ale warsztaty nieodbyte bo sieć nie działa, mikrofony z notorycznie padającymi bateriami przez oba (!) dni... Ciężko to nie zaliczyć do minusów.</li>
<li>Organizacja taka trochę na kolanie - brak oznaczeń sal, nieusprawiedliwione zmiany agendy na ostatnią chwilę i inne mniejsze lub większe wpadki. A to przecież niepierwsza edycja.</li>
<li>Za krótki czas przeznaczony na prezentacje, do tego praktyczny brak marginesu, przez co, mało kto „wyrabiał się” z tematem. Jasne, niby każdy prelegent wiedział ile ma czasu, ale jednak zawsze się jakieś „przeszkadzajki” trafią chociażby w formie pytań czy czasie na „instalację” siebie na scenie. Jak już wspomniałem, niepierwsza edycja, można było przewidzieć i minimalizować. Darmowe konferencje jakoś sobie z tym problemem radzą.</li>
<li>Wprowadzenie w błąd jeżeli chodzi o ankiety. Czyli najpierw gadka, że anonimowe (na arkuszu nie było, żadnego pola na imię nazwisko, jedynie na bliżej nieokreślony id który okazał się numerkiem malutkim druczkiem na identyfikatorze), ani słowa o losowaniu nagród wśród wypełniających ankiety, wręcz namawianie do oddawania ankiet w formie elektronicznej dopiero po powrocie z konferencji. A przy losowaniu nagród jakieś zdziwienie i uśmieszki, że większość ankiet niepodpisana, albo, że wylosowanej osoby nie ma na sali (skąd miały być, skoro nie wiedziały o żadnym losowaniu?)...</li>
<li>Zresztą losowanie było w trakcie „zamknięcia”, które odbyło się parę minut po tym, jak pożegnano i podziękowano uczestnikom...</li>
<li>Zachowanie części organizatorów, takie jak np. łażenie po sali w trakcie prezentacji i to nie gdzieś chyłkiem, tak żeby nie przeszkadzać, tylko środkiem, powoli. Jakieś rozmowy na głos o dupie Maryny...</li>
<li>Jeśli chodzi o zachowanie, to na osobny punkt zasłużył sobie przewodniczący (aktualnie wiceprezes SJSI) Lucjan Stapp. Zdecydowanie poniżej krytyki. Oprócz powyższych, to zaczął spektakularnie od objechania pierwszego z prelegentów niczym jakiegoś studenta na zaliczeniu za formę prezentacji. Owszem, mi też się nie podobała ilość anglicyzmów, ale... ...ale forma zwrócenia uwagi niekoniecznie akceptowalna nawet w stosunku do tych studentów, a co dopiero na forum niby profesjonalnej konferencji. Można było wymienić te uwagi w kuluarach, w bardziej kulturalny sposób przecież. Dalej też było „ciekawie” - wyrywanie się z własnymi pytaniami, uwagami zamiast dania najpierw szansy na te pytania Publiczności. Zabieranie czasu z prezentacji na ogłoszenia „parafialne” (rekord to wcześniej wspomniany początek drugiego dnia), a potem upominanie prelegentów, że czas im się skończył (a przepraszam, z czyjej winy?). Wszystko zaś przyćmione finałem, czyli gonieniem i wyrywaniem mikrofonu prelegentowi w środku prezentacji, bo informacja „niecierpiąca zwłoki”, chociaż można było poczekać spokojnie na przerwę.</li>
</ul></div>
<div align="justify">Bilansując, niezła merytorycznie konferencja mocno popsuta przez masę niedociągnięć i wpadek organizacyjnych. Rażących dla konferencji płatnej i jednak nie świeżej na rynku, tylko z jakąś już tradycją. Bo nie oszukujmy się, część z tych wpadek byłaby wybaczalna na np. darmowym Devcrowdzie czy <a href="http://www.confitura.pl/" target="_blank">Confiturze</a> (a jednak tam się nie zdarzają!) czy na debiucie, bo mogło zabraknąć doświadczenia. Jednak od kolejnej już edycji, organizowanej przez jednak poważne stowarzyszenie profesjonalistów, za udział w której trzeba było zapłacić wcale nie symboliczną kwotę należy wymagać więcej. Stąd i takie moje rozdwojone odczucie wartości uczestnictwa i nieprzekonanie do uczestnictwa w ewentualnych kolejnych edycjach.</div>Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-50030912860823637452012-10-28T00:15:00.000+02:002012-10-28T00:15:20.807+02:00Wolkan na Pomorzu, czyli o XIX Spotkaniu SJUGi <b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDF_LfttQ3m27hURl-TtDJ1rX22JPN3CbufnMDBQt-NcfIZ1vjUVuZRp9R0mz3GTtgKzMrREGwU-JE1y40xVufJ5qyNS0yPCgiECMX1PZsPNGk0p4pRAd74f4ycxQk3CnZbEkoHFOyANw/s1600/logoGK_ver5.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDF_LfttQ3m27hURl-TtDJ1rX22JPN3CbufnMDBQt-NcfIZ1vjUVuZRp9R0mz3GTtgKzMrREGwU-JE1y40xVufJ5qyNS0yPCgiECMX1PZsPNGk0p4pRAd74f4ycxQk3CnZbEkoHFOyANw/s1600/logoGK_ver5.png" /></a></div>
W poprzedni czwartek, osiemnastego dnia października, w <a href="http://strefa89.pl/" target="_blank">Strefie 89</a> odbyło się kolejne, dziewiętnaste już, spotkanie <a href="http://szczecin.jug.pl/" target="_blank">szczecińskiej jugi</a>. Tym razem prelegentem był <a href="http://pawelstawicki.blogspot.com/" target="_blank">Paweł Stawicki</a>, a tematem bliższe zapoznanie przybyłej Publiczności ze <a href="http://code.google.com/p/spock/" target="_blank">Spockiem</a>. Wyjątkowo, nie było to spotkanie autorskie <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Leonard_Nimoy" target="_blank">Leonarda Nimoya</a>, a przedstawienie używalności podbudowy do testów jednostkowych.</div>
<div align="justify">
W trakcie dość chybkiej prezentacji (około pół godziny) mogliśmy się dowiedzieć, że w zasadzie jest to „nakładka” na JUnit. Nakładka, która wspierając się możliwościami Groovy pozwala ułatwić pisanie testów. Tak więc ja osobiście, jako wielki fan <a href="http://testng.org/" target="_blank">TestNG</a>, za bardzo „praktycznie” skorzystać z prezentacji, nie skorzystam. Funkcjonalne oraz elastyczne przewagi TestNG nad rozwiązaniami opartymi na Junit są po prostu obecnie dla mnie zbyt duże, żeby dla drobnych fajerwerków z nich rezygnować. Swoją drogą ciekawym jest wciąż wielka „monopolizacja” „rynku” testów przez JUnit w środowisku jawowym.<br />
Wracając do prezentacji, jak już wspomniałem, była dość chybka, bo raz, że temat niezbyt obszerny, dwa, że prezenter sprawnie pokazał, to co miał pokazać. Z tego co pamiętam zdarzyła się jedna, drobna wpadeczka, z przypadkiem gdy coś podczas asercji miało nie działać, ale zadziałało. Bywa. Poza tym istotnie nie było się czego przyczepić. No może, na upartego, można by wytknąć, że może parę rzeczy to raczej zasługa grooviego niż Spocka samego w sobie, ale z drugiej strony, czy to takie ważne w praktyce? Nie wydaje mi się, więc się nie czepiam ;)<br />
Podsumowując, prezentacja całkiem, całkiem jeśli chodzi o warsztat, niekoniecznie porywająca jeśli chodzi o temat. Przy zastrzeżeniu, że dla osób za podstawę mających zestaw TestNG plus Groovy. Zaś dla dżejjunitowców mogę podejrzewać, że mogłoby być to nawet małe „łał”. Bo muszę przyznać, że o ile prezentacja utwierdziła mnie w przekonaniu co do podjętego parę lat wyboru, to również, acz przy założeniu, że pamięć w temacie nieszwankuje, Spock wydaje się przeciekawą alternatywą do czystego JUnita i praca z nim może być mniej frustrująca.<br />
<br />
<strong>P.S.</strong> Ach, bym zapomniał! Prezentacja była nagrywana, więc zostaje nam poczekać cierpliwie na efekty montażu i udostępnienie materiałów.</div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-5683335187572489992012-10-14T14:08:00.000+02:002012-10-14T14:08:12.573+02:00Gorącym klawiszem wprost w okienko, czyli modyfikowanie skrótów klawiszowych w Windows<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Tak się złożyło nieszczęśliwie i niemodnie dla mnie, iż trafne są dla mej osoby takie dwie zasady:</div>
<ul>
<li><div align="justify">
Żeby było mi wygodnie to wolę dostosować świat do siebie, niż siebie do świata.</div>
</li>
<li><div>
Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka.</div>
</li>
</ul>
<div align="justify">
Obie jak widać banalne, i wydawałoby się łatwe do realizowania. Jednakże na świecie pełno jednostek sądzących, że jak oni coś wymyślą to nie ma bata, wszystkim musi pasować, i stawiają kłody na drodze realizacji mych zachcianek.</div>
<div align="justify">
<br />
<a name='more'></a>Pech chciał, że zarówno w pracy, jak i w domu trzeba było przesiąść się na siódmą wersję okienek teem. Pech ten polega na tym, że wśród wielu wprowadzonych w nowych okienkach <a href="http://windows.microsoft.com/is-IS/windows7/Keyboard-shortcuts" target="_blank">globalnych skrótów klawiaturowych</a> część koliduje z moimi przyzwyczajeniami. Mianowicie nie wyobrażam sobie pracy bez wirtualnych pulpitów, co gorsza, bez wirtualnych pulpitów podpiętych pod skróty <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+<i>NumerPulpitu</i></span>. I tak się złożyło, że akurat te skróty są zajęte przez system. Do tego (i to jest straszny minus) nie idzie ich zmienić/wyłączyć ot tak od ręki. Znów trzeba kombinować jak łysy pod górkę (pozdrawiam!).</div>
<div align="justify">
Na początek oczywiście wyłączyć trzeba systemowe skróty. Realizuje się to przez edycję rejestru, a dokładniej:</div>
<ul>
<li><div align="justify">
Znajdujemy klucz <i>HKEY_CURRENT_USER\Software\Microsoft\Windows\CurrentVersion\Policies\Explorer.</i> Jeśli klucz nie istnieje, tworzymy go.</div>
</li>
<li><div align="justify">
Tworzymy wartość DWORD o nazwie <i>NoWinKeys.</i></div>
</li>
<li><div align="justify">
Ustawiamy jej wartość na <i>1.</i></div>
</li>
</ul>
<div align="justify">
To spowoduje wyłączenie części z systemowych skrótów, w tym także tych znanych i lubianych (jak <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+R</span>, <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+D</span> czy <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+Pause</span>). Część jednak zostanie w tym i te użyteczne (<span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+strzałki</span>) jak i te nie bardzo, przynajmniej dla mnie (np. <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+P</span>). W celu „przywrócenia” lub zastąpienia tych skrótów, świetnie się sprawdzi narzędzie <a href="http://www.autohotkey.com/" target="_blank">AutoHotKey</a>. Ponieważ chcę mieć te skróty non-stop-kolor dodałem je do domyślnego (głównego) skryptu, a samo narzędzie do autostartu. Poniżej zamieszczam skrypt przywracający skróty <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+R</span>, <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+D</span> i <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+Pause</span>. Do tego zastępujący <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+P</span> symulacją przycisku multimedialnego <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Play</span>, oraz dodającego pod <span style="font-family: "Courier New", Courier, monospace;">Win+T</span> uruchomienie wiersza poleceń:</div>
<pre class="brush: groovy">;Simulate Media Keyboard
#p::Send {Media_Play_Pause}
;Show desktop
#d::WinMinimizeAll
;Show Advanced System Properties
#Pause::Run %A_WinDir%\System32\SystemPropertiesAdvanced.exe
;Run dialog
#r::Run %A_WinDir%\explorer.exe shell:::{2559a1f3-21d7-11d4-bdaf-00c04f60b9f0}
;Run command line
#T::Run %ComSpec%
</pre>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-69465875363964592102012-09-23T21:20:00.000+02:002012-09-23T21:20:15.365+02:00No i z głowy, czyli parę słów po osiemnastce Jugi.<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
W ostatni czwartek miałem przyjemność (znaczy się ja miałem przyjemność, czy słuchacze to już ich pytać ;)) zaprezentować się z wykładem na XVIII spotkaniu <a href="http://szczecin.jug.pl/">Szczecińskiej JUGi</a>. Poniżej zamieszczam tę parę slajdów, natomiast zbiór kodów z przykładami znajdziecie <a href="http://dl.dropbox.com/u/19580519/groovy_examples.7z">tutaj</a>.</div>
<div align="justify">
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="356" marginheight="0" marginwidth="0" scrolling="no" src="http://www.slideshare.net/slideshow/embed_code/14415889" style="border-width: 1px 1px 0; border: 1px solid #CCC; margin-bottom: 5px;" width="427"> </iframe></div>
<div align="justify">
Teraz zaś trochę przemyśleń. Chyba udało się:</div>
<ul>
<li><div align="justify">
przedstawić to co zamierzałem,</div>
</li>
<li><div>
przedstawić to co oczekiwał Publiczność,</div>
</li>
<li>nie zanudzić tejże na śmierć</li>
<li>i samemu nie dostać pomidorem w twarz.</li>
</ul>
<div align="justify">
Nie udało się zaś:</div>
<ul>
<li><div align="justify">
zmieścić w czasie (dwie godziny zleciało)</div>
</li>
<li>nie potknąć się gdzieniegdzie</li>
</ul>
<ul>
<li><div>
nie uśpić nikogo z Publiczności (pozdrawiam niniejszym kolegę z kanapy ;))</div>
</li>
</ul>
Jeśli zaś macie jakieś uwagi, to walić śmiało w komentarzach jak w bęben, wszelka krytyka (byle konstruktywna) mile widziana na drodze do perfekcji.Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-77958837537828825052012-09-17T21:34:00.000+02:002012-09-17T21:34:23.524+02:00XVIII Spotkanie Szczecińskiej JUGi. Zaproszenie.<b>Chwała!</b>
<br />
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://szczecin.jug.pl/" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDF_LfttQ3m27hURl-TtDJ1rX22JPN3CbufnMDBQt-NcfIZ1vjUVuZRp9R0mz3GTtgKzMrREGwU-JE1y40xVufJ5qyNS0yPCgiECMX1PZsPNGk0p4pRAd74f4ycxQk3CnZbEkoHFOyANw/s1600/logoGK_ver5.png" /></a></div>
Lato mija nam powoli, ruch na drogach po wakacjach już się wzmógł niestety, trzeba także troszkę rozruszać bloga (ale nie za bardzo coby szoku jakiego nie było). Na szczęście natrafiła się okazja, gdyż już w najbliższy <b>czwartek, 20. września 2012 roku, o godz. 18</b>, w gościnnych progach <a href="http://strefa89.pl/" target="_blank">szczecińskiej Strefy 89</a>, spróbuję przedstawić Wam pokrótce język <a href="http://groovy.codehaus.org/" target="_blank">Groovy</a>.</div>
<div align="justify">
Jak Szanowni Czytelnicy pewnie wiedzą, język ten tak mi się przewija przez bloga od czasu do czasu, co może sugerować, że nawet go używam od czasu do czasu. Jest więc szansa, że coś mającego sens uda mi się przekazać.</div>
<div align="justify">
W założeniach ma być przegląd składni i możliwości języka wraz z najbliższym ekosystemem. Ponieważ temat jest powierzchniowo ogromny (o paru aspektach języka można, wydaje mi się, zrobić osobne prezentacje), więc przede wszystkim ma stanowić bazę do własnego przemyślenia, a nie dania konkretnej odpowiedzi na konkretne problemy. Przykro mi, ale od tego (myślenia) nie uciekniecie ;)</div>
<div align="justify">
Na koniec przypominam, że to i tak tylko przystawka przed prezentacją <a href="http://pawelstawicki.blogspot.com/" target="_blank">Amorfisa</a> na temat <a href="http://code.google.com/p/spock/" target="_blank">Spocka</a> :D</div>
Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-18551915217873305802012-07-08T21:23:00.000+02:002012-07-08T21:23:49.736+02:00I znów łyżeczki oblizywanie, czyli wrażenia po Confiturze 2012<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Jak tłumaczyłem się w poprzednim poście, trochę mi się zabradziarzyło i zaległości powstały. Dotyczy to też podsumowania wyprawy łupieżczej na Warszawę w przełomie czerwca i lipca (znaczy się tydzień temu). Precyzyjnie wybranym celem był tym razem kampus Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie miała miejsce tegoroczna edycja <a href="http://www.confitura.pl/" target="_blank">Confitury</a>.</div>
<div align="justify">
Ponieważ upłynęło już trochę wody w Wiśle od tego wydarzenia, i chcący mieli okazję poczytać <a href="http://2012.confitura.pl/news/Wasze%20relacje%20z%20konferencji%20i%20ksi%C4%85%C5%BCki%20do%20wygrania" target="_blank">relację innych, mniej leniwych Uczestników</a> pozwolę sobie ograniczyć się jedynie do kilku słów wrażeń z poszczególnych prezentacji uważając, że nie ma zbyt dużego sensu w powtarzaniu w zasadzie tych samych uwag, zastrzeżeń i pochwał co do spraw ogólnie i szeroko pojętej organizacji.<br />
<a name='more'></a></div>
<div align="justify">
Pierwszą prezentacją była <a href="http://2012.confitura.pl/presentations#79" target="_blank">prezentacja przedstawicieli jednego ze sponsorów</a> — dokładniej firmy <a href="http://www.akamai.com/" target="_blank">Akamai</a> — dotycząca rozwiązywania problemów związanych z szeroko rozumianą sprawnością aplikacji w tzw. chmurze. Oczywiście rozwiązania w oparciu o działalność rzeczonej firmy, ale to chyba zrozumiałe. Może nie było porywająco, ale muszę przyznać, że parę interesujących rzeczy wyłapałem sobie i odłożyłem w zakamarkach pamięci. Nie mam na co dzień takich problemów, więc trudno wdawać się w szczegóły, ale parę haseł zawsze warto gdzieś mieć z tyłu głowy. W razie Wu. To raz. Dwa, że nie była to nachalna reklamowa gadka, tylko w miarę profesjonalne przedstawienie swojego produktu. To co mi się nie podobało, nie jest związane z prezentującymi, ale podejściem tych dla których to była prezentacja. Mianowicie, spora część uczestników konferencji, miała tą konkretną prezentację tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę bezrefleksyjnie od razu na wejściu. Z samego założenia, że na sponsorów nie ma iść, lepiej watahą zgarniać koszulki, długopisy i inne gadżety ze stoisk na korytarzu, nim frajerzy co zostali też na to wpadną. Nie rozumiem... Znaczy się rozumiem, i nie mogę się nadziwić. Halo! Konferencja bezpłatna tak? Dwadzieścia cztery inne prezentacje, wyszynk i popas, kupa wiedzy za kompletną darmochę pieniężną, więc może trochę okazania szacunku dla pracy tych dzięki którym to się mogło odbyć. Przecież to NIC nie kosztuje.</div>
<div align="justify">
Jako drugą sesję wybrałem <a href="http://2012.confitura.pl/presentations#15" target="_blank">prezentację Grzegorza Dudy</a> o tym jak z zapracowanego stać się wydajnym i efektywnym pracownikiem. Można się było dowiedzieć tego i owego o organizacji własnej pracy, jak sobie można to i owo usprawnić, czy też gdzie mogą leżeć przyczyny, że jakoś tak czasem nam idzie jak po grudzie. Niby zasypiać, nie zasypiałem, ale jakoś tak hmmm... spodziewałem się chyba czegoś więcej. Może dlatego, że większość propozycji znam już i stosuję sam, w tej czy innej postaci. A mimo to, nadal mam czasem ewidentnie kłopoty z wyrabianiem się. Więc ja tam leku na całe zło nie znalazłem, ale widziałem, że co najmniej paru współsłuchaczy już tak. Tak czy siak, czas nie był zmarnowany, bo chociaż się upewniła ma osoba w przekonaniu o swojej słuszności ;)</div>
<div align="justify">
Następnie nie mogłem sobie odmówić pojawienia się na <a href="http://2012.confitura.pl/presentations#48" target="_blank">prezentacji dawno nie widzianego Waldka Kota</a>. Tym bardziej, że temat mnie interesujący, a na Waldka prezentacjach, nie chwaląc się, było się paru i zawsze było ciekawie. Tym razem też. Owszem, nie była to prezentacja z której wychodzi się i można od razu siadać do wykorzystania tematu produkcyjnie, ale też bądźmy szczerzy temat invokedynamic, to nie temat na 50 minut. Świetna zajawka tematu do dalszego samodzielnego zgłębiania, tak akurat, żeby człowieka zaciekawić, zaintrygować, pokazać do czego to można użyć, a jednocześnie nie zabić go nadmiarem technikaliów. Uwielbiam takie wykłady. Bo cóż można zrobić innego w tak krótkim czasie jak właśnie nie zainspirować? Nie zaciekawić? Nie zasadzić tego ziarenka? A Waldek potrafi to zrobić jak mało kto w Polsce.</div>
<div align="justify">
W kolejnej sesji, niestety koniec końców nie wybrałem się nigdzie. Nie było w niej wyraźnego tematu pode mnie. Niby było o nie pisaniu w Javie, ale sam dawno głównie w niejawie piszę. Niby było o testach, ale ileż można o tym samym słuchać? (Tym bardziej mając w planach wykład Tomka Kaczanowskiego) Niby było o szacowaniu, ale cóż jakoś wolałbym, żeby to współpracujący ze mną ekonomy projektów się przechodzili na takie „szkolenia”. Niby było o pisaniu sieciowych podbudów, ale jakoś tak nie kręci mnie to. No i na wybieraniu z którego korytka by tu zaczerpnąć jakoś czas minął, że przepadło. Trudno, sam sobie winien.</div>
<div align="justify">
Po obiedzie zaś zaniosły mnie nogi na wspomniane <a href="http://2012.confitura.pl/presentations#47" target="_blank">wystąpienie Tomka Kaczanowskiego</a>. Znam Tomka z sieci, chociażby z jego udzielania się w społeczności związanej z TestNg, którego sam jestem miłośnikiem. Tak więc byłem ciekaw, co ma do powiedzenia. No i wrażenia podobne co do Grzegorza Dudy. Niby nie było nudno, niby nawet człek się wciągnął troszku, ale jakoś tak został jakiś taki nieokreślony niedosyt. Nie wiem, zabrakło mi podejścia na zasadzie: problem, złe rozwiązanie, takie sobie, wręcz idealne. Za dużo też, moim zdaniem, było podejścia typu „<i>to przecież oczywiste</i>”. Może dla paru bardziej doświadczonych „<i>testerów</i>” tak, chociaż i mi się zdarzyło parę chwil, gdzie musiałem się bardziej skoncentrować żeby tą oczywistość wyłowić. A patrząc po paru twarzach i gumowym uchem wyłapując dźwięki z tła, mam wrażenie, że część widowni przytakiwała tą oczywistość raczej z niechcenia wyjścia na głupka niż ze zrozumienia. Bywa. Nie chcę przez to powiedzieć, że prezentacja do kitu, ale szczerze mówiąc trochę się więcej spodziewałem od postaci kreującej się jednak na wiodącą w kwestii testów programisty. Aczkolwiek nadal Jego książka o TestNg na liście „do przeczytania” jak najbardziej i żal, że się wygrać nie udało.</div>
<div align="justify">
Następnie, znów trochę z braku laku (bo tak się nieszczęśliwie złożyło, że te interesujące mnie prezentacje, albo przepadły w głosowaniu, albo znalazły się w tych samych oknach), przeniosłem się do sali marmoladowej <a href="http://2012.confitura.pl/presentations#75" target="_blank">posłuchać o łowcach głów</a>. Uprzedzając obawy mojego obecnego Pracodawcy, nie dlatego, że szukam pracy, ale czasem dobrze się czegoś dowiedzieć o tym, jak świat jest zbudowany. Powiem tak. Bardzo miłe rozczarowanie, choć nie do końca na temat. Znaczy się, prezenterka zgrabnie przedstawiła jak działają procesy rekrutacyjne, ale jakbym miał teraz pisać CV to nadal nie wiem, jak, żeby się nie kurzyło. Czy to minus? Dla mnie nie, bo nie szedłem z jakimś wielkim nastawieniem, ale dla paru osób bardziej nastawionych na szukanie pracy (co było widać po przekroju wiekowym słuchaczy) pewnie dość sporym. Może lepiej by było jakby Pani wspomniała, że zawsze można poszukać pracy poza Warszawą? Czasem może być o nią łatwiej. Ba, nawet żyć się i na Dzikim Zachodzie da całkiem nieźle ;)</div>
<div align="justify">
Na ostatnią z dobrowolnych prezentacji, wybrałem <a href="http://2012.confitura.pl/presentations#13" target="_blank">prezentację Sławka Sobótk</a>i. I tu mam problem. Z jednej strony zaprawdę fajnie poprowadzona, rzeczowo, fachowo a jednak z luzem. Pełna profeska. Z drugiej, no, kurde, ale <a href="http://vimeo.com/26984871" target="_blank">ja już na tym byłem</a>. Rok temu. Tylko, że kto inny prowadził, i trochę inne slajdy miał. I tak się zastanawiam, ponieważ podobna przygoda mi się przytrafiła właśnie na poprzedniej Confiturze, na kogo by tu winę zrzucić? Na siebie, że, sklerotyk, nie pamiętam na czym byłem w zeszłych latach, czy na Organizatorów, że przez sito im takie numery przechodzą? Może Szanowni Czytelnicy pomogą w wyciągnięciu konsekwencji? ;)</div>
<div align="justify">
Na koniec zaś kolejne wystąpienie „sponsorskie”, czyli <a href="http://2012.confitura.pl/presentations#80" target="_blank">Wojciech Seliga o tym co zrobić, by być obłędnym na rozmowie o pracę</a>. Mocno kontrowersyjna, i jak widać również po reakcjach na sieci, chyba wzbudzająca najwięcej przemyśleń część konferencji. Z jednej strony, facet ma sporo racji, bo jednak mówi o przypadkach obłędnych, przekozakach, a ilu takich rzeczywiście mamy? Nie, nie mówię o osobach które się za takie mają, ale o takich które rzeczywiście tymi kozakami są. Więc trudno się dziwić, że i wymagania spore, i spory kubeł zimnej wody na tych którym się wydaje, że hohohocotoniemyiklękajcienarody. Z drugiej jednak nie mogłem się oprzeć, że wybór wielu kryteriów obłędności wątpliwy, jak i, że prowadzący sam spełnia raczej wrażenie tego hohohocotoniemyiklękajcienarody niż rzeczywistego wymiatacza. Może rzeczywiście jest takowym wymiataczem, ale... ale w takim razie nad wizerunkiem bym radził popracować. Bo może i ejwsom diweloper, ale na pewno nie ejwsom prezenter. W każdym razie jeśli o moje opinie co do tematu chodzi, to w dużej mierze zgadzam się raczej <a href="http://koziolekweb.pl/2012/07/02/rozbrajamy-mine/" target="_blank">z Koziołkiem</a> niż z przedstawiającym. Cóż, może się mylę, ale znów jam nie obłędny programista tylko zwykły, acz dumny, rzemieślnik. Robię swoje, najlepiej jak potrafię i tyle (a że przy okazji zdarza się temperować samopoczucie tym hohohocotoniemy to inna sprawa. Za to mi przecież Szef płaci ;)).</div>
<div align="justify">
Podsumowując zaś. Mimo, iż mam wrażenie, że wywiozłem z Warszawy tym razem mniej niż w latach ubiegłych (wszak nie zawsze jest wiosna, panie sierżancie), to i tak uważam wyprawę za udaną. Niniejszym składam szczere podziękowania Organizatorom, Partnerom, Wolantariuszom, Kelnerom i wszystkim dzięki którym konfitura z tegorocznych zbiorów się odbyła. I jednocześnie ślę groźbę niekaralną (?) — <i>Ja tu jeszcze wrócę!</i></div>Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-51737770146164084532012-07-07T12:31:00.000+02:002012-07-07T12:31:33.914+02:00Izy deszczowe piosenki letnią porą<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
No tak, Euro, praca, praca, Euro, a zaległości się dzienniczkowe narobiły i same się nie nadgonią. Czas więc trochę sobie przypomnieć jak się wpisy tutaj wypacało.</div>
<div align="justify">
Na pierwszy ogień trochę kultury, a może nawet Kultury. Otóż w ostatnią, deszczową niedzielę czerwca, zdarzyło mi się wybrać na koncert <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaz_(piosenkarka)" target="_blank">Isabelle Geffroy</a>, znanej ciut lepiej jako Zaz...</div>
<a name='more'></a><div align="justify">
No i pozamiatała... Niesamowita energia, radość bijąca z Artystki momentalnie rozgrzała w dużej mierze przemoczoną Widownię i porwała do wspólnego cieszenia się występem, mimo iż, jak podejrzewam, większość rozumiała francuski na takim samym poziomie jak ja, czyli zerowym. Wspólnego, bo z Zaz i akompaniujących jej Muzyków ta radość z grania akurat tu i teraz wręcz kipiała. Przez te bite dwie godziny, cały czas miało się wrażenie jakby grali właśnie najważniejszy koncert w swoim życiu, dla swojej najukochańszej Publiczności. Coś cudownego.</div>
Muzycznie zaś, jeśli ktoś zna płytę koncertową „Sans Tsu Tsou” wielce zaskoczony być nie mógł, choć oczywiście tzw. plejlista była trochę przemieszana i rozszerzona (np. o <i>Ma Folie, La vie en rose</i> czy <i>I'm so excited</i>). Zaskoczeni zaś mogli być Ci, co Zaz znali tylko z debiutanckiej płyty, bo aranż nawet znanych i lubianych utworów bywał zaskakujący. W wielkim skrócie, czasem było normalnie,
<br />
<div align="center">
<iframe align="middle" allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="https://www.youtube-nocookie.com/embed/a1YvEvAIQ4Q?rel=0" width="640"></iframe></div>
<div align="justify">
czasem dziwnie,</div>
<div align="center">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="480" src="https://www.youtube-nocookie.com/embed/9hfEjVQFyhw?rel=0" width="640"></iframe></div>
<div align="justify">
czasem kameralnie</div>
<div align="center">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="480" src="https://www.youtube-nocookie.com/embed/KxSL5Bzgy48?rel=0" width="640"></iframe></div>
<div align="justify">
i czasem z przytupem, a nawet wykrokiem.</div>
<div align="center">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="https://www.youtube-nocookie.com/embed/wpdHcrHXnmQ?rel=0" width="640"></iframe></div>
<div align="justify">
Jednym słowem było zaś cudownie.</div>Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-56798442500928803112012-04-25T23:44:00.000+02:002012-04-26T08:26:24.355+02:00Tłumne zgromadzenie inspiruje, czyli o lekko bajeranckim testowaniu krotek słów kilka<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Jak uważni, stali Czytelnicy wiedzą, ledwo co <a href="http://pacykarz.blogspot.com/2012/04/tumnego-zgromadzenia-dewizowych.html" target="_blank">byłem na Najlepszej Z Konferencji</a>. Jednakże któż by przypuszczał, że tak szybko nadarzy się okazja do praktycznego i zarobkowego wykorzystania inspiracji z tego wydarzenia?</div>
<div align="justify">
Tym razem nadarzyło się wykorzystać zasiane ziarno pomysłów przez <a href="http://devcrowd.pl/index.php/do-czego-jeszcze-biblioteki-testowe/" target="_blank">Bartka Kuczyńskiego</a>, znanego też pod mianem Koziołka. I właściwie, najbardziej w tym wszystkim zaskakujące było, że sam wcześniej na to nie wpadłem.</div>
<div align="justify">
- No dobra, ale może wreszcie ktoś wyjaśni o co się rozchodzi? - zapytacie Państwo. No więc, detalicznie i szczegółowo rozchodzi się o rozwiązanie następującego problemu. Otóż, dostałem do sprawdzenia mechanizm czegoś, co można nazwać generowaniem raportu dla instytucji zewnętrznej. Raport ten jest zestawieniem sumarycznym danych zebranych z kilku tabel, przy różnych również warunkach wyboru odpowiednio od typu rozpatrywanego "głównego obiektu".<br />
<a name='more'></a></div>
<div align="justify">
Oczywistym rozwiązaniem jest po prostu wejście w aplikację, stworzenie zestawu "obiektów" z danymi testowymi, uruchomienie generacji, i sprawdzenie wyników. Cóż, wszystko fajnie, jednakże stworzenie takiego zestawu byłoby dość czasochłonne. Zarówno samo w sobie, jak i dodatkowy narzut na dowiedzenie się lub przypomnienie jak się robiło poszczególne etapy. Do tego, nie zawsze da się wszystko tak ładnie sfabrykować, że miało miejsce jakiś większy czas temu.</div>
<div align="justify">
No więc pomysł drugi. Jako, że testowany system, nomen omen, bazuje na bazie danych wiodącego producenta, a na środowisku testowym znajduje się kopia danych produkcyjnych to w zasadzie, dlaczego z nich nie skorzystać. Fajnie. SQL przecież, to potężne narzędzie. To do roboty... Ale... No tak. Struktura danych rozbudowana, do tego agregacje, zależności między danymi, a zapytaniami do wyboru następnych danych. A my tu nie jesteśmy na co dzień programistami sql'a, i znów jakoś praca zaczyna się nie kleić.</div>
<div align="justify">
Ha! Ale na czym my się znamy? Co wykorzystujemy codziennie? I co może wyciągać też do dalszej obróbki dane z bazy danych? Tak, tak. <a href="http://groovy.codehaus.org/" target="_blank">Groovy</a>. Dlaczego więc nie wykorzystać jego potencjału i napisać szybko skrypt, który przy użyciu prostych, szybkich do napisania zapytań sql pozwoli resztę logiki zakodować w znanym i lubianym języku? Chwila moment i powstało coś takiego:</div>
<div align="justify">
<pre class="brush: groovy">import groovy.sql.Sql
Sql sql = Sql.newInstance('jdbc:oracle:thin:@db_connection_details', 'user', 'pass', 'oracle.jdbc.OracleDriver');
final def firstCaseStatement = {objectNumber ->
"""select *
from table1, table2, ...
where object_number = $objectNumber
"""
};
final def secondCaseStatement = {objectNumber ->
"""select *
from table1, table2, ...
where object_number = $objectNumber
"""
};
final def raportStatement = {objectNumber ->
"""select *
from raport_table
where object_number = $objectNumber
"""
};
def objectNumber = '1234567890';
def statement = firstCaseStatement(objectNumber).toString();
def rows = sql.rows(statement)
def firstValues = [:].withDefault {0.0g}
def secondValues = [:].withDefault {0.0g}
rows.each {
switch (it.something_type) {
case 'A':
firstValues[(it.key.toString())] = it.value;
break;
case 'B':
secondValues[(it.key.toString())] = it.value;
}
}
statement = secondCaseStatement(objectNumber)
rows = sql.rows(statement);
rows.each {
switch (it.something_type) {
case 'A':
firstValues[(it.key.toString())] = it.value;
break;
case 'B':
secondValues[(it.key.toString())] = it.value;
}
}
def expected = sql.firstRow(raportStatement(objectNumber).toString());
println firstValues;
println secondValues;
println expected;
</pre>
</div>
<div align="justify">
Hmmm... Fajnie, ale tylko dla jednego "obiektu"? I jeszcze chciałoby się jakoś wygodnie mieć podgląd na wyniki i przebieg działania. Hmmm... A czym to łatwo załatwić? Co znamy już dobrze? Tak, tak. <a href="http://www.testng.org/" target="_blank">TestNG</a>! Kolejna chwila moment i otrzymuję coś takiego:</div>
<div align="justify">
<pre class="brush: groovy">import groovy.sql.Sql
import org.testng.annotations.Test
import org.testng.annotations.DataProvider
import static org.testng.Assert.assertEquals
class TestClass {
Sql sql = Sql.newInstance('jdbc:oracle:thin:@db_connection_details', 'user', 'pass', 'oracle.jdbc.OracleDriver');
final def firstCaseStatement = {objectNumber ->
"""select *
from table1, table2, ...
where object_number = $objectNumber
"""
};
final def secondCaseStatement = {objectNumber ->
"""select *
from table1, table2, ...
where object_number = $objectNumber
"""
};
final def raportStatement = {objectNumber ->
"""select *
from raport_table
where object_number = $objectNumber
"""
};
@Test(dataProvider = 'objects')
void test(def objectNumber) {
def statement = firstCaseStatement(objectNumber).toString();
def rows = sql.rows(statement)
def firstValues = [:].withDefault {0.0g}
def secondValues = [:].withDefault {0.0g}
rows.each {
switch (it.something_type) {
case 'A':
firstValues[(it.key.toString())] = it.value;
break;
case 'B':
secondValues[(it.key.toString())] = it.value;
}
}
statement = secondCaseStatement(objectNumber)
rows = sql.rows(statement);
rows.each {
switch (it.something_type) {
case 'A':
firstValues[(it.key.toString())] = it.value;
break;
case 'B':
secondValues[(it.key.toString())] = it.value;
}
}
def expected = sql.firstRow(raportStatement(objectNumber).toString());
def firstResult = verifyFirstValues(expected, firstValues);
def secondResult = verifySecondValues(expected, secondValues);
def result = new Pair<Boolean, String>(firstResult.first && secondResult.first, """${firstResult.second}
${secondResult.second}""");
assertTrue(result.first, result.second);
}
Pair<Boolean, String> verifyFirstValues(def expected, def values) {
def verifiedValues = [];
def verificationMessage = new StringBuilder('First values ');
def verificationResult = true;
//Verification algorithm, which also add log to StringBuilder
return new Pair<Boolean, String>(verificationResult, verificationMessage.toString());
}
Pair<Boolean, String> verifySecondValues(def expected, def values) {
//analogic...
}
@DataProvider(parallel = true, name = 'objects')
Iterator<Object[]> dataProvider() {
def objectStatement = """select object_number
from object_table""";
def rows = sql.rows(objectStatement, 0, 1000);
def a = rows.collect {[it.object_number.toString()].toArray()};
return a.iterator();
}
}
</pre>
</div>
<div align="justify">
Co dostałem w praktyce? Po pierwsze, dostawca danych (@DataProvider) załatwia mi uruchomienie sprawdzania dla dowolnie wybranej ilości "obiektów". Po drugie, jednym parametrem program zamienia się w wielowątkowy, co pozwala oszczędzić ciut czasu. Po trzecie, mam wygodny podgląd na to, co się dzieje po uruchomieniu testów (a mleć to potrafi powyżej kwadransa). Po czwarte wyniki mam od razu zebrane w raport pięknie pokazujący co, i jak poszło nie tak (lub tak). Jednym słowem bajka! A przecież nie jest to jeszcze napisane "optymalnie" i można by szybko parę bajerów dodać.</div>Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-28339168062892271082012-04-17T00:20:00.000+02:002012-04-17T00:20:01.668+02:00Tłumnego zgromadzenia dewizowych rozwijaczy wrażeń opisanie<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://devcrowd.pl/wp-content/uploads/2012/01/duger-big.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://devcrowd.pl/wp-content/uploads/2012/01/duger-big.gif" width="195" /></a></div>
W ostatnią sobotę udało mi się, <a href="http://pacykarz.blogspot.com/2012/04/planaz-moj-na-tumne-rozwijaczy.html" target="_blank">zgodnie z zapowiedziami</a>, uczestniczyć w kolejnej odsłonie, naszej szczecińskiej konferencji, od tego roku znanej jako <a href="http://devcrowd.pl/" target="_blank">DevCrowd</a>. Podobnie jak w roku ubiegłym, odbyła się ona w gościnnych progach Wydziału Informatyki Politechniki Szczecińskiej. Tak więc, wszelkie plusy i minusy lokalizacji dobrze znane, nie chce mi się powtarzać. Wszak lenistwo cnotą w naszych zawodach ;) .</div>
<div align="justify">
W kwestii rozpoczęcia, powiedziałbym, powtarzalny standard tego typu imprez, czyli rejestracja, pobranie zestawu gadżetów i reklamówek, i przejście do jednej z sal na tradycyjne parę słów przywitania i informacji organizacyjnych. Tutaj też bez zaskoczenia, krótkie przywitanie w imieniu władz gościnnej uczelni wygłosił dr inż. Włodzimierz Ruciński, w imieniu organizatorów <i>spiritus movens</i> całego przedsięwzięcia Leszek Gruchała.
</div>
<a name='more'></a><div align="justify">
Po rozpoczęciu zaś przyszedł czas na chłonięcie wiedzy, znaczy się na udanie się na wykłady, lub jak ktoś wolał, na warsztaty. Moja skromna osoba udała się na prezentację <a href="http://devcrowd.pl/index.php/funkcjonalne-programowanie-a-codzienny-dewelopment/" target="_blank">Sebastiana Pietrowskiego</a>. Mam nadzieję, że się prelegent nie obrazi, ale wiedząc już z poprzednich doświadczeń jakiego mniej więcej stylu prezentowania się spodziewać nie nastawiałem się na szoł czy porywający styl opowieści. Nastawiłem się na liczenie, że przygotowanie merytoryczne prelegenta w połączeniu z moim „praktycznym” zainteresowaniem tematem (na podstawie zajawki z agendy) dadzą w miarę pozytywny skutek. I dało. Nawet wypadło lepiej niż się spodziewałem. Cóż, Sebastian raczej nie należy do mistrzów porywania tłumów, i jego prezentacje, moim skromnym zdaniem, należą do tych na które trzeba iść w jakiś sposób przygotowanym i zaciekawionym tematem. Natomiast jeżeli ktoś idzie na zasadzie, a posłucham, bo nie wiem co wybrać innego, może mnie wciągnie, no może mieć kłopoty właśnie z tym wciągnięciem. Na plus natomiast muszę przyznać merytoryczne przygotowanie, wie o czym chce mówić i co mówi, czuć wiedzę. Minusem zaś i przeszkodą w osiągnięciu jeszcze lepszych rezultatów „szołmeńskich” (w sensie zaciekawiania osób „przypadkowych”) jest takie wrażenie lekko stremowanego, lub zbyt skupionego, czy skoncentrowanego na nie popełnieniu błędu. Tak ociupinkę więcej luzu i byłoby super. Co do treści? Nie mam się czego przyczepić. Bardzo fajne pokazanie jak można pozytywne aspekty programowania funkcyjnego przenieść do programowania obiektowego. Co w nich według prelegenta i dlaczego jest pozytywnego, jest materiał do przemyślenia. Co ciekawe, z pewnym zaskoczeniem odkryłem, że bezwiednie do części z tych porad sam doszedłem na zasadzie „tak chyba będzie lepiej” i nawet nie wiedziałem, że za nimi stoi jakaś tam większa teoria. Przy okazji to chyba była pierwsza prezentacja na konferencjach które odwiedziłem która bez problemu i wyczerpując w zasadzie temat zakończyła się spokojnie przed czasem. Szok! Tym większy, że wychodząc nie miałem uczucia jakiegoś niedosytu czy potraktowania tematu po łebkach i na odwal się. Wręcz przeciwnie. Szacuneczek.</div>
<div align="justify">
Drugą sesję spędziłem zaś na wysłuchaniu <a href="http://devcrowd.pl/index.php/zdroworozsadkowe-praktyki-w-projektach-it/" target="_blank">Jakuba Bieniaszewskiego</a>. Z tego, co sobie przypominam nie miałem wcześniej przyjemności, i te pierwsze spotkanie uważam za pozytywne. Wykład nie był, jak można się było zorientować z agendy, skierowany tak bezpośrednio do, że się tak wyrażę, „programistów-klepaczy”, a raczej do tych którzy mają do czynienia z kierowaniem projektami w mniejszym lub większym stopniu. Fajnie było zobaczyć tak w pigułce czyjeś doświadczenia na tym polu, na jakie problemy i jak rozwiązane się natknął i skonfrontować to sobie z własnymi. Wielce pouczająco. Jedyny może minus, to to, że w pewnym momencie wywiązała się zbytnia dyskusja między dwoma, trzema osobami na widowni, nie do końca dotykająca meritum prezentacji. Na szczęście nie doszło do eskalacji i prezentacja mogła spokojnie pójść dalej. Nie to, że mam coś przeciwko drobnym dyskusjom na widowni, ale przede wszystkim muszą one trzymać się sedna i nie wybiegać gdzieś w stronę interesującą li tylko dyskutantów. Takie rzeczy to już prosimy w czasie przerwy, czy na raucie pokonferencyjnym.</div>
<div align="justify">
Kolejna godzina, to jak już wcześniej wspominałem w planażu, coś na co ostrzyłem sobie zęby najbardziej. Czyli wystąpienie <a href="http://devcrowd.pl/index.php/projekty-projekty-od-klienta-do-architekta/" target="_blank">Tomasza Kopacza</a>. Cóż mogę powiedzieć. Opowieści zasłyszane nie były przesadzone. Bardzo, ale to bardzo fajnie przedstawione możliwości nowego TSF od Microsoftu, bez nachalnego marketingu, tylko z rzeczowością, jako pokazanie tego czego możemy oczekiwać od tego typu oprogramowania. Jako programiści, kierownicy, klienci, czy też testerzy. Klasa. Prezentacja. Acz rozwiązanie przedstawione też niczego sobie, i tu muszę się uczciwie przyznać, że co jak co, ale Microsoft narzędzia programistyczne robić umie. Jakby było jakieś Visual Studio Express dla JVM, kto wie, czy nie byłaby to bardzo poważna konkurencja nawet dla Intellij Idea. Dodając, że jestem akurat w fazie poszukiwania podobnych rozwiązań do wprowadzenia na poważnie w swoim dziale to wybór tej prezentacji strzał w dziesiątkę. A, że udało się, pierwszy raz w życiu, dostać drobny gadżecik za aktywność, tym bardziej wychodziłem zadowolony. Z czystym sumieniem mogę polecić, jeśli będą Czytelnicy mieli kiedyś okazję do posłuchania Tomka, walić jak w dym, nie pożałujecie.</div>
<div align="justify">
Następnie przerwa obiadowa, typowy wikt dowozowy, bez szaleństw, ale smacznie. Chwila na odsapkę i odrobinę higieny i już trzeba było wracać na kolejną sesję. Tym razem posłuchać <a href="http://devcrowd.pl/index.php/do-czego-jeszcze-biblioteki-testowe/" target="_blank">Koziołka</a>. Bez jakiś specjalnych fajerwerków, ale dosyć fajnie się słuchało, o dość nietypowych i raczej nieoczywistych rozwiązaniach. Może czasem trochę pachnących prowizorką, ale skutecznych, działających i nie aż tak pracochłonnych, co rozwiązania „kanoniczne”. Zresztą przyznajmy się szczerze, ile razy używaliśmy łyżki albo noża zamiast śrubokręta? I co? Efekt był ten co trzeba? No właśnie.Czasem po prostu nie ma sensu, ani opłacalności w wytaczaniu dział, skoro można ustrzelić procą leżącą akurat pod ręką.</div>
<div align="justify">
Na koniec zaś wybrałem się na „nadmiarową” prezentację Jacka Laskowskiego o Clojure. Drugą tego dnia, dość nieoczekiwaną, w ostatniej chwili zastępującą nie mogącego przybyć niestety Pawła Szulca. Powiem wprost, poszedłem na to, raz bo konkurencja nie wydała mi się specjalnie atrakcyjna, dwa, bo Jacek należy do tych prelegentów, którzy potrafią w jakiś przedziwny sposób zaciekawić każdym tematem. Chyba nawet jakby byłyby to analizy wpływu populacji pingwinów na rozwój kolarstwa w Nigrze. W każdym razie kompletnie bez żadnych oczekiwań, bez przypomnienie sobie co to, to Clojure (poza samymi podstawami - funkcyjny i dużo nawiasów ;)) zasiadłem i niech się dzieje wola Nieba. A co. W zasadzie na tym mógłbym skończyć, ale po prezentacji to sam Prelegent mnie prosił o moje wrażenia, stwierdzając, że miałem taki zainteresowany wyraz twarzy. Tak więc muszę coś więcej napisać, tym bardziej, że po przerwaniu nam rozmowy, jakoś się nie zgadało już na powrót. Więc... Z powodu całkowitego pójścia na żywioł, nie wiedząc kompletnie co ma być, udało mi się skoncentrować głównie na innych rzeczach niż... Clojure. I to największy plus, lelum polelum. Gwoli ścisłości, nadmienić muszę, że ta sesja była takim w pewnym sensie warsztatem, albo spojrzeniem przez ramię na Jacka przy pracy. Po pierwsze dla mnie świetne to było w odbiorze, bo Jacek ma przede wszystkim jedną, bardzo pozytywną dla mnie cechę. Mianowicie bije z niego radość z tego co robi. Ile razy Go słuchałem zawsze miałem wrażenie, że to co prezentuje go rajcuje i tym razem nie było inaczej. Po drugie, fajnie mi było popatrzeć na pracę kogoś w sensie, nie co tam wyprodukuje, tylko jak do tego podchodzi. Jak rozwiązuje problem, jakich narzędzi używa, jak dochodzi do jakiś rozwiązań. Normalnie można się wyleczyć z kompleksów ;), widząc, że takie sławy też gdzieś sobie czasem jakiś kawałeczek kodu sprawdzą na boczku ;). Ponieważ do tego w trakcie, gdzieś te moje wiadomości o przedstawianym języku z innych prezentacji, czy artykułów się przypominały, to tak jakoś niepostrzeżenie, podświadomie zaczęła mi tam kiełkować myśl, że może tego Clojure (albo jakiegoś innego języka funkcyjnego) spróbować liznąć samemu głupie by nie było. Inna sprawa, czy wytrzyma ona do momentu wreszcie wymiany domowego sprzętu na coś co pociągnie jednak środowisko programistyczne w sposób nadający się do niefrustrującego użycia.</div>
<div align="justify">
Zakończywszy podziwianie Prelegenta ostatniego czas był już udać się na zakończenie Konferencji, a następnie na miejsce rautu skorzystać z przygotowanego jadła i trunków. A po tym to już nie zostało nic, jak czekać z wytęsknieniem na następną edycję.</div>Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2934175893564621476.post-15172660884413694802012-04-13T23:27:00.000+02:002012-04-13T23:27:00.490+02:00Pożegnanie Jednego Z Największych<b>Chwała!</b><br />
<div align="justify">
Niestety, okazuje się, że święta minione wcale takie radosne jednak nie były. Gdzieś w natłoku mniej lub bardziej istotnych informacji, przeszła, prawie bez echa, smutna wielce <a href="http://www.forbes.com/sites/davidthier/2012/04/09/computer-legend-and-gaming-pioneer-jack-tramiel-dies-at-age-83/" target="_blank">wiadomość o odejściu jednej z ważniejszych Postaci świata IT</a>. Dla mnie osobiście o wiele ważniejszej niż Gates, Jobs razem wzięci. Tym razem w przejściu do Lepszego Świata Śmierć towarzyszył <a href="http://en.wikipedia.org/wiki/Jack_Tramiel" target="_blank">Jackowi Tramielowi</a>.</div>
<div align="justify">
Młodszym, szczególnie stażem w zainteresowaniu komputerami, Czytelnikom należy wspomnieć, że stał On za dwoma wielce zasłużonymi Firmami. Commodore i Atari, i to w czasach ich wielkich sukcesów. Bez zbytniej przesady można powiedzieć, że to tak jakby Gates przeszedł po sukcesie Windowsów do Apple i wymyślił iPada.</div>
<div align="justify">
Dlaczego zaś osobiście Jego odejście jest to dla mnie Strata? Bo to mu w zasadzie zawdzięczam to kim jestem teraz. Pierwszy raz o czymś takim jak komputer domowy i programowanie dowiedziałem się z Bajtka będąc w zasadzie szczeniakiem (to był jeden z pierwszych numerów Bajtka, więc gdzieś 1985 lub 1986 rok). Niedługo więcej miałem okazję też mieć pierwsze kontakty z komputerem osobiście. Z C-64 u wujostwa, z 65XE już u siebie w domu. W tamtych czasach cóż, już sama instrukcja Atari zachęcało do programowania (w BASICu bo BASICU ale zawsze), do tego kupa listingów i kursów w Bajtku czy Komputerze. Trudno było się oprzeć, nawet jak listingi dla innych maszyn, to i tak o ile nie w kodzie maszynowym, to jakoś intrygowało mnie rozkminiać co i jak. Chyba nigdy w życiu nie „programowałem” w tylu językach co wtedy. BASIC? Ze pięć odmian. Logo? Nie ma problemu. Kyan Pascal? Czemu nie. C? Proszę bardzo. Action!? Z miłą chęcią. Forth? Tylko zjem obiad i jadę z koksem. Chyba nawet Algol, Modula, Fortran czy inni Lisp się przewinął gdzieś. A że znaczna część jeno na kartce? Kij z tym.</div>
<div align="justify">
To były czasy, gdzie jeszcze się dało mi się jakoś ogarnąć też działanie sprzętu. Mapy pamięci, domowej roboty peryferia i różnice między Centronicsem a RS-232, przerwania, koprocesory graficzne czy arytmetyczne. Gdzie, co i jaką ścieżką. Ech, chłonął człek wiedzę jak sucha gąbka wodę. Młodość i świeżość zapału swoją drogą, ale z drugiej strony komputery o Pana Trzmiela miały taką łatwość dotarcia do tego, już zaraz. Włączam kompa, peek i poke, i acha, to tak to działa. A dziś? Spróbuj który na świeżo z marszu dorwać się do bufora ramki układu graficznego ;)</div>
<div align="justify">
Tak czy siak, bez wytworów Jacka Tramiela nie byłbym teraz tym kim jestem, kto wie, może ledwo bym odróżniał gniazdo USB od sieciowego, a za szczyt programowania uznał sumowanie pól w Excellu? Któż to wie. Ba! Do jasnej, ciasnej! To przecież Jemu w dużej mierze zawdzięczamy komputery pod strzechami, i kto wie, czy te wszystkie smartwichajstry i iduperele byłyby obecne w naszym, obecnym świecie?</div>
<div align="justify">
Dlatego też niniejszym pragnę Mu podziękować. Za wspaniałe chwile dzieciństwa, i za wpływ jaki miał, chcąc nie chcąc, na moje życie.</div>
<div align="justify">
Pożegnać zaś chciałem piosenką. Choć nie mam pojęcia, czy lubił piosenki, a jeśli tak, to jakie. Wybór? Właściwie może bardziej na miejscu byłby jakiś klasyczny utwór Kombi (<i>Cyfrowa Gra?, Bez Ograniczeń?)</i>, wszak „Łysy” Łosowski używał Mydelniczki, ale żaden mi jakoś nie pasuje. Tak więc na pożegnanie TSA. Dla Pana, Panie Jacku!</div>
<iframe align="middle" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/5-ILUh2TGRg" width="420"></iframe>Filushttp://www.blogger.com/profile/17987583997661583414noreply@blogger.com0