niedziela, 10 stycznia 2010

A miało być tak pięknie...

Sława!

No niestety, jak poinformował Leszek na stronie Szczecińskiego JUGu tegoroczna edycja konferencji Java4People nie odbędzie się. Serce moje napełnione jest więc niekłamanym żalem, bo poza Javarsovią nie ma chyba w kraju innej wartej mojego zainteresowania konferencji (formuły i poziom zarówno Cooluarów jak i GeeCona nie są tym co akurat ten tygrys lubi najbardziej). Miejmy nadzieję, że j4p jeszcze wróci, nawet jeżeli w formie biennale czy triennale.

Bijąc się w pierś, bo nie narzucałem się, szczerze mówiąc, Organizatorom z pomocą (z różnych pobudek, o czym może dalej, jak się nie rozmyślę) pochylam na chwilę głowę nad pewnym zjawiskiem (miejmy nadzieję, że nie regułą). Otóż wydaje się, że nasz jug dotyka podobne obumarcie jak lokalny spin. Że znów nieźle się zaczęło, ale dość szybko zbiór osób które chcą, potrafią i mają co przekazać zaczął się bardzo szybko wyczerpywać. O ile w wypadku spina to nawet mnie nie zdziwiło, bo to trochę taka "nie jasna" organizacja, no to w wypadku juga chyba jest to jednak pewne zaskoczenie.

Przecież Szczecin nie jest jakąś jawową pustynią. Programistów Javy zatrudnia całkiem spora liczba istniejących tu firm, w tym te największe/najbardziej znane. Wydawałoby się, że nie ma bata, to musi wypalić... A wygląda, że i owszem, wypaliło, ale się. Ciekawi mnie co jest tego przyczyną? Czy generalnie nie lubimy się dzielić wiedzą z innymi? Czy może jednak lubimy, ale się boimy? Azali ani nie lubimy, ani nie boimy, ale wystarczy nam to czym się podzielimy z kumplami z pracy? Albo może uważamy, że nie mamy się czym dzielić, bo przecież nic takiego nie umiemy, na niczym takim się nie znamy? A może jednak, do tego wszystkiego nie mamy czasu na "zabawy"?

Cóż, jeśli o mnie chodzi, to ja ewidentnie podpadam pod przypadek, który "nic takiego nie umie i na niczym specjalnym się nie zna". W życiu nie napisałem nawet sieciowego witajświata, takie rzeczy jak Wicket, Seam, ba Tomcat i Apache są tylko jakimś tam echem bijącego gdzieś tam dzwonu, nie będę nawet przez grzeczność wspominał o GWT czy innym JSF. Podobnie bazodanowe zagadnienia - od JDBC do Hibernate, obiło się gdzieś o uszy i tyle. A jak już się coś zdarzyło poznać, to raz, że raczej trudno mówić o jakimś mistrzostwie, a dwa, to jeśli już, są to raczej technologie albo powszechnie znane, albo same w sobie mało interesujące i raczej nie topowe. Skoro tak, to nieraz sobie zadawałem pytanie, czy jest jakiś sens pasożytowania na takim jugu? Teraz zaś zaciekawia mnie ile takich "pasożytów" procentowo było wśród wszystkich zainteresowanych jugiem? Bo może, kurteczka, człowiek (?) się niepotrzebnie krępuje  kalibrując miarkę do (wyobrażonego) poziomu osób, które może i biją wiedzą na głowę, ale nie potrzebują (poza nielicznymi wyjątkami) takich grup do niczego, zamiast się podkalibrować pod tych co na spotkaniach się pojawiali?

5 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że w 70% przypadków to strach przed pokazaniem (zweryfikowaniem?) swojej wiedzy. Jest cała masa ludzi, którzy mają super wiedzę, ale albo nie mają czasu (a kto go ma?) albo boją się pytania, na które nie odpowiedzą. Wszystko kwestią mobilizacji i organizacji pracy. Przez ostatnie dwa lata też mogłem powiedzieć, że nie miałem czasu. Przez miesiąc przed konferencją czas wolny w ciągu dnia sprowadza się do 5 min z kawą popołudniową, ale czy ktoś może sobie wyobrazić to WOW po niej?! :)

    Ludzie! Chcecie zmieniać świat? Miasto, dzielnice, ulice...? Zacznijcie od siebie i przestańcie marudzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ ja nie marudzę. Gdzież bym śmiał. Właśnie próbuję zacząć, tylko nie wiem, czy mój strach ma podstawy czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niby tak, ale i jednak nie. Bo, żeby spróbować to jednak trzeba mieć z czym. Wolałbym znaleźć coś, aby nie wyszło nauczanie ojca jak dzieci robić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też raczej próbowałem czerpać wiedzę niż się nią dzielić. Cóż wszak cały czas próbuję się rozwijać - lepszym lub gorszym skutkiem. Szkoda że formuła j4p się troch rozmyła bo w tym roku mam znacznie więcej czasu żeby pomóc przy jego organizacji - ale jakbym miał się równać z takimi osobistościami jak Paweł Szulc czy Jacek Laskowski to widzę jasno że tak na prawdę nie mam nic sensownego do zaoferowania szerszej publiczności - wciąż jestem na etapie pozyskiwania a nie przekazywania wiedzy.

    OdpowiedzUsuń