Zgodnie z zapowiedziami w ostatnią sobotę gościłem, jako jeden z członków silnej grupy pod wezwaniem, w stolicy na największej darmowej konferencji jawowej - Confiturze. Tradycyjnie już skorzystaliśmy z nocnej oferty PKP i z samego rana, po orzeźwiającym spacerku stawiliśmy się ciut przed czasem na miejscu. Tę chwilkę można było więc spokojnie wykorzystać na zabiegi higieniczne, przywitania i pogaduszki.
Po rejestracji i zapoznaniu się z zawartością podarków (w moim wypadku koszulka, bardzo fajna, i trochę papierków reklamowych. Szkoda jedynie, że skoro był konkurs-ankieta nie było dodanego żadnego pisadła) przyszedł czas na krótkie otwarcie i pierwszą prezentację, pozakonkursową, że tak powiem. Niestety, nic mi z niej za bardzo w pamięci nie zostało, gdyż byłem zdecydowanie zbyt zmęczony na korzystanie z języka obcego. Mimo starań, moja część R mózgu nie bardzo jeszcze funkcjonowała, a ta druga akurat nie gawarit...