czwartek, 28 kwietnia 2011

Tylko bitewny czynnik muzyczny

Chwała!
Na początku marca tego roku w najważniejszych stacjach telewizyjnych naszego pięknego kraju ruszyły pierwsze edycje trzech programów będących konkursoszołami muzycznymi. Nie ma co ukrywać, jestem dość wiernym oglądaczem dwójkowej „Szansy na Sukces”, a i polsatowskiego „Idola” śledziło mi się przyjemnie. Tak więc takie skomasowane potrójne uderzenie nie mogło przejść koło mnie niezauważone. A jeżeli do tego przed premierą nie oglądająca TV osoba publikuje wpis pod wrażeniem „promocyjnego” występu pewnego pudel-metala (bez obrazy, ale chłopak wygląda jakby żywcem wyjęty z Hanoi Rocks, Mötley Crue czy Twisted Sister ;), zresztą ja lubię glam metal) no to tym bardziej trzeba było obejrzeć i wyciągnąć wnioski.
Najkrócej będzie o propozycji programu drugiego. Nie rozumiem idei tego programu, ot takie całkiem sprawne widowisko, ale bez większego sensu „konkursowo-odkrywczego”, że tak powiem.
Jeżeli chodzi zaś o propozycję TVN-u, tak szeroko reklamowaną, to taki wokalny „Mam Talent” z lekką domieszką „Idola”. Ot iluś tam uczestników wykonujących cudzy repertuar, pod „opieką” jurorów. Ciekawe, swoją drogą, na ile ta opieka narzuca repertuar i sposób wykonywania, bo wybory te w pierwszym odcinku „finałowym” w większości kulą w płot. Niestety dla tego programu jego uczestnicy zdecydowanie odstają poziomem od dawnego „Idola”, do tego jakby, poza Gienkiem Loską, zupełnie nie mieli pomysłu na siebie w kwestii muzycznej. Koniec, końców taki program do rzucenia uchem czekając na „Przepis na życie” ;)
Natomiast jeżeli chodzi o program Polsatu (o wiele mówiącej nazwie „Tylko Muzyka” ;)) jak dla mnie hit sezonu (z myszką i pilotem? ;)). Przede wszystkim, tym co go wyróżnia to to, że skierowany nie tylko do wokalistów, ale też zespołów, instrumentalistów, chórów i big-bandów. Dzięki temu, że każdy kto gdzieś, coś sobie brzdąka mógł się zgłosić, że wykonawcy prezentują również własne kompozycje i generalnie wygląda na to, że stopień ich swobody w ramach wykonania jest jedynie ograniczony zrozumiałymi możliwościami technicznymi, to poziom prezentacji bije konkurencję na głowę. Idę o zakład, że z TVNowskiego X-Factor, to może wspomniany Gienek Loska by miał szansę znaleźć się w półfinałach (czyli w 32 wybrańcach jury). Ja już mam parę wykonawców których płyty byłbym gotów kupić, a paru innych jest niewątpliwie na tyle ciekawych, że takich zakupów bym nie wykluczał, mimo, iż czasem to trochę nie moja muzyczna bajka. Do tego kilka osób/grup na dziś może nie gotowych do startu kariery z marszu, ale na tyle interesujących, że warto im dobrze życzyć na przyszłość.
Swój jakże subiektywny przegląd zacznę od dwóch kapel, które wywarły na mnie największe wrażenie, prezentując swój własny materiał z którym moim zdaniem spokojnie mogą się pokazywać nie tylko w Polsce, ale i światowych „gwiazd”, które mogłyby zawstydzić nie brakuje.
Pierwsza z nich to warszawska formacja Noko prezentująca cięższe, gitarowe granie, ale jeszcze w granicach ciężkości akceptowalnych przeze mnie ;)) okraszone bardzo fajnym głosem wokalisty.
Drugą zaś jest, jak się okazuje nie taka całkiem nieznana (laureat jednej z nagród na ubiegłorocznym Jarocinie) grupa Heroes Get Remembered, również z Warszawy. Podobnie jak poprzednicy serwują porcję sympatycznych gitarowych dźwięków, aczkolwiek jakoś nie udało im się przebić przez półfinał.
Następną osobą wartą przedstawienia jest pochodząca z Berlina Olivia Livki. Nie do końca moja bajka, ale ciężko dziewczynie odmówić talentu i osobowości.
Kolejna para, to podobnie jak pierwsza, finalista i ewentualny finalista (bo jeden z wykonawców którzy nie przejdą półfinałów dostanie głosami widzów dziką kartę), tym razem prezentujący lżejsze i radośniejsze brzmienia. Czyli olsztyńskie Enej których styl można by określić jako kozackie rege, a którzy mają już na koncie pierwsze sukcesy,
i skafolkowo absurdalni PodobaMiSię z Sieradza.
Ostatni zaś których płytę chciałbym na pewno załączyć w odtwarzaczu to Rotten Bark trochę brzmiący jak wyjęci z Kaliforni, taki radosny, lekki, energetyczny rock.
Do tego całkiem ciekawie zaprezentowali się chociażby Boogie Boys (ten szał pianin :)), interesująco na przyszłość orkiestra Sway czy hardrockowe dzieciaki z Little Breaver, których wokalistka ma moim zdaniem wielki potencjał na bycie gwiazdą polskiej sceny rockowej za parę lat.
P.S. No i bym zapomniał o „mrocznym Elvisie” ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz