W ostatni przedświąteczny wtorek mieliśmy okazję zaszczycić swoją osobą (ech ta wrodzona skromność ;)) XIII spotkanie szczecińskiej jugi. Spotkanie nie dość, że jubileuszowe, to prowadzone przez założyciela i spirytus mowens całego tego zamieszania w naszym grodzie, czyli przez Leszka Gruchałę. Temat trochę pasujący do pogody za oknem, czyli omówienie jednego z aspektów podbudowy Spring, a mianowicie tzw. wstrzykiwania zależności w ujęciu beziksemelowym.
Będę szczery, nie chcę mi się trochę pisać wspomnień po takim czasie (bo na gorąco w, nomem omen, gorączce świątecznych przygotowań jakoś nie było okazji), ale skoro Leszek tak ładnie prosił o sprężenie zwrotne, toteż głupio tak olać...
Jako się rzekło, spotkanie miało miejsce jakiś czas temu, a pamięć co prawda mam świetną, ale krótką niczym przerwy między reklamami w tiwi. Stąd też zamiast szczegółowej analizy, garść paru wrażeń które po tym eonie zostały gdzieś tam w zakamarkach.
Może zacznę od wstępu, bo to często on decyduje zarówno o dalszym odbiorze, jak i sposobie prezentowania tematu. No więc, jakby to ująć dyplomatycznie... No... Może lepiej jakby tego wstępu nie było. Taki w zasadzie czas o niczym. Niby parę słów o wstrzykiwaniu, o wiośnie, et cetera, ale... Dla osób które nie wiedzą nic, lub prawie nic o poruszonych tematach zdecydowanie za mało, nawet na taką „pobieżną” orientację o czym tu mowa, a dla tych co trochę więcej liznęli tematyki w zasadzie zbędne. Zdaje mi się, że Leszek wspominał, że to jego pierwsze wystąpienie w roli prelegenta (hmmm... aż ciężko uwierzyć co?), w takim razie taka dobra rada Wujka Dobra Rada (bo ma się te doświadczenie, z całych dwóch wystąpień, nie ;)). Czasem nie warto na siłę jakiegoś wydawało by się niezbędnego elementu prezentacji robić. A którego? Mi zawsze pomagały założenia typu komu i co chcę pokazać w te parę minut. Bo może wyjść, że nie ma bata trzeba przyjąć, że pewne rzeczy są oczywiste dla widowni.
Drugie wrażenie, to takie, że jak przeszliśmy do clou programu, to Leszek wydawał się wiedzieć co mówi (przynajmniej na poziomie jakiego ja, springowy abnegat, oczekiwałem, pewnie ktoś mający więcej do czynienia mógłby się bardziej przyczepić). Przykłady wyglądały mnie na całkiem zrozumiałe i wyjaśniające. Aczkolwiek, to co się łączy z wrażeniem pierwszym, wydaje mi się, że zrozumiałe były dla kogoś kto zna jakikolwiek mechanizm wstrzykiwania, choćby Guice, a część rzeczy tylko dla użytkowników Springa (choć mi to nie przeszkadzało, bo to były nieszczególne, dla tego akurat tematu, szczegóły). I w tym świetle trochę ten wstęp tym bardziej „razi”.
Trzecie wrażenie, nie ma wiele wspólnego z prezentacją jako taką, tylko zdziwiony byłem, że nie ma w JUnit paru rzeczy dla mnie już oczywistych po tych paru latach rzeźbienia w TestNg, i, że muszą być realizowane za pomocą zewnętrznych narzędzi. Szczerze mówiąc, myślałem, iż tych różnic jest mniej. Cóż... Wychodzi na to, że trzeba mi będzie kiedyś odświeżyć znajomość z JUnit i zrewidować parę poglądów.
Czwarte wrażenie, ogólne. Na prezentacji nie nudziłem się, było dość ciekawie. Solidny poziom jugowy. Na ruszanie w kraj, po laury konferencyjne za mało jeszcze, ale na takie właśnie spotkanie jak w sam raz. Z resztą, gdzie się te wszystkie lwy prelegenckie mają wykluć jak nie na jugach? Tak więc, brawa dla Leszka za podjęcie rękawicy i nie polegnięcie, zebranie doświadczeń i pewnie następne wystąpienia jeszcze lepsze będą. Natomiast z niecierpliwością czekam na kolejnych odważnych!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz