sobota, 27 czerwca 2009

Parę słów o kontekstem gnanym testowaniu

Sława!

Najnowszy wpis na blogu Jamesa Bacha przypomniał mi, że już dawno miałem wspomnieć parę słów o, nazwijmy to szumnie metodologią, testowaniu gnanym kontekstem (Context-driven-testing). Idea stojąca za tym podejściem jest chyba najbliższa moim intuicyjnym wyczuciom na czym testowanie powinno polegać, i staram się jakoś lepiej lub gorzej wprowadzać sobie w życie, i może coś z tego wyjdzie. Całość opiera się na siedmiu podstawach, które pozwolę sobie przetłumaczyć (pewnie nie najlepiej, ale co mi tam, najwyżej ktoś mądrzejszy mnie poprawi i szlag trafi cały zachwyt ;)):

  1. Wartość każdego postępowania (podejścia, praktyki) zależy od jego kontekstu.
  2. W danym kontekście są dobre praktyki, ale nie ma tej najlepszej.
  3. Ludzie pracujący razem, są najważniejszą częścią w kontekście każdego projektu.
  4. Rozwój projektów, w miarę czasu, często nie podąża przewidywalnymi ścieżkami.
  5. Produkt jest Rozwiązaniem. Jeśli zadany problem nie jest rozwiązany, produkt nie działa.
  6. Dobre testowanie oprogramowania jest wymagającym (i stawiającym wyzwania) procesem intelektualnym.
  7. Tylko rozsądkiem i wprawą, zaprzątniętymi razem podczas całego projektu, jesteśmy zdolni do wykonania właściwych czynności we właściwym czasie, aby skutecznie testować nasze produkty.

Tylko tyle, i aż tyle, bo jak pokazuje nie raz bliższa lub dalsza praktyka, nie wszystkim poszczególne punkty wydają się prawdziwe, a szkoda.

Po więcej informacji (w języku angielskim) zapraszam na stronę http://www.context-driven-testing.com/ , gdyż na prawdę warto się zapoznać. Nawet jeżeli uznacie, że sobie można o kant czterech rozbić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz