niedziela, 17 kwietnia 2011

Jawność dla ludu - S03E02 - Reminesencje

Chwała!
W minioną sobotę miałem zaszczyt i przyjemność uczestniczenia w tegorocznej edycji konferencji Java4People, odbywającej się w gościnnych murach świeżo oddanego II budynku Wydziału Informatyki Politechniki Szczecińskiej (jakoś po połączeniu z WysRolem nowa, potworna nazwa uczelni ciężka jest do akceptacji). Mimo krótkiej tradycji, i raczej lokalnego zasięgu w zamyśle, zgromadziła ona grubo ponad setkę uczestników z całej Polski, a nawet sądząc po przedstawionej przez Organizatorów na zakończenie mapce, również zza granicy (bliskiej bo bliskiej ale zawsze ;)).
Konferencja rozpoczęła się w sobotni ranek tradycyjną rejestracją, gdzie można było zaopatrzyć się w drobny zestaw gadżetów, z bardzo fajną koszulką na czele (i tu muszę szczerze przyznać, bez żadnych dodatkowych punktów za znajomości, że motyw graficzny chyba najlepszy w Polsce :)). Skończyła zaś się szalonym rautem integracyjnym do późnych godzin nocnych w gościnnych murach lokalu „U Wyszaka”. Tak więc dzień był intensywny i pełny wrażeń.
Skoro już przy wrażeniach, no to trzeba by się nimi podzielić z Szanownymi Czytelnikami. Na początek ogólnie parę słów o organizacji. Udało się Chłopakom uniknąć większych wpadek, przebieg imprezy sprawny, przerwy akuratne, więc nawet mimo lekkich obsuw czasowych zmiana sali, wymienienie kilku słów z innymi uczestnikami, czy skorzystanie z jadła i napitków, azali też toalety bez zbytniego pośpiechu nie nastręczało kłopotów. Zapewniony ciepły posiłek w przerwie okazał się bardzo smaczny jak na ten typ gastronomii, a i wybór lokalu na raut czysta dziesiątka. Jedyne, do czego można się przyczepić, ale tutaj raczej ciężko obwiniać Organizatorów osobiście (no chyba, że wytoczymy argumenty rodzaju „Chłopaki, nie zarabiacie jak Bill G.?” ;)), to zbyt nisko umieszczone ekrany w salach, przez co przy ich zapełnieniu czasem gdzieś szczegóły umykały. Na szczęście, przynajmniej dla mnie, nie było to szczególnie uciążliwe, a zawsze coś Ich utrzyma przy ziemi, żeby duma zbytnio nie rozdęła ;)
Przejdźmy teraz do clou, czyli prezentacji. Po krótkim wystąpieniu inauguracyjnym Dziekana WIPS – profesora Antoniego Wilińskiego, oraz głównego spiritus movens Konferencji i szczecińskiej JUGi – Leszka Gruchały nie zmieniłem sali zostając na prezentacji „Nawiasem mówiąc – Clojure” poprowadzonej przez Daniela Janusa. Niestety wywarła na mnie mieszane uczucia. Niby ciężko wskazać jakąś ewidentną wpadkę, niby pomysł na przedstawienie był, niby jakaś wiedza wyniesiona, ale... Ale jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że więcej w tym zasługi samego tematu niż Prowadzącego. Nie wiem czy to kwestia mojego osobnicznego gustu, czy jakiejś tremy, nerwów u wyżej wspomnianego, ale styl prezentowania, wyrażania się strasznie mnie umęczył. Jakoś brakowało mi sprawności, płynności, odrobiny polotu w tym wszystkim. Na pocieszenie zostaje mi tylko stwierdzenie, że bywałem na zdecydowanie gorszych wystąpieniach, a niektórzy z prezenterów tychże przy innych okazjach wypadli zdecydowanie lepiej, czego Danielowi szczerze życzę. W ankiecie konferencyjnej wystawiłem solidne 3-.
Kolejne dwie godziny spędziłem zaś na przedstawieniu Scali przez Przemka Pokrywkę. I tutaj ciężko do czegoś się przyczepić. Początki może lekko „pod górkę”, bo zdaje się prelegent miał jakieś kłopoty zdrowotne z gardłem, ale potem udało się je widocznie pokonać i poszło z kopyta. Dwie godziny zleciały niczym z bicza strzelił, i pewnie i trzecią by się bez zmęczenia wysłuchało. Scala okazała się wdzięcznym tematem, sprawnie i zgrabnie przedstawionym (choć mam wrażenie, że u mnie jakoś tam zaprocentowała znajomość Grooviego w ogólnym odbiorze całości. Pytanie czy na tyle by rzutować znacząco na ocenę?). Fajnie wyszła również wymiana zdań z Publicznością. W pełni zasłużone 5- (Dlaczego minus? Otóż skala ocen była 1-5, więc za poziom 5 przyjąłem sobie najlepsze prezentacje na jakich byłem kiedykolwiek, np. Pawła Lipińskiego na ostatniej Javarsovii, czy Jacka Laskowskiego na poprzednich J4P, do których jednak ciut, ciut ale zabrakło)
Po przerwie obiadowej przyszedł czas na prezentację „drugiej szansy”, czyli Łukasza Kuczery słów parę o Lifcie. Drugiej szansy, gdyż temat ten był już przez Łukasza prezentowany na ubiegłorocznej Javarsovii, gdzie zakończył się niestety klapą całkowitą. Tak więc ciekawym był jak te parę miesięcy wpłynęło. No i widać, że nie zostały zmarnowane. Całkowicie przerobiona prezentacja, wywalone z niej to co nie potrzebne, dostosowana zawartość do przewidzianego skromnego czasu, ale na tyle, żeby pokazać, iż jest to narzędzie o sporych możliwościach i warte uwagi. Do tego prezenter wyraźnie nabrał wprawy, trema gdzieś poszła w las. Postęp zdecydowany, może jeszcze nie życzeniowe Himalaje, ale porządne 4 w ankietce zostało wstawione, a ja zostałem usatysfakcjonowany.
Kolejnym mówcą na którego wykład się skusiłem został Sebastian Pietrowski przedstawiający Jythona. Cóż, może to kwestia bycia po prezentacjach scalowych , ale nie zachwyciło mnie. W zasadzie wyniosłem z niej tyle, że jak nie ma musu to lepiej się Jythonem specjalnie nie interesować, tylko zostać przy Pythonie. Tak w zasadzie prezentacja trochę o niczym, ani o Pythonie, ani o Jythonie, ani o Django. Tragedii nie było, ale więcej niż 3 postawić się nie dało.
Na zakończenie zaś skusiłem się na prezentację Bartka „Koziołka” Kuczyńskiego o Vaadinie. Bartek, obok Przemka Pokrywki, został dla mnie odkryciem tej edycji i na pewno na przyszłość Jego osoba będzie miała pewien handicap przy moich konferencyjnych wyborach. Było właściwie wszystko co na prezentacji być powinno. Był pomysł, znajomość tematu, fajne przykłady, obiektywne przedstawienie zalet i wad. Czyli zamiast robienia z tematu, jak to niestety dość często bywa, leku na całe Zło rzetelne ukazanie gdzie warto się zastanowić nad tym narzędziem, a gdzie jego użycie będzie bez sensu. Całość przedstawiona wartko, zręcznie, uwaga przykuta, a temat zdecydowanie nie należał do samograjów. Brawo, brawo, a w ankietce, podobnie jak u Przemka, wylądowało 5-.
Podsumowując, konferencja okazała się imprezą na poziomie przez wielkie P. Organizatorzy ustawili sobie poprzeczkę na następne edycje bardzo wysoko i zostaje nam wszystkim mieć nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy sobie wspólnie na kolejnych ludowych jawnościach udanie konferować. Naprawdę chłopaki (Lechu, Amorfis,  Lock, Skosiem (obiadek? plakacik? ;)), Hopek, Drops, Kardigen) odwaliliście kawał roboty za co Wielkie Dzięki i Gratulacje. A za końcowe słowa niech posłużą wypowiedziane te przez Gościa z Warszawy (nazwisko do wiadomości Redakcji, co by go ludzie z WJUG nie zjedli ;)): „Konferencja znacznie lepsza od Warsjavy”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz