sobota, 20 lipca 2013

Śladami siedemnastego Tytusa, czyli uczłowieczanie przez umuzykalnianie...

Chwała!
Wypadałoby od czasu do czasu, skoro się już tego bloga założyło, to coś w nim opublikować. O informatyce mi się nie chce, na filozofię za cienki Bolek, o polityce strach (tym bardziej, że będąc zaciekłym monarcho-imperialistą od kontrowersji się nie ucieknie) a na sporcie i medycynie to jednak wypadałoby się znać zanim się coś opublikuje (szczególnie w kraju trzydziestu paru milionów trenerów i lekarzy ;)). Tak więc padło na temat o którym mi się jednocześnie nie chce pisać, na który jestem za cienki, strach pisać i kompletnie się na nim nie znam. Znaczy o muzyce.
Mianowice, ponieważ nie wiadomo kiedy minęło już ponad pół tego roku, zrobię sobie ku utrapieniu P.T. Czytelników przegląd tegorocznych płyt które miałem okazję użyć jako oprawę wysiłku umysłowego zwanego wywiązywaniem się z zobowiązań wobec pracodawcy. Znaczy pod rzucanie mięchem, rzeźbieniem w g... i próbą mniej lub bardziej udaną sklecenia systemu potiomkinowskiego. Przegląd odbędzie się chronologicznie względem debiutu krążka na rynku (a nie debiutu krążka w moich uszach). No to lecim na Szczecin.

sobota, 13 lipca 2013

Słoiki w Stolicy, znaczy Confitura usmażona...

Chwała!
W poprzedni łykend, wraz z Szacownym Towarzystwem, udało się być po raz kolejny na warszawskiej konferencji Confitura. Niestety mus mi rozczarować Czytelników czekających na literacko rozbudowaną relację, gdyż w tym roku weny na wpisy nie starcza. Projekt którym od jakiegoś czasu zarabiam na życie doczesne pochłania wszelkie siły twórcze niczym ryż w solniczce wilgoć, więc mi się szczerze mówiąc rozpisywać nie chce.
Szacowne Towarzystwo i ja (fot. J. Laskowski)