Sława!
Pewnego, niezbyt odległego w przeszłości pięknego wydawać by się mogło dnia, niczym grom z jasnego nieba szlag trafił mi używane rozszerzenie SignatureSwitch do Thunderbirda. Objawy dziwne, bo wszystko niby cacy, a nie działa. No to pierwsza myśl - "kurde, znowu namieszałem coś w opcjach!". Więc otwieram, patrzę, wszystko wydaje się w porządku. Hmmm... No to może klasycznie - reinstalacja rozszerzenia. Skutek zerowy. No to wio, przeszukiwać internet w poszukiwaniu odpowiedzi. Hmmm... jałowo coś...
I nagle olśnienie! Przecież odinstalowanie rozszerzenia nie usuwa jego ustawień z profilu! A więc wracam do Thunderbirda, tam w opcjach zaawansowanych odpalam Edytor ustawień, w pole filtra wpisuję signatureswitch, a następnie na wszystkich wpisach extensions.signatureswitch.* używam opcji Resetuj.
Restarcik programu, chwila oczekiwania nerwowego i... Bocian! Bocian! Bociuś! Jesteśmy uratowani!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz