niedziela, 18 maja 2014

Wspomnienia z DevCrowd 2014, czyli raz będzie normalny tytuł kwiecistym stylem nie okraszony.

Chwała!
Jak ten czas leci, ledwo parę notek temu próbowałem przekazać tym, co zbłądzili nieświadomi w te rejony sieci, jak było na konferencji naszej ulubionej (bo naszej ;)) a tu już kolejna edycja przeszła do historii i literatury. Do tego weny jak nie było, tak nie ma, stąd i notka po ponad miesiącu od wyda... Wróć... od Wydarzenia.
Na sam początek, to chciałem szczerze przeprosić wszystkich, którzy „współdzielili” ze mną wybór prezentacji. Mea culpa. Po ogłoszeniu agendy pozwoliłem sobie zażartować, że z wiadomych względów na pewno będzie słabiej niż rok temu, i... wykrakałem. Przynajmniej sobie.
-Aha, no to pewnie dennie było?


Hola! Hola! Powściągnijmy wodze, fantazje ukróćmy. Powiedziałem „słabiej” a nie „słabo”. Nadal poziom całościowy konferencji wysoki, i na pewno wart poświęcenia tej odrobiny swojego czasu na odwiedzenie jakże gościnnych progów WIPSu.
Chciałbym napisać, że zaczęło się tradycyjnym przywitaniem uczestników przez organizatorów i dziekana WI, ale to byłaby taka półprawda, bo doszła zupełnie nietradycyjna (albo mam już niezłą sklerozę) obsuwa jeszcze przed rozpoczęciem całej zabawy. Taki mały kamyczek do ogródka...
Jeśli zaś chodzi o esencję, meritum czy inne nadzienie, czyli prezentacje zwane też czasem wykładami, to, ze wspomnianego braku weny, ograniczę się do szybkiej listy:
  1. Bartek Kuczyński na temat ósmej (jakby nie patrzeć magicznej ;)) wersji Jawy. Całość można by ująć w wyrażenie „klasyczny Koziołek”. Z jednej strony bez uderzenia w splot, żadnych łałów, jejków i tym podobnych wyrazów szoku i niedowierzania, że Panie, takie rzeczy na świecie to się fizjologom nie śniły... Z drugiej, sprawnie, wartko, ciekawie i zawsze życiowo. To znaczy, że z tematami poruszanymi nie mam problemu typu „fajnie, pięknie, aczkolwiek po co?”, jeno starcza mi wyobraźni, żeby zobaczyć siebie gdzieś w bliższych lub dalszych, zawsze w miarę realnych, okolicach. Pozytywnie. No i jak słusznie zauważył, mimo, że Java 8 już oficjalna, to wciąż na nią czekamy, żeby wejść na produkcję.
  2. Mateusz Kaczmarek o uszczęśliwianiu przez dobre wzornictwo. Cóż, niestety starczyło tylko na ciekawe zapowiadanie się. Pomijając nawet kwestie warsztatu prezenterskiego (nierównomierne tempo i płynność wypowiedzi, nadmierne anglicyzmy, a raczej poliszyzmy), nie byłem w stanie ustalić „myśli” przewodniej. Tego czegoś co Autor chciał nam przekazać. Parę komunałów, dużo blablabla, mało treści, brak wskazania czym jest to dobre wzornictwo, jak je próbować osiągnąć. Do zapomnienia. Szkoda. A-ha i dodatkowy minus za postawienie znaku tożsamości między systemem operacyjnym a aplikacją zewnętrzną.
  3. Teoria Wielkiego Zespołu Macieja Pankiewicza... Dobra wskazówka na przyszłość, czytać agendę, czytać agendę, czytać agendę! A przede wszystkim w całości tytuły! Ponowne rozczarowanie, aczkolwiek uczciwie muszę przyznać, było napisane, że chodzi o projektantów. Można też było się domyślić z „notki biograficznej”, że projektanci będą od międzymordzia graficznego... Dwie większe uwagi. Po pierwsze, tematu starczyło na góra pół godziny, czyli raczej na jakiegoś Tadeusza niż na tego typu „sesję konferencyjną”. Po drugie, zły tytuł. Wielki zespół to nie tylko programista + projektant iu/grafik... Mamy przecież jeszcze wszelkiej maści analityków, projektantów technicznych, testerów i inne mniej lub bardziej celowe w danej sytuacji stanowiska.
  4. Programista to za mało Bartłomieja Nićki. Zaczęło się nawet dobrze, bo plusem za Beamera, ale potem im dalej w las... tym drzew mniej. Owszem, sam warsztat całkiem, całkiem, ale w pewnym momencie zacząłem się najzwyczajniej nudzić. Później doszło do tego wrażenie, że prelegent się powtarza. Jednakże najgorsze, że poza stwierdzeniem, że po pięćdziesiątce to głupio programować, nie uzyskałem żadnej odpowiedzi na pytania postawione przez samego autora w zapowiedzi swojej prelekcji.
  5. Ireneusz Lepel i Sebastian Krzewiński o narzędziach developerskich. A raczej, sieciowych aplikacjach używanych w procesie rozwijania oprogramowania takich jak Jira czy Stash. Temat chyba raczej dla sys-techów niż Szanownych Panów Programistów ;) Aczkolwiek największy minus to warsztat mówczy prelegentów przez który mówiąc oględnie temat się nie sprzedał. Mało dynamiczne, niepłynne, rwane... Oględnie mówiąc do Kurka i Kamińskiego daleko jak do okej...
  6. Tomasz Borek i zaawansowane testowanie. Na gorąco było łał. Po opadnięciu emocji, nadal przyjemna prezentacja. Bardzo dobrze opowiedziana, czuć było, że prezentujący wie co mówi. Fajnie, że była taka zajawkowo-inspirująca. Czyli temat poruszony na zachętę, do dalszego poszperania jeśli zaciekawiło, bez znudzenia jeśli akurat nas „nie chwyciło”.
  7. Adam Bien zdalnie o Java EE. Trochę się obawiałem jak wyjdzie „technicznie”, ale dało radę. Chociaż nieobecny cieleśnie to zdołał przykuć uwagę i całkiem sprawnie całość wyszła. Co do merytoryczności... Właściwie nie wiem... Niby nieźle się to mi słuchało, ale po tym miesiącu jakby nic w głowie nie zostało... Może po prostu zabrakło mi jakieś wiedzy o JEE (właściwie to jakiejkolwiek ;)), żeby to się lepiej przetrawiło?
Podsumowując. Mimo „wtopienia” z wyborem prezentacji na pewno nie zrezygnuję z pojawienia się na następnej edycji, do czego też gorąco namawiam Czytelników. Tym bardziej, że jak słyszałem w kuluarach „alternatywy” były całkiem, całkiem. Natomiast, szczególnie do lokalnych, szczecińskich prelegentów, mam drobną prośbę do prelegentów. No i do kandydatów na prelegentów. Zgłaszajcie się na Jugę i podobne okazje. Wydaje mi się, że część prezentacji po prostu przegrała z tremą, brakiem doświadczenia, otrzaskania, a nie ze słabym tematem jako takim. Z własnego, drobnego doświadczenia mogę wysnuć teorię, że juga daje takie prezenterskie TDD. A to jak wiemy, może tylko pomóc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz