piątek, 14 grudnia 2012

Oracle Forms z Jawą 7 po ludzku działające

Chwała!
Tak się składa, że pracowo dość sporo mam do czynienia z aplikacją opartą o Oracle Forms. Aplikacja ma ten feler, że domyślnie nie za bardzo chce współpracować z siódmą wersją Jawy. Cóż, wyjście dotąd było jedno, używać wersji szóstej i broń Boże nie dać się podkusić Chromowi do aktualizacji na najnowszą wersję (o której to aktualizacji krzyczy mnie ciągle i namiętnie). Co się działo, gdy jednak ulegliśmy? Ano śliczny komunikat „FRM-92095: Potrzebna jest wyższa wersja Oracle JInitiator”. Świetnie. Fajnie. Ale tak się składa, że nawet posiadanie najnowszego możliwego JInitiatora problemu nie rozwiązuje.
Na szczęście od czego mamy nieprzebrane zasoby internetu. Otóż okazuje się, że problem leży w rozpoznawaniu przez formsy czy są odpalane z JInitiatorem czy zwykłą Javą. Jak było do przewidzenia następuje to poprzez sprawdzenie zmiennej java.vendor. Jak jest Oracle, to JInitiator. Pięknie nie? Problem w tym, że od wersji 7 jawy Oracle jest domyślną wartością tej zmiennej. Ślicznie.
Więc co robimy? Tak, tak. Zmieniamy wartość tej zmiennej przy uruchamianiu jawy. Nie trzeba nic modyfikować na serwerze, żadnych obejść, proksów, etceterów i itepów. Czyste, proste i przyjemne rozwiązanie. Działa zarówno pod Windows jak i linuksami. Niestety nie mam możliwości aktualnie sprawdzić dokładnie jak w tych ostatnich to wygląda, ale Inteligentny Czytelnik powinien sobie poradzić. Zaczynamy.
  1. W wypadku okienek i przeglądarki o tej samej ilości bitów uruchamiamy po prostu Panel Sterowania i z niego wybieramy aplet Java. W wypadku systemu 64 bitowego i 32 bitowej przeglądarki (czyli też 32 bitowej jawy) musimy przejść do podkatalogu bin instalacji naszego jre i uruchomić plik javacpl.exe.
  2. W uruchomionym oknie wybieramy zakładkę Java i przycisk View
  3. Wybieramy interesującą nas instancję jawy i w pole Runtime Parameters dodajemy argument -Djava.vendor="Sun Microsystems Inc."
  4. Zatwierdzamy i cieszymy się.
Oryginalnie przepis znaleziony tutaj (po angielsku).

środa, 5 grudnia 2012

Bimber ze złącz i gramofonów - XX Spotkanie Szczecińskiej JUGi

Chwała!
Już w najbliższy poniedziałek, 10 grudnia o godz. 18:30 na Wydziale Informatyki PS w sali 129 (stary budynek) odbędzie się jubileuszowe, dwudzieste spotkanie szczecińskiej JUGi. Skromny ten jubel zostanie uświęcony wystąpieniem Gościa, a mianowicie z prezentacją o chwytliwym tytule „Ewolucyjna Destylacja Architektury - myślenie wizualne na przykładzie Ports'n'Adapters” wystąpi Sławomir Sobótka.
Jeżeli mimo wszystko temat nie chwycił was za serca, to może wystarczającą zachętą będzie osoba prezentera, cenionego i uznanego w polskim światku jawowym, czego dowodem niech będzie chociaż uznanie jego wystąpienia najlepszą prezentacją tegorocznej Confitury

niedziela, 25 listopada 2012

Jakość do Poznania czyli wrażenia z Testwarez 2012

Chwała!
Na początku przedostatniego łykendu października (22-23) miałem okazję być oddelegowany do udziału w konferencji poświęconej jakości oprogramowania - Testwarez. Tegoroczna edycja tego wydarzenia organizowanego przez SJSI odbyła się w Poznaniu, w salach konferencyjnych hotelu Mercure. W ciągu dwóch dni w planach był szereg prezentacji (część w dwóch równoległych ścieżkach), warsztaty oraz walne zgromadzenie wspomnianego stowarzyszenia. W tej relacji, na początek przegląd prezentacji na które się wybrałem, na koniec zaś zostawię sobie ocenę organizacji i ogólną konferencji jako takiej. Zapraszam.

niedziela, 28 października 2012

Wolkan na Pomorzu, czyli o XIX Spotkaniu SJUGi

Chwała!
W poprzedni czwartek, osiemnastego dnia października, w Strefie 89 odbyło się kolejne, dziewiętnaste już, spotkanie szczecińskiej jugi. Tym razem prelegentem był Paweł Stawicki, a tematem bliższe zapoznanie przybyłej Publiczności ze Spockiem. Wyjątkowo, nie było to spotkanie autorskie Leonarda Nimoya, a przedstawienie używalności podbudowy do testów jednostkowych.
W trakcie dość chybkiej prezentacji (około pół godziny) mogliśmy się dowiedzieć, że w zasadzie jest to „nakładka” na JUnit. Nakładka, która wspierając się możliwościami Groovy pozwala ułatwić pisanie testów. Tak więc ja osobiście, jako wielki fan TestNG, za bardzo „praktycznie” skorzystać z prezentacji, nie skorzystam. Funkcjonalne oraz elastyczne przewagi TestNG nad rozwiązaniami opartymi na Junit są po prostu obecnie dla mnie zbyt duże, żeby dla drobnych fajerwerków z nich rezygnować. Swoją drogą ciekawym jest wciąż wielka „monopolizacja” „rynku” testów przez JUnit w środowisku jawowym.
Wracając do prezentacji, jak już wspomniałem, była dość chybka, bo raz, że temat niezbyt obszerny, dwa, że prezenter sprawnie pokazał, to co miał pokazać. Z tego co pamiętam zdarzyła się jedna, drobna wpadeczka, z przypadkiem gdy coś podczas asercji miało nie działać, ale zadziałało. Bywa. Poza tym istotnie nie było się czego przyczepić. No może, na upartego, można by wytknąć, że może parę rzeczy to raczej zasługa grooviego niż Spocka samego w sobie, ale z drugiej strony, czy to takie ważne w praktyce? Nie wydaje mi się, więc się nie czepiam ;)
Podsumowując, prezentacja całkiem, całkiem jeśli chodzi o warsztat, niekoniecznie porywająca jeśli chodzi o temat. Przy zastrzeżeniu, że dla osób za podstawę mających zestaw TestNG plus Groovy. Zaś dla dżejjunitowców mogę podejrzewać, że mogłoby być to nawet małe „łał”. Bo muszę przyznać, że o ile prezentacja utwierdziła mnie w przekonaniu co do podjętego parę lat wyboru, to również, acz przy założeniu, że pamięć w temacie nieszwankuje, Spock wydaje się przeciekawą alternatywą do czystego JUnita i praca z nim może być mniej frustrująca.

P.S. Ach, bym zapomniał! Prezentacja była nagrywana, więc zostaje nam poczekać cierpliwie na efekty montażu i udostępnienie materiałów.

niedziela, 14 października 2012

Gorącym klawiszem wprost w okienko, czyli modyfikowanie skrótów klawiszowych w Windows

Chwała!
Tak się złożyło nieszczęśliwie i niemodnie dla mnie, iż trafne są dla mej osoby takie dwie zasady:
  • Żeby było mi wygodnie to wolę dostosować świat do siebie, niż siebie do świata.
  • Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka.
Obie jak widać banalne, i wydawałoby się łatwe do realizowania. Jednakże na świecie pełno jednostek sądzących, że jak oni coś wymyślą to nie ma bata, wszystkim musi pasować, i stawiają kłody na drodze realizacji mych zachcianek.

niedziela, 23 września 2012

No i z głowy, czyli parę słów po osiemnastce Jugi.

Chwała!
W ostatni czwartek miałem przyjemność (znaczy się ja miałem przyjemność, czy słuchacze to już ich pytać ;)) zaprezentować się z wykładem na XVIII spotkaniu Szczecińskiej JUGi. Poniżej zamieszczam tę parę slajdów, natomiast zbiór kodów z przykładami znajdziecie tutaj.
Teraz zaś trochę przemyśleń. Chyba udało się:
  • przedstawić to co zamierzałem,
  • przedstawić to co oczekiwał Publiczność,
  • nie zanudzić tejże na śmierć
  • i samemu nie dostać pomidorem w twarz.
Nie udało się zaś:
  • zmieścić w czasie (dwie godziny zleciało)
  • nie potknąć się gdzieniegdzie
  • nie uśpić nikogo z Publiczności (pozdrawiam niniejszym kolegę z kanapy ;))
Jeśli zaś macie jakieś uwagi, to walić śmiało w komentarzach jak w bęben, wszelka krytyka (byle konstruktywna) mile widziana na drodze do perfekcji.

poniedziałek, 17 września 2012

XVIII Spotkanie Szczecińskiej JUGi. Zaproszenie.

Chwała!
Lato mija nam powoli, ruch na drogach po wakacjach już się wzmógł niestety, trzeba także troszkę rozruszać bloga (ale nie za bardzo coby szoku jakiego nie było). Na szczęście natrafiła się okazja, gdyż już w najbliższy czwartek, 20. września 2012 roku, o godz. 18, w gościnnych progach szczecińskiej Strefy 89, spróbuję przedstawić Wam pokrótce język Groovy.
Jak Szanowni Czytelnicy pewnie wiedzą, język ten tak mi się przewija przez bloga od czasu do czasu, co może sugerować, że nawet go używam od czasu do czasu. Jest więc szansa, że coś mającego sens uda mi się przekazać.
W założeniach ma być przegląd składni i możliwości języka wraz z najbliższym ekosystemem. Ponieważ temat jest powierzchniowo ogromny (o paru aspektach języka można, wydaje mi się, zrobić osobne prezentacje), więc przede wszystkim ma stanowić bazę do własnego przemyślenia, a nie dania konkretnej odpowiedzi na konkretne problemy. Przykro mi, ale od tego (myślenia) nie uciekniecie ;)
Na koniec przypominam, że to i tak tylko przystawka przed prezentacją Amorfisa na temat Spocka :D

niedziela, 8 lipca 2012

I znów łyżeczki oblizywanie, czyli wrażenia po Confiturze 2012

Chwała!
Jak tłumaczyłem się w poprzednim poście, trochę mi się zabradziarzyło i zaległości powstały. Dotyczy to też podsumowania wyprawy łupieżczej na Warszawę w przełomie czerwca i lipca (znaczy się tydzień temu). Precyzyjnie wybranym celem był tym razem kampus Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie miała miejsce tegoroczna edycja Confitury.
Ponieważ upłynęło już trochę wody w Wiśle od tego wydarzenia, i chcący mieli okazję poczytać relację innych, mniej leniwych Uczestników pozwolę sobie ograniczyć się jedynie do kilku słów wrażeń z poszczególnych prezentacji uważając, że nie ma zbyt dużego sensu w powtarzaniu w zasadzie tych samych uwag, zastrzeżeń i pochwał co do spraw ogólnie i szeroko pojętej organizacji.

sobota, 7 lipca 2012

Izy deszczowe piosenki letnią porą

Chwała!
No tak, Euro, praca, praca, Euro, a zaległości się dzienniczkowe narobiły i same się nie nadgonią. Czas więc trochę sobie przypomnieć jak się wpisy tutaj wypacało.
Na pierwszy ogień trochę kultury, a może nawet Kultury. Otóż w ostatnią, deszczową niedzielę czerwca, zdarzyło mi się wybrać na koncert Isabelle Geffroy, znanej ciut lepiej jako Zaz...

środa, 25 kwietnia 2012

Tłumne zgromadzenie inspiruje, czyli o lekko bajeranckim testowaniu krotek słów kilka

Chwała!
Jak uważni, stali Czytelnicy wiedzą, ledwo co byłem na Najlepszej Z Konferencji. Jednakże któż by przypuszczał, że tak szybko nadarzy się okazja do praktycznego i zarobkowego wykorzystania inspiracji z tego wydarzenia?
Tym razem nadarzyło się wykorzystać zasiane ziarno pomysłów przez Bartka Kuczyńskiego, znanego też pod mianem Koziołka. I właściwie, najbardziej w tym wszystkim zaskakujące było, że sam wcześniej na to nie wpadłem.
 - No dobra, ale może wreszcie ktoś wyjaśni o co się rozchodzi? - zapytacie Państwo. No więc, detalicznie i szczegółowo rozchodzi się o rozwiązanie następującego problemu. Otóż, dostałem do sprawdzenia mechanizm czegoś, co można nazwać generowaniem raportu dla instytucji zewnętrznej. Raport ten jest zestawieniem sumarycznym danych zebranych z kilku tabel, przy różnych również warunkach wyboru odpowiednio od typu rozpatrywanego "głównego obiektu".

wtorek, 17 kwietnia 2012

Tłumnego zgromadzenia dewizowych rozwijaczy wrażeń opisanie

Chwała!
W ostatnią sobotę udało mi się, zgodnie z zapowiedziami, uczestniczyć w kolejnej odsłonie, naszej szczecińskiej konferencji, od tego roku znanej jako DevCrowd. Podobnie jak w roku ubiegłym, odbyła się ona w gościnnych progach Wydziału Informatyki Politechniki Szczecińskiej. Tak więc, wszelkie plusy i minusy lokalizacji dobrze znane, nie chce mi się powtarzać. Wszak lenistwo cnotą w naszych zawodach ;) .
W kwestii rozpoczęcia, powiedziałbym, powtarzalny standard tego typu imprez, czyli rejestracja, pobranie zestawu gadżetów i reklamówek, i przejście do jednej z sal na tradycyjne parę słów przywitania i informacji organizacyjnych. Tutaj też bez zaskoczenia, krótkie przywitanie w imieniu władz gościnnej uczelni wygłosił dr inż. Włodzimierz Ruciński, w imieniu organizatorów spiritus movens całego przedsięwzięcia Leszek Gruchała.

piątek, 13 kwietnia 2012

Pożegnanie Jednego Z Największych

Chwała!
Niestety, okazuje się, że święta minione wcale takie radosne jednak nie były. Gdzieś w natłoku mniej lub bardziej istotnych informacji, przeszła, prawie bez echa, smutna wielce wiadomość o odejściu jednej z ważniejszych Postaci świata IT. Dla mnie osobiście o wiele ważniejszej niż Gates, Jobs razem wzięci. Tym razem w przejściu do Lepszego Świata Śmierć towarzyszył Jackowi Tramielowi.
Młodszym, szczególnie stażem w zainteresowaniu komputerami, Czytelnikom należy wspomnieć, że stał On za dwoma wielce zasłużonymi Firmami. Commodore i Atari, i to w czasach ich wielkich sukcesów. Bez zbytniej przesady można powiedzieć, że to tak jakby Gates przeszedł po sukcesie Windowsów do Apple i wymyślił iPada.
Dlaczego zaś osobiście Jego odejście jest to dla mnie Strata? Bo to mu w zasadzie zawdzięczam to kim jestem teraz. Pierwszy raz o czymś takim jak komputer domowy i programowanie dowiedziałem się z Bajtka będąc w zasadzie szczeniakiem (to był jeden z pierwszych numerów Bajtka, więc gdzieś 1985 lub 1986 rok). Niedługo więcej miałem okazję też mieć pierwsze kontakty z komputerem osobiście. Z C-64 u wujostwa, z 65XE już u siebie w domu. W tamtych czasach cóż, już sama instrukcja Atari zachęcało do programowania (w BASICu bo BASICU ale zawsze), do tego kupa listingów i kursów w Bajtku czy Komputerze. Trudno było się oprzeć, nawet jak listingi dla innych maszyn, to i tak o ile nie w kodzie maszynowym, to jakoś intrygowało mnie rozkminiać co i jak. Chyba nigdy w życiu nie „programowałem” w tylu językach co wtedy. BASIC? Ze pięć odmian. Logo? Nie ma problemu. Kyan Pascal? Czemu nie. C? Proszę bardzo. Action!? Z miłą chęcią. Forth? Tylko zjem obiad i jadę z koksem. Chyba nawet Algol, Modula, Fortran czy inni Lisp się przewinął gdzieś. A że znaczna część jeno na kartce? Kij z tym.
To były czasy, gdzie jeszcze się dało mi się jakoś ogarnąć też działanie sprzętu. Mapy pamięci, domowej roboty peryferia i różnice między Centronicsem a RS-232, przerwania, koprocesory graficzne czy arytmetyczne. Gdzie, co i jaką ścieżką. Ech, chłonął człek wiedzę jak sucha gąbka wodę. Młodość i świeżość zapału swoją drogą, ale z drugiej strony komputery o Pana Trzmiela miały taką łatwość dotarcia do tego, już zaraz. Włączam kompa, peek i poke, i acha, to tak to działa. A dziś? Spróbuj który na świeżo z marszu dorwać się do bufora ramki układu graficznego ;)
Tak czy siak, bez wytworów Jacka Tramiela nie byłbym teraz tym kim jestem, kto wie, może ledwo bym odróżniał gniazdo USB od sieciowego,  a za szczyt programowania uznał sumowanie pól w Excellu? Któż to wie. Ba! Do jasnej, ciasnej! To przecież Jemu w dużej mierze zawdzięczamy komputery pod strzechami, i kto wie, czy te wszystkie smartwichajstry i iduperele byłyby obecne w naszym, obecnym świecie?
Dlatego też niniejszym pragnę Mu podziękować. Za wspaniałe chwile dzieciństwa, i za wpływ jaki miał, chcąc nie chcąc, na moje życie.
Pożegnać zaś chciałem piosenką. Choć nie mam pojęcia, czy lubił piosenki, a jeśli tak, to jakie. Wybór? Właściwie może bardziej na miejscu byłby jakiś klasyczny utwór Kombi (Cyfrowa Gra?, Bez Ograniczeń?),  wszak „Łysy” Łosowski używał Mydelniczki, ale żaden mi jakoś nie pasuje. Tak więc na pożegnanie TSA. Dla Pana, Panie Jacku!

niedziela, 8 kwietnia 2012

Planaż mój na tłumne rozwijaczy zgromadzenie

Chwała!
Święta, święta, a po świętach kolejna edycja Najwspanialszej Z Konferencji. Pewnie kto miał się zarejestrować, ten już się zarejestrował. Kto miał się zapoznać z agendą, ten się zapoznał. Mówcy wystąpieniom swym szlifów ostatnich zadają, a gawiedź konferencyjna myje uszy, co by ich wysłuchać, i betakaroten, co by widzieć coś, łyka zapamiętale.
Porwać szałowi przygotowań i mi się zdarzyło, aby orientacyjnie dzień ten wspaniały zaplanować sobie i żywię jedynie nadzieję, że, po pierwsze, nic nagłego nie wypadnie i nie trzeba będzie rejterować, jak to niestety mus był przy okazji jugi ostatniej. Po drugie zaś, że zapowiedzi nie spowodują wzrostu ciśnienia i tremy jakoweś u wytypowanych do wizytacji Prelegentów.

środa, 21 marca 2012

Chwila odpoczynku na XVI spotkaniu Szczecińskiej JUGi

Chwała!
Szczecińska JUGa serdecznie zaprasza do spędzenia chwil paru na swoim kolejnym spotkaniu. Tym razem będzie okazja posłuchać, co do powiedzenia o architekturze REST ma imć Grzegorz Godlewski. O ile mnie pamięć nie myli będzie to debiut, więc tego nie wolno przegapić!
Tak więc stawiamy się zwarci, silni, gotowi w najbliższy czwartek, 27. marca, o godzinie 18., w sali 129 budynku A WIPS na ulicy Żołnierskiej!

czwartek, 16 lutego 2012

Bella bella donna, wieczór taki piękny...

Chwała!
Żeby nie było, że jakiś ze mnie całkowicie zgorzkniały malkontent, tym razem wpis o czymś co lubię robić w towarzystwie, a nawet w Towarzystwie. Mianowicie o wizycie w Teatrze. Co gorsza, o takiej która warta jest polecenia, a nawet Polecenia. Otóż, dzięki splotowi Okoliczności oraz życzliwości Zainteresowanych Osób miałem okazję zadebiutować na widowni kabaretu Czarny Kot Rudy w Teatrze Polskim.
Spektakl był implementacją, że się tak slangowo wyrażę, programu o lecnym tytule „Koniom i zakochanym siano pachnie inaczej”. I tutaj już muszę P.T. Czytelnikom wyjaśnić jedną rzecz. Tym czymś będzie postrzeganie powszechne terminu „kabaret”. Od dłuższego już czasu, mam wrażenie, zostało ono dość skutecznie zredukowane do serii mniej lub bardziej rubasznych skeczy mających jedynie na celu wzbudzić salwy śmiechu. Natomiast Czarny Kot Rudy reprezentuje ten bardziej poetycki, muzykalny i refleksyjny typ kabaretu. Zdecydowanie bliżej Piwnicy Pod Baranami niż Paranienormalnym.
Przedstawienie jest mieszanką autorskich i „obcych” tekstów i melodii ze wspólnym mianownikiem jakim jest Miłość. Koktajlem monologów i piosenek, okraszonych zapowiedziowstawkami Reżysera. Wśród tekstów obcych mamy i te bardziej znane i te mniej, i te starsze, przedwojenne, i te ciut młodsze. W nastrojach od refleksji i romantyzmu, przez humor wysublimowany czy abstrakcyjny, po całkiem dosadny i prosty, acz, broń boże, nie prostacki. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, a przy tym ta reszta nie zburzy odbioru całości. Mówiąc krótko, jak dla mnie dziegciu brak.
Wykonanie... Co tu dużo mówić, nie od dziś wiadomo, że Teatr Polski dysponuje świetnym Zespołem, a o talencie takich Aktorów, jak Katarzyna Sadowska, Adam Dzieciniak, Michał Janicki, Jacek Polaczek czy Wiesław Łągiewka nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Także ci młodsi (jak choćby chwalony już kiedyś przeze mnie Filip Cembala), jeszcze może nie tak znani, trzymają Poziom Mistrzów. A już Odkryciem dla mnie osobistym jest Sylwia Różycka, i to nie tyle za wdzięki kobiece, choć przyznać trzeba, jest na czym oko zawiesić Panowie, co za głos i interpretację wykonywanych utworów.
Podsumowując dwie godziny minęły niczym z bicza strzelił, nastrój podniesiony, radość życia przywrócona. Sami Państwo powiedzcie, czegoż to więcej trzeba?

wtorek, 7 lutego 2012

Fistaszki a sprawy programistyczne

Chwała!
Skoro już jestem w cugu (pozdrowienia dla wszystkich mających problemy z kominiarzami ;)) to jeszcze trochę przynudzę P.T. Czytelników odrobiną marudzenia. Otóż Koledzy z Naszej Jugi organizują coś takiego, co się zwie CodingDojo, na które się osobiście serdecznie nie wybieram. A dlaczego? Lata temu amerykański Geniusz, Karol Schulz stworzył jedno z najwybitniejszych dzieł w historii ludzkości, mianowicie Fistaszki. Charliego Browna, Snoopiego i resztę ferajny zna chyba każdy, a ich wpływ na Kulturę trudno przecenić. Otóż w jednym z pasków serii Charlie tłumaczy Linusowi, że rozumie jego strach przed bibliotekami słowami:


„Każdy z nas ma pewne obszary, w których czujemy się nie na miejscu”


I to w zasadzie powinno tłumaczyć wszystko. CodingDojo zakłada, że dla każdego z uczestników nie stanowi problemu pracowanie nie dość, że na oczach, to wspólnie przy użyciu jednego młotka z grupą. Tymczasem wielkim odkryciem nie będzie stwierdzenie, że nie każdy na takiego uczestnika się nadaje. Nie wyobrażam sobie, że mogę się komuś wtrącać w jego tryb pracy, że ktoś mi dyktuje co mam robić, albo patrzy na ręce i tak dalej. Wiem, wiem, dramatyzuję i przesadzam, ale tak „wspólne” programowanie wygląda z mojego punktu widzenia. Do wspólnej pracy na tak bliskim i niskim, wręcz „intymnym” poziomie, potrzeba po prostu zgodności interfejsów. Głównie tych pozawerbalnych, kompatybilnego stylu myślenia, pracy, chwytania w lot i kradzenia koni. Ot, po prostu to dla mnie tak, jakbym miał z kimś razem prowadzić motocykl na zasadzie jedno trzyma kierownicę, drugie zmienia biegi.... Z większością znanych i nieznanych mi osób reakcja jest jedna. Dziękuję. Postoję.

Co do samego wydarzenia, kto chce proszę bardzo, a nawet zachęcam szczerze do uczestnictwa, i fajnie, że coś się w tej naszej judze dzieje. Natomiast głęboki mój sprzeciw budzi, często obecna w naszym światku, promocja (niezależnie zupełnie od wydarzenia) wspólnego programowania, w tym programowania w parach, jako cudownego remedium na wszelkie bolączki procesów wytwarzania oprogramowania, a niestety choćby uczą takich bzdur na różnych kursach dla kierowników i zarządców projektów. A to nie ma tak. Jak w każdej grze zespołowej, tak i w programowaniu potrzebni, i „altruiści” i „soliści”, i Charlie, i Lucy, aby skomponować zespół (prawie)idealny. I nie zapominać, że zawsze się znajdzie w końcu przeciwnik idealniejszy. Zawsze.

Tłumne zgromadzenie dewizowych rozwijaczy czas zaanonsować

Chwała!
Stało się! Najlepsza Na Świecie Konferencja zmieniła oficjalnie nazwę, a Wspaniali Organizatorzy wystosowali Odezwę do Narodu którą pozwolę sobie zacytować:
DevCrowd - Dziel się wiedzą, dziel się pasją
14 kwietnia 2012 odbędzie się czwarta już edycja konferencji dotyczącej języka Java, jego maszyny wirtualnej pod nazwą DevCrowd (dawniej java4people).  
Otwieramy call4papers!
Technologie, najlepsze praktyki rozwoju oprogramowania czy zarządzania projektami – jest tyle tematów, które warte są naszej uwagi. Zapraszamy prelegentów i entuzjastów do podzielenia się swoją wiedzą i spostrzeżeniami z uczestnikami z całej Polski.
Zaskocz nas i porwij tłumy – ubiegły rok to 130 uczestników, a z roku na rok jest nas coraz więcej :-)
Jeśli chciał(a)byś, aby spłynęła na Ciebie sława i chwała – nie czekaj i daj nam znać o sobie na c4p@devcrowd.pl!
Więcej informacji na stronie http://devcrowd.pl.
P.S. W zasadzie gadżety konferencyjne teraz będą dewocjonaliami ;P

Między ciszą a ciszą...

Chwała!
Jakiś czas temu zachęcony wpisem na przydatnym każdemu, kto lubi sobie podpacykować okienka, serwisie FreewareGenius postanowiłem wypróbować aplikację do kontroli głośności jaką jest Volume² (VolumeSqr). Teraz zaś nadszedł czas podzielenia się wrażeniami z jej działania.
Przykładowe OSD
Czymże więc jest to cudo? To cudo jest drobną i pożyteczną aplikacyjką zastępującą standardowy sposób kontroli poziomu głośności w systemie, na umożliwiający większe dopieszczenie pod potrzeby użytkownika.